Projekt 365

	Cytat:
	W ogóle dziwną prawidłowość zauważyłam, że LD i sny o LD dzieją się w mieszkaniach będących hybrydą tych, które widziałam w ciągu ostatnich lat.

Hybryda lokacji dotyczy wszystkich snów. W śnie nasza pamięć jest potasowana i wzbogacona o konfabulacje, więc takie rzeczy często się zdarzają.
Często też w snach spotykamy się z pomieszaną klasą. Np. pół klasy jest z gimnazjum a druga ze szkoły średniej.
Wątpię, że to dobry materiał na znak snu. Po pierwsze nie spotykasz takich lokacji a po drugie, w śnie zwykle nie rozpoznasz po tym nieprawidłowości. Jak wiadomo, nasza logika opiera się na naszej pamięci. W śnie wyda Ci się to po prostu normalne.

Jak obraz zaczął się ściemniać lub dostrzegłaś jakiś inny objaw płytkości to skup się jego stabilizacji zamiast kontynuować plan.
No i nie można wykluczyć, że to był sen o WILD Razz

Post został pochwalony 0 razy

Dawno nie zaglądałam tutaj...
Jakoś dziwnie się porobiło, nie mam motywacji i w ogóle siły nie mam. Ooo tak, przez te dziwne godziny snu tak mi się zegar biologiczny poprzestawiał, że zupełnie nic nie idzie zrobić. Zaliczyłam w tym czasie dwa sny o LD, w tym jeden bardzo wyraźny i z pełną kontrolą Wink

Dopiero po obudzeniu się skapowałam, że to nie było pełnoprawne LD.
Teraz kolejny tydzień się zaczyna, to po raz kolejny muszę spróbować przestawić się na normalny rytm, wcześniej chodzić spać, to wtedy nawet będę mogła pozwolić sobie na WBTB.
I będę tu częściej pisać.

Post został pochwalony 0 razy

Postanowienie poprawy w praktyce. Jak zaczęłąm wcześniej chodzić spać, samoistnie budzę się w nocy. Korzystając z okazaji, robię WBTB+SSILD, ćwiczenia relaksacyjne i podobne. I RT po przebudzeniu za każdym razem. Teraz tylko czekać, aż zacznie działać...

Post został pochwalony 0 razy

Próbuję robić WBTB. Próbuję, bo naturalny rytm organizmu nadal nie przywrócony - za dużo tego chodzenia spać w środku nocy było i teraz się mści.
W piątek udało mi się coś, co chyba ma swoją nazwę ale nie pamiętam - przebudzanie stopniowe, chwila przytomności i bezpośrednie, świadome wejście do snu. Szkoda, że LD z tego nie było, bo szybko efekt się zepsuł.
Niby jestem "wystarczająco zmęczona" do WILD'a ale teraz już mi tak przypadkowo nie wychodzi. Muszę chyba do SSILD'a wrócić, bo mimo wszystko coś skutkowało, a narzucona dyscyplina stwarzała dobry "program dla podświadomości" Wink

Post został pochwalony 0 razy

To się DEILD nazywa. Czemu nie wyszło? Pamiętaj, że po WILD'zie najlepiej nie poruszać fizycznie mięśniami(możesz mentalnie), poczekać aż sen się ustabilizuje.

Post został pochwalony 0 razy

Nadal średnio idzie mi powrót do normalnego cyklu.
Od trzech tygodni bardzo często śniło mi się ćpanie - nie żebym była ćpunem, tylko takie porąbane sny miałam. Ostatnio nawet zastanawiałam się, czy w końcu będę miała LD, w którym ćpam Wink

Wczoraj w nocy wreszcie położyłam się wcześniej, zaczęłam ćwiczyć oczyszczanie umysłu, próbowałam się zrelaksować... nie wiem, kiedy odpłynęłam, ale kiedy już byłam we śnie, zdarzyło mi się coś takiego jak dawniej, co myślałam, że nigdy nie wróci. Pamiętam dobrze tylko część tego snu, że siedziałam z rodzicami i jeszcze ze dwiema osobami trudnymi do identyfikacji w jakimś drewnianym domku, gdzie nie było światła. I tłumaczyłam mamie, że jak skończę studia, wyjadę do USA, bo tam mają podobno zalegalizować LSD i psylocybinę Wink

I mówiąc to i śmiejąc się, poczułam jakby dziwny dyskomfort na swoim "ciele" czy może raczej ciele mojego "sennego avatara". I od tego zaczęło do mnie docierać, że to sen. Typowe objawy się zaczęły, destabilizacja otoczenia, zmniejszanie się i powiększanie postaci, ja usiłowałam nad tym zapanować, ale czułam się jakbym "ja ze snu" była rażona paralizatorem, taki prąd i skurcz całego ciała, potem zrobiło się cakiem ciemno. Byłam zawieszona w próżni, czerni, czułam jednocześnie swoje ciało, trochę niewygodnie chyba leżałam, a jednocześnie tego "avatara sennego", zabawne uczucie być naraz w dwóch miejscach Wink

Ale krótko to trwało, obudziłam się. Było wpół do jedenastej, czyli z godzinę spałam.
Potem chciałam zasnąć jeszcze raz, ale suche powietrze i 27 stopni w pokoju skutecznie mi to uniemożliwiły, otworzyłam okno, poszłam do kuchni coś wypić. No, dopiero o drugiej znów się położyłam. Już bez LD, ale znów śniło mi się ćpanie, mialam nawet w tym śnie zakładać ze znajomym plantację konopi Wink

Moja podświadomość jest dziwna...

Post został pochwalony 0 razy

	Cytat:
	czułam jednocześnie swoje ciało, trochę niewygodnie chyba leżałam, a jednocześnie tego "avatara sennego"

Takie uczucia najczęściej są tworzone przez śniącego, podobnie mogło być z innymi objawami płytkości. Spłycenie zapoczątkowało te anomalie, ale prawdopodobnie obawami lub/i przyzwyczajeniem do płytkości, pogarszasz sytuację.

Post został pochwalony 0 razy

WILD + DEILD i paraliż

Dalej próbuję wrócić do rytmu "wczesne chodzenie spać + WBTB". Ze dwa razy może to zrobiłam, z SSILD'em, w efekcie uzyskałam FA. Wczoraj, po znów niezbyt przespanej nocy, położyłam się wcześnie, jakieś za dwadzieścia dziewiąta. Wyciągnęłam się na łóżku, ćwiczyłam relaksację połączoną z wizualizacją, do momentu kiedy zaczęłam czuć odrętwienie i ciężkość całego ciała, zwłaszcza rąk i nóg. Wtedy zaczęłam ćwiczyć oczyszczanie umysłu. Byłam wtedy na tyle senna, że dość szybko wpadłam w ten dziwny stan, że część funkcji mózgu i ciała chyba się "wyłącza", tak częściowo odpływałam, ale jeszcze miałam kontrolę. Zaczęłam w którymś momencie przysypiać. Tylko na tyle płytko, że nie czułam się "wewnątrz" snu, ale jakby na skraju urojonego swiata, coś jak siedzenie przed TV z twarzą tuż przy ekranie... nawet we śnie fizycznie to czułam, że się jakby o coś opieram, naciskam ciałem. I wiedziałam, że to sen, tylko za szybko mnie wywaliło.
Nadal w "dziwnym stanie" byłam, więc dalej próbowałam nie myśleć i skupiać się na oddechu. I znów mnie przeniosło do snu, tak samo jak wcześniej było, taki efekt napierania na "ekran", świadomość i wywalenie. Tyle, że poczułam się jak w OOBE, że wiszę w ciemności nad łóżkiem, dryfuję w powietrzu do tyłu, jednocześnie próbowałam przyjąć w powietrzu pozycję siedząca Wink

Obudziłam się z dreszczami i sporym rozbawieniem.
Potem probowałam zasnąć normalnie, raz jeszcze w podobny sposób przeszłam świadomie do snu i mnie wywaliło, potem już normalnie spałam.

Dzisiaj po południu, około wpół do trzeciej, ucięłam sobie drzemkę i prawie od razu wywaliło mnie do paraliżu. Tylko chyba nigdy do tej pory nie przechodziłam paraliżu tak paskudnie. Czułam takie szarpanie, jakby wstrząsy całego otoczenia, potem wydało mi się, że słyszę czyjś złośliwy śmiech, że ktoś wchodzi do domu... pomyślałam, że może siostra wróciła, to wtedy usłyszałam w głowie jej głos "Mam cię" i poczułam się, jakby wskoczyła mi na klatkę piersiową. No, jakby to naprawdę się działo, miałabym połamane żebra teraz Wink

Otworzyłam oczy, albo to już były hipnagogi, widziałam, że w pokoju nikogo nie ma. Potem jakoś głowa bezwładnie mi opadła na bok, bo potem zauważyłam, że się jakoś odwróciłam z leżenia na wznak, a byłam wtedy naprawdę w pełni "zamurowana", więc celowo bym tego nie zrobiła...
I kilka razy WILD mi wychodził, byłam we śnie trochę dłużej niż w nocy, ale mnie wywalało, bo bodźce z ciała przechodziły do snu i wszystko psuły. Czułam takie potworne ciśnienie w czaszce i takie paskudnawe coś jakby mi ktoś chciał wywiercić otwór w głowie, stąd w snach pojawiały się takie motywy tuż przed wywaleniem. Jak za którymś powrotem do jawy zaczęła mnie szczęka od tego boleć, to z wysiłkiem wyrwałam się z paraliżu i zaczęłam się przeciągać i poruszać, myśląc, że to wszystko przez jakiś skurcz albo problem z przepływem krwi. Potem jakoś zasnęłam normalnie.

W nocy muszę znów spróbować tego sposobu z wczoraj, może coś z tego będzie, bo to już drugi czy tzeci raz działa.

Post został pochwalony 0 razy

No i znów całkiem rytm snu rozwalam, ze trzy prawie zarwane noce, jedna całkiem zarwana. Z przemęczenia czuję się stale jak na progowej dawce LSD - mam wrażenie, że wszystko wokół faluje Wink

W zeszłym tygodniu kilka razy maiłam FA , to było wtedy, kiedy przyłożyłam się i kilka dni uczciwie robiłam SSILD'a. Dwa dni temu zrobiło się coś dziwnego.
Położyłam się wcześniej spać, jakoś koło dziesiątej. Obudziłam się samoistnie przed drugą. Zaczęłam robić ćwiczenia relaksacyjne, SSILD'a i chyba oczyszcznie umysłu. I najpierw chyba miałam sen o WILD, z którego przeszłam do LD - sen w środku snu, bo po krótkiej chwili chyba-LD wywaliło mnie do FA. I wiedziałam, że to był sen o WILD i w kontynuacji snu postanowiłam to zapisać. I jeszcze ze dwa FA, wywaliło mnie, ale nie obudziło do końca. Bardzo silne, psychotyczne hipnagogi, bez paraliżu właściwie, bo mogłam się poruszać, ale nie byłam całkiem obudzona. Zaczęło się z tego robić coś pomiędzy DEILD i WILD, znów mnie wywaliło, tak kilka razy. Zrobiła się koszmarna schiza, znóœ sen o WILD, sen o LD, niby stałam obok łóżka, nie widzialam na jedno oko, we śnie myślałam, że to już OOBE, potem FA... Potem wydawało mi się, ze ktoś chodzi po pokoju, wtedy na dobre się wystraszyłam i obudziłam. Może to chaotycznie opisuję, ale takie właśnie nieuporządkowane to było. Kompletnie nie wiedziałam, co się dzieje.
Zegarek podpowiadał, że to wszystko łącznie trwało półtorej godziny mniej więcej.
Do rana zostały mi trzy godziny, które przespałam normalnie. Nie pamiętam, czy wtedy jeszcze SSILD'a robiłam czy nie. Ale tamtej nocy pierwszy raz z autentycznymi wątpliwościami robiłam RT Wink

A ostatniej nocy znów mało spałam. Dzisiaj muszę to nadrobić, bo padam na pysk.

Post został pochwalony 0 razy

I znów jakoś jestem "dobrze uwarunkowana". Nie wiem czemu, chyba moja łączona technika działa, jak dotąd to najlepsza powtarzalność czegokolwiek w moim wykonaniu...
ćwiczenie na intuicję + ćwiczenia na OOBE + oczyszczanie umysłu → DEILD + przypadkowy WILD Wink

Dobrze działa, zwłaszcza jak zmęczona jestem.
W nocy znów tego spróbowałam. Efekt - coś w rodzaju snu o LD, pod koniec jakieś trzeźwe myślenie mi się załączyło, pewnie się uświadamiałam. Tylko wtedy straszny dyskomfort poczułam i mnie wywaliło, tak dosłownie to poczułam, jakby mnie wrzucało na łóżko Wink

Poczułam chłód i gęsią skórkę na całym ciele, niezwykła szybkość tej reakcji mnie zdumiała.
To skłoniło mnie do zastanowienia - skoro normalnie jak się budzę, nie odczuwam nic takiego, to sam sposób zasypiania ma tu znaczenie dla procesów fizjologicznych? To już nie pierwszy raz...

Post został pochwalony 0 razy

Bodźce przechodzą do snu wyolbrzymione, ale oczywiście miej na uwadze, że te odczucia sen sam może wytworzyć, jak wszystko Razz

Post został pochwalony 0 razy

Próbowałam stosować moją metodę, żeby zobaczyć czy znów zadziała... Ale nie mogłam za szybko zasnąć, przez kilka godzin się męczyłam. Duszno jakoś było w pokoju, otwierałam okna i niewiele pomogło.
Przestawiam się na chodzenie spać o ludzkich godzinach, tj. koło 22:00. I tak muszę to zrobić, bo od przemęczenia mam wielkie oczy jak ćpun i chodzę półprzytomna. Trochę mi zajmie wejście w "normalny" rytm. No i będę mogła wtedy robić WBTB.
A ta reakcja fizjologiczna to mi się wydaje, że od wyrzutu dopaminy pod wpływem emocji Wink

Ale jeszcze pewności nie mam.

Post został pochwalony 0 razy

Dalej próbuję z moją metodą. Wczoraj próbowałam to bardziej zrobić na luzie, starając się nie wysilać. W pewnym momencie, może ze zmęczenia poczułam takie chwilowe "wyłączenie" mózgu, jakby reset i znów ruszyło z pewnym opóźnieniem. Przy idealnym spokoju może byłby z tego trans czy autohipnoza. Ale popsułam. Trudno, dziaiaj znów spróbuję.
Po południu podczas drzemki próbowałam, ale nic z tego, dziwne trochę, bo za dnia takie rzeczy bardziej na mnie działają.

Post został pochwalony 0 razy

W połowie zeszłego tygodnia próbowałam znów znormalizować rytm snu, bo moje samopoczucie znacznie się pogorszyło. O próbach osiągania LD już nie wspominając...
Strasznie opornie mi idzie.
Obecnie zauważyłam dziwne zjawisko, związane z bezsennością, której w weekend się nabawiłam (pozostałość po zespole serotoninowym, który przeszłam) - mianowicie kiedy się kładę i próbuję wyciszyć, z nadzieją, że cudem zasnę, bardzo szybko pojawiają się hipnagogi słuchowe. Bez żadnych innych objawów, wcześniej do czegoś takiego musiałam zacząć "odpływać". Niestety przydatne to w niczym nie jest i zapewne minie wraz z bezsennością. WBTB wychodzi mi samoistnie, bo nie mogę spać ciągiem, niecałe 2 godziny to maksimum, jak się nie rozbudzę po tym za bardzo, to próbuję znów zasnąć, jak mam pecha i jestem zbyt przytomna, dłuuugo czekam na sen. Nie, nie da się w takich warunkach WILD'ować, próbowałam, szukając jakichś dobrych stron tego stanu. Możliwe, że wkrótce to się skończy i będę mogła znów "poważnie" próbować osiągnąć LD.

Post został pochwalony 0 razy

Znów próbuję "mojej" metody. Tylko chyba zbyt niewyspana jestem, bo za szybko odpływam. I normalnie jak kładę się do łożka, i po WBTB. W tym drugim przypadku nawet szybciej.
Nie wiem, co mam zrobić, bo moje obserwacje niestety tylko potwierdzają teorię, że istnieją krótsze czy dłuższe okresy, w których skuteczność jakichkolwiek technik jest zwiększona, po czym znów wraca do wyjściowej. Domyślam się, że jak zacznę w to wierzyć, nic mi nie wyjdzie.

Post został pochwalony 0 razy