Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Dziennik Obiecany

 
Odpowiedz do tematu    Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna » Relacje / Dzienniki Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Dziennik Obiecany
Autor Wiadomość
BlackFriars



Dołączył: 18 Sie 2016
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

Post Dziennik Obiecany
Dobry wieczór, tak jak obiecałam - przyszła pora na założenie elektronicznego dziennika! Smile
Przyznam szczerze, że nieźle się wkopałam z tym postanowieniem, bo od początku września jakoś nie mam szczęścia do tak pięknych snów, jakie miewałam w wakacje. Postaram się publikować co ciekawsze kwiatki i obowiązkowo wrócić do wakacyjnej formy. Pozdrawiam i życzę miłej lektury. Smile

1. Stałam w jakimś szarawym otoczeniu. Może był to balkon, a może jakiś pokój. W każdym razie miejsce, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Na pewno była tam czarna barierka albo balustrada. Miałam na sobie sukienkę do kolan (raczej nie noszę sukienek) i białe, znoszone baletki, wyraźnie czułam i widziałam że mam długie włosy (w rzeczywistości są średniej długości), ktoś* stał obok mnie i o czymś rozmawialiśmy. Co chwilę wspinałam się na palcach, tak jak to potrafią baletnice. Zdziwiłam się, że potrafię utrzymać równowagę w takiej pozycji dłużej niż zwykle. Było to całkiem zabawne, bo czułam jak od kilkusekundowego stania w ten sposób zaczynają mnie boleć palce.

2. Widziałam jakieś tam szkolne występy, coś w stylu akademii/apelu/przedstawienia. Stałam sobie grzecznie za kulisami i nadziwić się nie mogłam, że młodzi aktorzy w jawny sposób wyśmiewają w tym spektaklu połowę kadry nauczycielskiej i jako taką instytucję szkoły. Potem sala opustoszała i jako muzyk-amator podbiłam do wielkiego fortepianu, który stał tak jakby w środku widowni. Otworzyłam klapę i znowu zonk, bo zamiast klawiatury z klawiszami, była ogromna płyta z praktycznie płaskimi, okrągłymi przyciskami. Coś jak maleńkie punkty, które wydawały dźwięk kiedy się lekko przesunęło po nich palcami, nawet nie trzeba było specjalnie naciskać. Odsunęłam się trochę od fortepianu i zerknęłam w dół - okazało się, że instrument ma tylko dwa pedały, przy czym jeden znajdował się jakieś pół metra od drugiego. Stwierdziłam, że to pewnie nie jest zwykły fortepian, ale jakieś nowe cudowne "dziecko" rynku muzycznego. Znowu obejrzałam sobie płytę z przyciskami i próbowałam ustalić który jest który i jakie dźwięki się pod nimi kryją - a były rozmieszczone kompletnie losowo. Po chwili przyszła moja znajoma, która ma znacznie więcej doświadczenia w graniu. Podpięła fortepian do kontaktu, usiadła obok mnie i obserwowała moje wysiłki. W końcu coś tam udało mi się zagrać, był to fragment czegoś, co można było śpiewać, jakaś bzdurna rymowanka, pewnie nawet nie istnieje. Koleżanka zawołała naszego znajomego i kazała mu zaśpiewać, co w sumie z chęcią by zrobił, ale ja nadal nie mogłam się połapać w dźwiękach. Potem ktoś nas zawołał, odłączyliśmy fortepian i zamknęliśmy klapę.

3. Byłam z rodziną na dworcu kolejowym, mieliśmy odebrać dawnego przyjaciela dziadka. Faktycznie, miły starszy pan (ale schorowany) przyjechał równie wiekowym, czerwonym pociągiem. Dziadek go wyściskał i oboje ruszyli gdzieś na miasto powspominać dobre czasy. Tu należy dodać, że ten pan był czystym wymysłem mojej wyobraźni, nie znam nikogo takiego Very Happy

* to takie uczucie jakby obok mnie stała moja zdecydowanie bardziej otwarta wersja, często to wyczuwam, to jakiś taki bezbarwny człowiek, który bardzo uprzejmie się dziwi, pokazuje uprzejme zainteresowanie, obserwuje mnie, obserwuje sytuację, takie niewiadomoco.

No to tyle na dzisiaj! Kolorowych snów Smile


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:19, 16 Wrz 2016 Zobacz profil autora
Hubert13888



Dołączył: 10 Sie 2016
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

Post
W końcu xD Powodzenia


Post został pochwalony 0 razy
Sob 10:48, 17 Wrz 2016 Zobacz profil autora
BlackFriars



Dołączył: 18 Sie 2016
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

Post
Dziękuję, ale zbyt pięknie to się nie zaczyna. Wbtb mi nie wyszło Very Happy

16/17 września [piątek/sobota]

1. Trzymałam w ręce tablet. Spadł mi na podłogę i ekran kompletnie się potrzaskał. Obudowa była cała wytarta i w kurzu, zupełnie jakbym trzymała coś, co przeleżało na strychu z dwie dekady. Ktoś stał obok mnie, prawdopodobnie moja siostra.

2. Przyjechałam na uczelnię, moja fałszywa pamięć podpowiadała mi, że całe środowisko uniwersyteckie już dawno spisało mnie na straty za jakąś bardzo wywrotową rzecz, którą zrobiłam kiedyś tam. Można było wyczuć, że nie jestem tam mile widziana. Dzień był bardzo słoneczny, studenciaki całymi hordami wyległy przed budynek uczelni (bardzo nowoczesny, chociaż szary). Porozkładali się na trawnikach, murkach, jedni robili jakieś notatki, inni pracowali nad projektami. Dwoje (kobieta i mężczyzna) pracowało nad jakąś dziwną rabatką. Wyglądało to tak jakby pomiędzy betonowe murki położone na różnych wysokościach (jak trybuna) wsypać ziemię i wsadzić kwiatki - tulipany, wrzosy, bratki - wszystko baaardzo kolorowe, czerwień i żółty waliły po oczach z kilkudziesięciu metrów. Podeszłam do nich, pochyliłam się nad kwiatkami i zapytałam czy odpalą mi kilka sadzonek do badań. Mężczyzna odpowiedział, że dostanę co najwyżej kilka łodyg i liści, na co kobieta przytaknęła.Chodziło w tym o to, żebym sama wyhodowała sobie roślinki od podstaw, żeby nie iść na łatwiznę. Very Happy Poszłam dalej, bo walka o sadzonki nie była moim głównym celem. Weszłam do budynku i odwiedziłam gabinet jednego z profesorów - starszy koleś, lekko już siwiejący, miał na sobie fartuch i okulary "kujonki" w czarnej oprawie. Zaczęłam go przekonywać żeby udostępnił mi jedną ze swoich prac, ponieważ jest tam coś, co bardzo pomogłoby w moich eksperymentach. Długo go namawiałam, ale w końcu się zgodził i to chyba tylko dlatego, że nie miał pojęcia/ nie pamiętał, że ma do czynienia z wyklętą/wykluczoną/szaloną studentką. Pamiętam jeszcze jak przeglądałam i kopiowałam potrzebne mi dokumenty.
3. Tym razem byłam w drodze na jakiś wykład z chemii. Weszłam do sali bardzo spóźniona, bo miałam kłopoty ze znalezieniem właściwego budynku (widziałam po drodze autobus z numerem 17956) . Zajęcia prowadziła staruszka z kompletnie siwymi włosami. Pokazywała garstce studentów jakieś doświadczenie. Odwróciła się na chwilę, żeby coś tam zrobić i zahaczyła fartuchem o gigantyczne naczynie, jakby kolbę z czymś fioletowo-niebieskim w środku. Jako jedyna rzuciłam się żeby przytrzymać to coś zanim runie na podłogę. Udało mi się to chwycić, ale trochę płynu rozlało mi się na rękach. Pani profesor zapewniała, że to tylko zwykły płyn do mycia naczyń, ale miała przy tym bardzo niepewną minę. Próbowałam zmyć to coś pod bieżącą wodą - nie bardzo chciało zejść, było lepkie, ciągnęło się.
4. Niezwykle naukową noc miałam Very Happy
Należałam do grupy badawczej, która za pomocą snu miała zbadać opuszczone mieszkanie w ogromnym szarym bloku. Zasnęłam w śnie i przeniosłam się do tego mieszkania. Wyglądało jak pierwsze piętro domu mojej znajomej. Wtedy odzyskałam świadomość i próbowałam zmusić otoczenie żeby się ogarnęło, bo cały czas szalał przy mnie jakiś duch/upiór, którego nie mogłam dosięgnąć, a miałam szczerą ochotę rozwalić mu czaszkę, a właściwie to jej, bo była to kobieca postać. W końcu już konkretnie wkurzona i zniecierpliwiona zaczęłam wrzeszczeć, że to tylko sen i bardzo się starałam zapanować nad cieniami i rozmywaniem się wszystkiego. Obudziłam się we śnie (już bez świadomości) i chyba jeszcze raz wróciłam tym samym sposobem do mieszkania.
5. Odwiedzaliśmy z rodzicami dziadków, którzy mieszkają w sąsiedniej miejscowości. Nie wiedzieć czemu, wzięliśmy ze sobą kota i to bez żadnego transportera. Jechaliśmy sobie już do domu, a ja trzymałam mojego śpiącego kota na kolanach. Po drodze skoczyliśmy do piekarni, a potem sen rozwiał się na jakieś wizje bez sensu, ładu i składu.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 12:01, 17 Wrz 2016 Zobacz profil autora
BlackFriars



Dołączył: 18 Sie 2016
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

Post
17/18 września [sobota/niedziela]

Miałam na dzisiaj zaplanowane tylko WBtB, ale przypomniałam sobie o technice FILD i postanowiłam ją przetestować:

1. Obudziłam się dzięki budzikowi, ale byłam tak piekielnie zmęczona, zaspana i ogólnie martwa, że mało co z tego pamiętam. [Serdeczne podziękowania ślę komarowi, który swoim brzęczeniem systematycznie wybudzał mnie ze snu pomiędzy 23, a 1 w nocy, mam nadzieję, że dostanie pozdrowienia do zaświatów] Położyłam się na boku i zaczęłam "stukać" palcem wskazującym o prześcieradło. Minęła dosłownie króciutka chwilka, kiedy poczułam mrowienie w lewej części ciała, dosłownie od nogi po ramię. Doświadczenie ciut dla mnie stresujące, bo bardzo kojarzyło mi się z moim zwykłym paraliżem sennym, gdzie wręcz czuję jakbym dostawała drgawek i ścisku szczęki. Trwało to parę sekund, w końcu odważyłam się zrobić TR, wskazywał na sen. Wstałam, trochę się poruszałam, byłam w mojej dawnej sypialni. Nie dość, że teraz śpię w zupełnie innej części domu, to jeszcze pokój wyglądał tak, jak to było przed remontem - inny kolor ścian, trochę inaczej ustawione meble, itd. Leżałam sobie na łóżku, światło było włączone, obserwowałam przez otwarte drzwi korytarz. Wyglądało to tak, jakby był wczesny wieczór, moje siostry kręciły się po piętrze i musiałam zrobić kilka dodatkowych TRów, bo chwilami nie mogłam uwierzyć, że to zwyczajny sen, wszystko było tak realistyczne - obiekty, cienie, detale, rysy twarzy. Niestety szybciutko straciłam świadomość.
2. Kolejne LD, również kiepskiej jakości, ale bardzo się ucieszyłam, bo ostatnio ciężko mi było wywołać chociaż cień świadomości w snach. Byłam w wielkim, drewnianym młynie. Trwała jakaś wiejska impreza, coś jak festyn albo jakiś tematyczny event związany z dawnymi czasami. Ludzie siedzieli przy drewnianych stołach i pili jakieś trunki, były konkurencje, dziewoje były ubrane w stroje regionalne, sprzedawali nawet popcorn! Very Happy zakosiłam kubełek, chodziłam sobie i szamałam - smakował jak najprawdziwszy popcorn Smile Ogólnie sen zaczął się w moim domu, przeszłam przez ścianę i szybę w oknie (ubóstwiam uczucie przenikania przez szybę) i nagle właśnie znalazłam się w tym młynie.
Miałam jeszcze z pięć innych snów, ale te są moim zdaniem najważniejsze Smile


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:34, 18 Wrz 2016 Zobacz profil autora
BlackFriars



Dołączył: 18 Sie 2016
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

Post Bogu dzięki, ze forum wróciło :)
18/19 września 2016 [niedziela/poniedziałek]
(żadna z wymienionych tutaj postaci nie jest prawdziwa/nie jest kopią kogoś, kogo znam z mojego życia, wszystko wykreował pan mózg)
Znalazłam się w mojej starej sypialni, był środek dnia, dosyć pochmurno. Stałam przy oknie, miałam w uchu prostokątny, srebrny kolczyk. Zdjęłam go i coś w nim kliknęłam. Okazało się, że ten kolczyk jest w stanie wyemitować dużą, żółtą wiązkę światła i tworzył na niebie ogromny znak z błyskawicą (coś jak w batmanie, ten reflektor, którym go przyzywali). Ten znak również miał za zadanie przywołać superbohatera. W ostateczności nikt się nie pojawił.
Superbohater był tępiony przez reżimową władzę mojego kraju, więc taki wielki znak na niebie wyświetlany z mojego domu był mocno podejrzany. Od razu pomyślałam sobie, że ściągnęłam na rodzinę kłopoty. W ogóle sytuacja wyglądała tak, że mieszkałam z wujostwem. Ciocia i wujek mieli tylko jednego syna, starszego ode mnie. Ze snu wynikało, że mnie zaadoptowali, a mój kuzyn był nieco ekscentryczny – patrz wiecznie gdzieś się włóczył i obracał się w podejrzanych kręgach.
Wracając do kłopotów, tenże właśnie kuzyn odkrył, że to ja uruchomiłam znak i ostrzegł mnie, a był to chyba pierwszy raz, kiedy się do mnie odezwał. Powiedział, że trzeba gdzieś się zaszyć, bo ONI (patrz: jakaś reżimowa policja) i tak przyjdą skontrolować sytuację. Minęła dosłownie chwilka i do drzwi zadzwoniła ekipa geodetów. Kuzyn i ja od razu stwierdziliśmy, że tacy z nich geodeci jak z nas divy operowe. Oczywiście zaczęli delikatnie podpytywać, co to za dziwny znak się wcześniej pojawił i czy wujostwo nie widziało czegoś/kogoś podejrzanego w okolicy. Wujek i ciocia nie mieli pojęcia, o co im chodzi. Właśnie byli w trakcie szykowania się na imieniny – zostali zaproszeni przez sąsiadkę – odwaleni w stroje wieczorowe, z typowym mindfuckiem wypisanym na twarzach. Nie wiem, co mnie podkusiło, kuzyn próbował mnie chwycić za ramię, ale ja już wyszłam na środek korytarza i zaczęłam opowiadać, jak to na zewnętrznym parapecie mojego okna pojawił się wspomniany wyżej superbohater, wyjął jakieś urządzenie i chwilę później zniknął. Serio, po prostu czułam jak ukrywający się w łazience kuzyn robi facepalm. Ekipa od geodezji oczywiście mnie wyśmiała, wujek i ciocia stwierdzili, że to tylko jakieś bajki, ale widziałam ten czujny wzrok całej grupy szpiegów i zrozumiałam, że teraz, to już na sto pro nam nie odpuszczą.
Geodezja się zmyła, ale dosłownie parę minut później pojawił się koleś sprawdzający liczniki wody. Tym razem wujostwo go zbyło, tłumacząc, że spieszy się im na imprezę. W tym czasie kuzyn wręczył mi wielki brązowy sweter, sam miał jakiś plecaczek i zakomunikował, że uciekamy. Wyszliśmy z domu razem z ciocią i wujkiem, rozstaliśmy się przy bramie wjazdowej, oni poszli na imieniny, my do znajomego kuzyna. Po drodze spotkaliśmy – uwaga – tego samego typa od liczników z wodą! Zapytał nas, czy my przypadkiem nie mieliśmy iść na jakieś imieniny, na co kuzyn stwierdził, że my wybieramy się na bilard. Typ szedł za nami przez całą ulicę. Weszliśmy na ogrodzony teren, więc został mocno w tyle.
Na środku trawnika przed domem stał wielki stół bilardowy. Przy stole siedziało(!), tak, siedziało kilka osób. Głównie w naszym wieku (trzeba zaznaczyć, że w tym śnie nie miałam więcej niż piętnaście lat), zaczęliśmy grać W KARTY! Zupełnie nie rozumiałam zasad gry. Znajomi i kuzyn wybierali jakieś karty ze swojej puli i zamieniali je na te, które leżały w jednym ciągu ustawione na środku stołu. Na wszystkich kartach były zdjęcia z dziewczynami/wojowniczkami/superbohaterkami, były też puste karty. Ja miałam m. in. trzy takie puste karty. Zapytałam kuzyna, czy taki układ coś mi daje, on stwierdził, że musiałabym mieć cztery, a w ogóle to nie jest moja kolej i dalej obserwował poczynania kolegów. Ja zorientowałam się, że dwie białe karty mi się zlepiły. Teraz możecie sobie wyobrazić wytrzeszcz zdziwienia mojego kuzyna, kiedy walnęłam te cztery puste karty na środek. Nie znając za bardzo zasad, ograłam całe grono wiernych fanów tej karcianki. Na tym gra się skończyła.
Kiedy w końcu podniosłam głowę z nad stołu, okazało się, że moi nowi znajomi zdążyli zarżnąć typa od liczników! Przy tym samym stole zaczęli debatować co zrobią z ciałem i dokąd mogą uciec. Taki grubszy dzieciak (ze strasznie dzianej rodziny) powiedział, że nie będą chować trupa na jego działce, bo on nie chce sobie narobić świństwa jak kiedyś przypadkiem truchło odkryją. Wybór padł na działkę niedalekiej sąsiadki – kobiecina miała przed domem wykopany głęboki rów/dół, ponieważ aktualnie podłączała się do kanalizacji. Koparka była na miejscu, chyba robotników zastał weekend, a i sąsiadki też nie było w domu. Jakoś uruchomili koparkę, pogłębili dół i pozbyli się trupa. Pamiętam, że pomyślałam sobie wtedy, że w lajtowej wersji tego opowiadania typ od liczników zostaje po prostu związany i wrzucony do jakiegoś schowka. Taki komunikat od mojej świadomości Smile
Potem wszyscy siedzieliśmy w garażu. Nagle jedna dziewczyna zaczęła jeździć na czerwonej deskorolce z zamkniętymi oczami i recytować jakąś makabryczną rymowankę. Koledzy nie zwracali na nią uwagi, byli zbyt zajęci planowaniem. Zapytałam ich, co jest grane, odpowiedzieli mi, że ona tak już ma. Wyglądała jakby robiła to przez sen. Zastanawiałam się na głos, czy ta dziewczyna w ogóle ma świadomość, że tak robi. Sekundę później przestała, jakby się obudziła. Rozejrzała się i powiedziała:
„O, znowu mi się to zdarzyło”
Tutaj niestety sen się urwał, ale moja pamięć podpowiada mi, że przed zabiciem pana od liczników wody mój kuzyn pozbył się kogoś jeszcze, co więcej, miało być jeszcze trochę tych zgonów w późniejszej akcji. To się czasami po prostu wie Very Happy Szykowała się epicka konfrontacja z władzami, obalanie reżimu i takie tam, ale ostatecznie się nie dowiem, bo zadzwonił budzik.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BlackFriars dnia Śro 13:15, 21 Wrz 2016, w całości zmieniany 2 razy
Śro 13:12, 21 Wrz 2016 Zobacz profil autora
BlackFriars



Dołączył: 18 Sie 2016
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

Post
Nie mogę ostatnio poskładać snów do kupy, śnią mi się sceny kompletnie oderwane od czegokolwiek. Popracuję nad tym Smile


Post został pochwalony 0 razy
Nie 23:53, 02 Paź 2016 Zobacz profil autora
BlackFriars



Dołączył: 18 Sie 2016
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

Post
Nie pamiętam dokładnie, który to był budzik, ale obudził mnie kiedy jeszcze było ciemno. Chciałam jak najszybciej wejść w sen i (nie wiem czemu) przypomniała mi się już w takim pół śnie metoda wywoływania paraliżu za pomocą zeza. I zrobiłam to, byłam sceptyczna wcześniej co do tego, ale cholera jasna, faktycznie zadziałało. W sekundę dostałam paraliżu i pamiętam, że miałam przed oczami na granicy jawy i snu taki niebieski, świecący punkt. Pomyślałam sobie wtedy, że tak ludzie mogą sobie obrazować to całe „wewnętrzne oko”. Najprawdopodobniej czegoś takiego się podświadomie spodziewałam, więc to zobaczyłam. Ciekawe doświadczenie. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Pon 16:28, 16 Paź 2017 Zobacz profil autora
BlackFriars



Dołączył: 18 Sie 2016
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

Post
24/25 października 2017r.
Udało mi się dzisiaj doświadczyć pierwszego w tym miesiącu całkiem przyzwoitego LD, metoda WBtB, lekko wspomagana ćwiczeniami typu ADA.
Stałam w drzwiach mojej sypialni i próbowałam zaświecić światło, całe piętro tonęło w przygnębiającej szarówie i ciemnościach. Pstrykałam przez chwilę włącznikiem i stwierdziłam, ze skoro nie ma efektu to na bank aktualnie śpię. Miałam taką pewność, że pierwszy raz odpuściłam sobie TR, co było w sumie głupie, bo i tak chwilę później musiałam ratować stabilność snu kręceniem się wokół własnej osi. Kiedy już się wszystko ładnie uspokoiło, sen od razu nabrał jasnych i ciepłych kolorów. Obserwowałam przez chwilę moją narożną szafę, której tak nawiasem mówiąc nie powinno tam wcale być, bo dawno została wyrzucona, wtedy też skumałam, że nie mogę doliczyć się wśród wszystkich szafek, półek i szafeczek głównych drzwi. Ledwo to sobie uświadomiłam, a się pojawiły.
Kiedy się odwróciłam, stała obok mnie duża postać w czerwonym, świątecznym swetrze, potem pojawiła się też jakaś mniejsza. Zaczęłam (według moich planów) zadawać proste pytania, np.:
- Jaki jest twój ulubiony kolor?
Zero odzewu, postacie momentalnie się peszyły i uciekały wzrokiem gdzieś na bok.
Pomyślałam sobie, że może spróbuję z lepszym skutkiem z innymi postaciami. Przeniosłam się wraz z towarzystwem na jedno z ciekawszych krakowskich skrzyżowań. Obserwowałam otoczenie i zauważyłam mimochodem małego dzieciaka w bordowych dzwonach z nogawkami wyszywanymi w jakieś wzory i cekiny, więc krzyczę:
- Ejże młody! Klasa spodnie!
Na co on (cały ucieszony) macha do mnie i odkrzykuje:
- Dzięki!
Podchodzę do mamy dziecka i pytam:
- Jak ma na imię?
I nic.
- Dlaczego nikt mi tutaj nie odpowiada?
Nie umiecie?
I znowu cisza.

Mam ewidentnie jakiś problem z podejściem do komunikacji z postaciami. Normalnie są bardzo elokwentne, ale jak pada jakiekolwiek pytanie, to wszystkie nabierają wody w usta. Trochę to irytujące, ale jam jest zwierz cierpliwy i będę pracować nad uprzedzeniami (nawet tymi niezbyt świadomymi).

Miałam dzisiaj coś w stylu sześciu FA. Każda jedna, jedyna zweryfikowana TRem. Często mi się to zdarza, pamiętam, że kiedyś po entym takim fałszywym wybudzeniu w kolejnym śnie po prostu usiadłam obok łóżka i łzy mi stanęły w oczach z bezsilności. Pewnie trwało to z trzy minuty i po fakcie machnęłam ręką, ale w trakcie miałam wrażenie, że utknęłam i już nigdy się nie obudzę. Od tamtej pory pierwsza rzecz, którą robię, kiedy się obudzę to TR, bez tego nie ma sensu nawet wychodzić z łóżka, bo kończy się parzeniem herbaty po raz piąty w ciągu kwadransa. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BlackFriars dnia Śro 20:10, 25 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Śro 20:08, 25 Paź 2017 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna » Relacje / Dzienniki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin