Dziennik Frozen'a

30-04-2016
"Kopalnia złota"
Znajdowałem się w tunelu we wnętrzu góry. Rozgałęział się on w lewą stronę, prowadząc do obszernej jaskini, w której wydobywano rudy metali. Obok mnie stali: kobieta, mój kolega i jego młodszy brat. Niespodziewanie złapałem kolegę za kark i powaliłem na ziemię. Wziąłem sztabkę złota leżącą obok i pokazałem mu ją, tłumacząc aby przyłączył się do mnie, abyśmy razem pracowali. Przez ten czas jego brat patrzył na mnie wrogo, tak jakby chciał mnie z zaskoczenia uderzyć i pobić. Kolega nie mając wyjścia zgodził się i razem weszliśmy do jaskini. Rozejrzałem się i podziwiałem jej obszerność i piękno. Obszedłem ją dookoła, sprawdzając czy wszystko zostało już wydobyte. Poleciłem pracownikom, aby rozbili skałę obok wejścia, gdzie znajdowała się ruda żelaza i złota. Powiedziałem, że jeśli skończą dziś, to będą mogli wyjść o minutę wcześniej niż zwykle. Wróciłem do tunelu, gdzie kolega zapytał mnie, dlaczego zamknę zakład o tylko minutę wcześniej. Odpowiedziałem, że chodziło mi o godzinę, czyli skończyliby o 19.00. Wyszedłem na zewnątrz, gdzie spotkałem starego, bardzo chorego mężczyznę. Domyśliłem się, że zachorował na chorobę, której epidemia wybuchła w kraju. Wiedziałem, że jest ona niezaraźliwa, ale mimo to niepozwoliłem mu się zbliżyć. Mężczyzna mówił coś do mnie, jednocześnie kierując się powoli w moją stronę. Ogarnął mnie strach, gdyż ci, którzy zachorowali, po śmierci zamieniali się w potwory. Pobiegłem w stronę domu i stanąłem na schodach. Chciałem wejść na dach, aby się tam schować, więc skoczyłem do tyłu i znalazłem się na daszku nad schodami. Następnie wspiąłem się na dach, skąd widziałem stojący na drodze pojazd. Był on bardzo dziwny, inny od tych, które dotychczas widziałem. Z obawy przed potworem, zdecydowałem zabić się poprzez skok na ziemię, co miało mnie obudzić. Zrobiłem to, ale zamiast powrotu do jawy, pojawiłem się w sennym łóżku. Miałem paraliż przysenny, który próbowałem przerwać poprzez wstanie z łóżka. Kiedy usiadłem, moje oczy zaczęły wirować, wszystko stało się bardzo chwiejne, a mój umysł był bardzo ociężały. W jakiś sposób obudziłem się i szybko spostrzegłem, że okropnie boli mnie głowa, a myśli są bardzo spowolnione i chaotyczne. Zamknąłem oczy, co było strasznym błędem, gdyż momentalnie znalazłem się z powrotem we śnie. Ponownie miałem paraliż, z tymi samymi objawami co wcześniej. Z frustracją próbuję się obudzić, co po chwili się dzieje, pewnie na skutek nadmiaru emocji.

Post został pochwalony 0 razy

01-05-2016
"Psajko"
Znajdowałem się w dużym, szarym pokoju. Razem z kolegami siedzieliśmy przy dość dużym biurku, na którym stał laptop. Chciałem pokazać im coś na "Psajko", więc kliknąłem "zaloguj" i wpisałem mój nick. Kiedy chciałem wpisać hasło, poleciłem wszystkim aby się odwrócili i nie patrzyli. Kolega obok spuścił wzrok, ale kątem oka patrzył na monitor. Zawiesiłem palce nad różnymi literami i zacząłem w nie uderzać tak szybko, jak tylko mogłem. Kiedy rzuciłem okiem na ekran, to hasło było bezsensownym ciągiem przypadkowych liter, a co najlepsze nie zamieniły się one w gwiazdki, tylko były cały czas dla wszystkich widoczne. Kiedy już w jakiś sposób się zalogowałem, to wszedłem w mój profil i odznaczyłem opcję "ukryj mój email", a następnie zacząłem zastanawiać się nad wpisaniem numeru GG.

Przemyślenia:
>Zbyt późno poszedłem spać, co zaskutkowało taką, a nie inną pamięcią snów
>Nie wiem jak, ale hasło wpisane we śnie było poprawne Wink

Post został pochwalony 0 razy

Dlaczego miało by być na nie poprawne? Wink

Post został pochwalony 0 razy

Mogło być niepoprawne przez konfabulację, która sprawiłaby, że pisałbym głupoty, zamiast prawdziwego hasła. A dziwi mnie to, gdyż kiedyś w LD znajdowałem się w swoim sennym domu i próbowałem przypomnieć sobie gdzie leży moje ciało, ale nic z tego nie wyszło, bo nie byłem w stanie tego zrobić. Kojarzyłem łóżko we śnie, z łóżkiem w rzeczywistości, tak jakbym leżał na łóżku we śnie, co nawet mnie nie zdziwiło. Zaraz po tym straciłem świadomość, pewnie na skutek tej rozkminy.

Post został pochwalony 0 razy

Sen musiał być po prostu płytki i miałeś duży dostęp do wspomnień z jawy Smile

Post został pochwalony 0 razy

Bardzo możliwe, tylko to nie zmienia faktu, że w LD nie mogłem sobie takiej prostej rzeczy przypomnieć. LD było z SSILDa, a praktycznie to nawet z WILDa na granicy świadomości, gdyż po kilku cyklach zasnąłem i momentalnie pojawiłem się we śnie z dość dużą świadomością, a jak pisał Fallen, przy LD z WILDa jest największa szansa na niezafałszowaną pamięć. To mnie dziwi Wink

Post został pochwalony 0 razy

Orientacja czasoprzestrzenna a hasło na forum to trochę inne pokłady pamięci. To drugie jest łatwiej dostępne ze względu na swój repetytywny charakter.
Żeby pamiętać np. hasło wymyślone kilka dni temu to sen musi być już o wiele płytszy.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fallen Leaf dnia Nie 22:59, 01 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz

Rozważałem to właśnie w ten sposób, że rzadziej myślę o tym gdzie śpię, niż używam hasła, gdyż w tym drugim wypadku jest to czynność rutynowa, a więc wiedza dobrze przyswojona. Poza tym określenie miejsca położenia ciała przebiegało świadomie, a przypominanie hasła nie koniecznie, co też może mieć dość znaczący wpływ. Analogiczną sytuację można spotkać na jawie, gdy koncentrujemy się na przypomnieniu czegoś i efekt jest marny, zaś po puszczeniu myśli rozwiązanie pojawia się samo. Stąd też te przebłyski geniuszu podczas medytacji.

Post został pochwalony 0 razy

05-05-2016
Dziś bardzo ciekawe doświadczenie z SSILDem...
Poszedłem spać o w pół do pierwszej ćwicząc przed snem relaksację i afirmując się o pobudkę w połowie nocy. Zasypiam w trakcie rozluźniania bioder i budzę się równo o trzeciej. Rozbudzam się około 30 minut, poprzez TRy i ćwiczenie techniki 'To jest sen'. Potem robię SSILDa i przy trzecim cyklu rozpraszam się, ale nie na długo, gdyż świadomość przywrócił mi hipnagog wzrokowy w postaci jasnego światła. Zaraz po tym zacząłem słyszeć straszny szum w uszach i gdy po moim ciele przebiegł dreszcz, nie mogłem już normalnie oddychać. Wiedziałem, że to sensacje towarzyszące bezpośredniemu wejściu w sen, jednak mimo tego przestraszyłem się, bo moje serce zaczęło bardzo szybko bić, a potem przeszła mi przez głowę myśl, że zaraz pojawi się zmora Smile

To się jednak nie stało, bo przez zbytnią ekscytację, pobudziłem swoją świadomość i wszelkie symptomy WILDa zniknęły, a TR był negatywny. Później nie spałem aż do 6.00, kiedy to miałem FA, później też epizod z paraliżem we śnie i pokrecone sny. Teraz dopiero dostrzegam jak istotna w WILDzie jest relaksacja i dobrze dobrane WBtB. A ktoś mówił że czas wykonywania cykli jest za krótki aby dostać paraliżu Razz

Post został pochwalony 0 razy

06-05-2016
Kolejna próba SSILDa...
Wczoraj udało mi się położyć spać trochę wcześniej i w sumie bardzo dobrze, bo musiałem odespać wczorajszą bezsenność. Obudziłem się alfa budzikiem około 3.40, strasznie zaspany, nie pamiętając żadnych snów i bez żadnych uczuć czy też wspomnień, które nakierowałyby mnie na to co mi się śniło. Biorąc pod rozwagę wczorajsze doświadczenia, rozbudzam się znacznie krócej, bo tylko 15 minut, praktycznie nie wykonując TRów. SSILD idzie mi okropnie, co chwila się rozpraszam, ale taka jest cena za szybkie zaśnięcie. Kiedy kończę ostatni (trzeci) cykl, przekręcam się na bok i po chwili zasypiam. Pojawiam się koło mojego domu, jest noc, ale mimo to jest dość jasno. Idę w stronę sąsiadów zastanawiając się gdzie leży moje senne ciało (taki miałem plan na dzisiejszy LD, który podświadomość spełniła bez mojej ingerencji Very Happy

) i dochodzę do wniosku, że na pewno w moim prawdziwym łóżku (nie wiązałem sennego łóżka z tym rzeczywistym). Potem próbowałem rozwiązać równanie matematyczne i wynik chyba był poprawny, czego jednak nie sposób zweryfikować. Potem poszedłem w stronę stawu, gdzie stanąłem i patrzyłem wgłąb drogi biegnącej obok takiego charakterystycznego drzewa (rośnie tam w rzeczywistości). Widziałem, że obok niej stoi mój dom, był to jakby tunel czasoprzestrzenny do tego miejsca, z którego nie skorzystałem, ponieważ uznałem to za konfabulacje, a poza tym nie chciałem się cofać. Ruszyłem przed siebie, aż dotarłem do sąsiedniej wioski, gdzie koło skrzyżowania postawiono nowe domy z drewna i słomy. Poszedłem w stronę jednej z chat, zauważając przy okazji że jest już dzień, gdzie spotkałem małą/ego dziewczynkę/chłopca, który/a chował/a się na ziemi. Chyba w tym momencie położyłem się na drodze i próbowałem się na niej ślizgać, co uniemożliwiło mi zbyt duże tarcie. Znalazłem się w jakimś mieście, otaczały mnie ceglane kamienice i inne stare budynki. Chodnik, po którym szedłem, był wybrukowany tą samą cegłą, o takim samym żłobieniu. Wszedłem do budynku przede mną, gdzie spotkałem ekipę z mojej klasy, ale jedyną osobę którą zapamiętałem była Aneta. Powiedziałem do niej, że ją kocham :3 ale zaznaczyłem, że nie ją ze snu, tylko z rzeczywistości. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z mojego wyznania, rozległ się lekki szmer. Po chwili się opanowałem, mówiąc do siebie że nie powinienem rozmawiać z projekcjami, gdyż zabiorą mi resztki świadomości (której de facto nie miałem tzn nie wiedziałem że to sen). Zrobiłem test na pozom mojej uwagi i doszedłem do wniosku, że ona nie ucierpiała. Kiedy się tak zastanawiałem, do pomieszczenia zaczęło wchodzić coraz więcej osób i zrobiło się tłoczno. Próbowałem przecisnąć się na ulicę, co w końcu się udało. Spotkałem tam mężczyznę, który miał rysy mojego kolegi ze starej klasy, jednak był od niego starszy. Spytałem się go kim jest (w sensie co reprezentuje w moim śnie), ale chyba nie odpowiedział, albo po prostu nie zapamiętałem co mówił. Potem robiłem coś z ludźmi z mojej klasy, nie wiem dokładnie co, mam w głowie tylko kilka scen i pojedynczych odczuć.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Frozen dnia Pią 15:53, 06 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz

07-05-2016
Wczoraj jak zwykle, o 23 w łóżku i ćwiczenie relaksacji, które szybko przerwałem z powodu zbyt dużego zmęczenia, po prostu odpływałem. Budzę się przed trzecią, leżę kilkanaście minut do rozbudzenia, omijając 'godzinę szatana' Wink

Zaczynam robić SSILDa, jednak zbyt krótki okres czuwania dał się we znaki i nie byłem w stanie skupić uwagi na odczuwaniu. Bardzo szybko zasypiam w nieświadome sny, gdzie pojawiam się w szkole, idąc z innymi na w-f, a dokładnie basen. Ktoś rzuca hasło, żebyśmy nie szli, na co wszyscy się zgadzają bez chwili zastanowienia. Potem mój kolega mówi, że najlepiej bedzie jak przeczekamy lekcję przed sekretariatem, zamiast w czytelni. Zawróciliśmy idąc we wskazane miejsce. Potem znalazłem się w wąskim kanionie, z kładką po lewej stronie, po której biegłem razem z kolegami. Uciekaliśmy, ponieważ teren został napromieniowany i chcieliśmy być pierwsi w śmigłowcu. Biegliśmy tak przez dłuższy czas, aż kładka skalna się skończyła, a ja próbowałem przeskoczyć na kolejną, która znajdowała się za zakrętem. Koledzy powiedzieli mi, że mogę zejść na grunt, gdyż to po nim dostaniemy się na lotnisko. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i potem znalazłem się w szkole, gdzie robiliśmy coś z sorem od histori. Poszliśmy potem na aule i wszyscy ustali tworząc okrąg, lecz ja nadal kręciłem się po pomieszczeniu. Po chwili stanąłem na swoim miejscu i słuchałem jak mężczyzna obok mówi o swoich zainteresowaniach, a konkretnie o szachach. Trzymał on jeden z pionków w dłoni i obracał go. Sor spojrzał na mnie i powiedziałem, że interesuję się grami planszowymi i komputerowymi, a także snem. Nauczyciel kiwał głową, a po sali rozległ się szmer, byćmoże z powodu tego, że niewyraźnie mówiłem. Po chwili przyszła do nas nauczycielka w-f'u z mojej starej szkoły i spytała o to, jak mogę interesować się snami, na co szybko odpowiewiałem, że rozpatruję je pod kątem psychologicznym.
Pamiętam jeszcze kilka scen m.in. jak ktoś napisał we wszystkich działach na Psajko i czytałem jego posty, a także jak rozmawiałem z Pawłem, moim kolegą z dawnej szkoły.

Post został pochwalony 0 razy

26-05-2016
"Władca"
Śniło mi się, że jestem władcą, chodziłem po szkole i każdy oddawał mi cześć. Scen było dość dużo, lecz dobrze zapamiętałem tylko dwie: Jechałem na koniu w stronę jakiegoś budynku. Wokół mnie było kilku moich podwładnych, doglądających mojego bezpieczeństwa. Była akurat noc. W pewnej chwili zacząłem sterować koniem za pomocą umysłu, lecz było mi mało i wyciągając ręce przed siebie spróbowałem przenieść jakiś przedmiot, siłą samego umysłu. Nie udało się to jednak i zeskoczyłem z konia. Znalazłem się na placu, na środku którego znajdował się okrąg poprzecinany żyłkami z lawy. Po lewej stronie, w jednym rzędzie, rosły dość wysokie, chude drzewa. Przede mną, wewnątrz koła, znajdowały się skały, a obok nich Aneta i jeszcze jakaś dziewczyna, byćmoże miała ona czarne włosy. Kiedy się zbliżyłem, poczułem więź emocjonalną łączącą mnie z nimi, wiedziałem że nadszedł czas wyboru, wyboru który miał zdecydować, z którą z nich się zwiążę. Podszedłem do Anety, stojącej po mojej prawej stronie i powiedziałem coś do niej, byćmoże mówiłem jej, że jest wyjątkowa - nie pamiętam dokładnie, wiem że były to komplementy. Wspomniałem coś o tej drugiej dziewczynie, jednak ostatecznie wybrałem Anetę. Czułem, że chcę się z nią związać tylko dlatego, że wykształciła się między nami jakaś więź, która nie była jednak miłością. Odszedłem poza obręb okręgu, stając w miejscu, z którego wyruszyłem. Aneta ruszyła w stronę drzew, kiedy skały zaczęły się rozpadać i wypłynęła z nich lawa. Jeden z roztopionych przez lawę kamieni wyleciał w powietrze, trafiając uciekającą Anetę. Nie zdążyła uskoczyć w bok, przewróciła się i zmarła...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Frozen dnia Czw 14:24, 26 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz

Po długim czasie wracam do pisania snów (ciekawe na jak długo Razz

)

18-08-2016
"Przyjacielska rywalizacja"
Śniło mi się, że uczestniczę w wyścigu rowerowym, którego trasa biegła niedaleko mojego podwórka. W pewnym momencie wjechałem do ślepego zaułka, gdzie na środku znajdował się fort nix. Zastanawiałem się przez chwilę kto zdoła go zdobyć nie narażając się na przegraną. Przez cały czas gonił mnie Łukasz, kumpel ze starej klasy. Kiedy okrążyłem fort, postanowiłem go przechytrzyć i zboczyć z trasy, co de facto nie przyniosło skutku, bo on ruszył za mną. Po przebyciu zarośli i pola, wjechaliśmy na drogę i skierowaliśmy się w stronę moich sasiadów. Próbowałem przewrócić rower Łukasza uderzając w jego bok, co nie przyniosło oczekiwanego skutku. Zostałem przez niego oskarżony o faul i Łukasz po chwili przestał unikać ataków. Kiedy byliśmy koło wjazdu na podwórko, kumpel powiedział do mnie żebyśmy zwolnili, bo naprzeciwko nas pojawiła się policja. Nie zrezygnowałem jednak z szybkiej jazdy, tłumacząc że jak jechałem rowerem to mnie nie złapano. Powiedziałem to, gdyż w moim mniemaniu jechałem teraz samochodem.

Zapamiętałem dziś jeszcze jeden sen, lecz musiałbym go najpierw ocenzurować Wink

Post został pochwalony 0 razy

19-08-2016
Dziś zapamiętałem kawałek dość płytkiego snu o samobójstwie. Mam jeszcze w głowie obrazy twarzy kolegi (tego ze snu wyżej), ale nie pamiętam nic więcej.

Post został pochwalony 0 razy

20-08-2016
"Wyprawa"
Śniło mi się, że razem ze znaczną częścią mojej klasy znajduję się nad jeziorem. Na brzegu znajdowały się łodzie podwodne, którymi to mieliśmy patrolować okolicę. Zostałem wyznaczony na operatora naszej łodzi, więc szybko wsiadłem do środka, kładąc nogi na pedałach, zapewne służących do przyspieszania i zwalniania. Było tu bardzo ciasno, ledwo sam się wcisnąłem, mimo to do środka weszło parę innych osób. Kiedy mieliśmy odpływać, jakiś nauczyciel przydzielił do mojej załogi pewną koleżankę. Kiedy usiadła w łodzi, to zaczęła flirtować z moim qmplem, uśmiechała się do niego słodko. Bardzo mnie to zirytowało.

Post został pochwalony 0 razy