Snuf dziennik :D

A zdam, dziękuję za pomoc! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Dobra miałem napisać czy mi wychodzi czy nie (dla tych co nie pamiętają, staram się o LD poprzez FILD'a). Jak na razie słabo, w pierwszy dzien próbowania telefon miałem na biurku, jakieś 2 metry od łóżka. To wystarczyło żeby mnie rozbudzić do stanu niemożności zaśnięcia od razu. Ale tego smaego dnia postanowiłem się nie poddawać i nastawiłem drugi budzik na kolejną próbę. Niestety, również poległem pomimo trzymania telefonu tuż przy łóżku. Co było powodem nieudanej próby? Myślenie. Za dużo myślałem o tym co będzie, jest i co było. A wszystko na temat LD oczywiście. Pwinienem to bardziej mechanicznie robić (kręcenie palcami) ale no niestety. A do tej pory jak się budziłem to tak: w jeden dzień zje*ał mi się telefon (nie polecam windows 10 mobile) i próbowalem go ogarnąć, więc LD nawet nie starałęm się uzyskać. Wczoraj na przykład gdy budzik zadzwonił miałem taki zryw lekki do wyłączenia budzika że to mnie rozbudziło. A na dodatek poszedłem do toalety.

Szkoda że nie ma techniki na LD w dzień (prócz WILD'a bo nie chce mi się leżeć 3h w bezruchu) bo prawie każdego dnia śpię w dzień więc taka technika bylaby jak miód (chociaż już FILD taki powinien być). No nic, napisałęm co i jak, próbuję dalej.

Post został pochwalony 0 razy

No hejka. Mam kilka pytań ale nie chciałem zaśmiecać działu "pytania i problemy" pewnie powtarzającymi się pytaniami. A więc:
1. Co myślicie o MILDzie przed snem, ale tym snem wieczornym, 22-23 godzina?
2. Co myślicie o MILDzie po obudzeniu (np. po 4h) ale bez rozbudzania, czyli tylko sen 4-6h i od razu MILD?
3. Co myślicie o MILDzie za dnia, np. będąc w szkole mówić sobie że dzisiejszej nocy uświadomię sobie że śnię?
Czemu mi tak na MILDzie zależy? Bo zauważyłem że jestem dosyć mocno podatny na afirmacje, większość się sprawdza, aczkolwiek np. co do drugiego punktu nie będę się rozbudzał bo jestem niezdyscyplinowany i od razu gdy wyłączę budzik idę spać, myślę że na samego MILD'a znajdę chęć i energię (alfa budzika próbowałem, budziłem się ale przeważnie i tak od razu szedłem w kimę).

Ja osobiście odnoszę wrażenie ze nieważne jest kiedy się afirmujesz tylko jak się afirmujesz, ale może to tylko moje błędne przekonanie, dlatego wolę spytać bardziej doświadczonych. Smile

Post został pochwalony 0 razy

	provv napisał:
	No hejka. Mam kilka pytań ale nie chciałem zaśmiecać działu "pytania i problemy" pewnie powtarzającymi się pytaniami.

Witam z powrotem provv Smile

	Cytat:
	1. Co myślicie o MILDzie przed snem, ale tym snem wieczornym, 22-23 godzina?

Możesz spróbować, ale skuteczność będzie odpowiednio mniejsza, niż po obudzeniu po kilku godzinach. Po obudzeniu zadziała znacznie lepiej, bo bliżej do najbliższego REMu i jest on stosunkowo płytszy.

	Cytat:
	2. Co myślicie o MILDzie po obudzeniu (np. po 4h) ale bez rozbudzania, czyli tylko sen 4-6h i od razu MILD?

Ta opcja jest znacznie lepsza, z tym że lepiej poleż odrobinę lub nawet usiądź aby się rozbudzić.

	Cytat:
	3. Co myślicie o MILDzie za dnia, np. będąc w szkole mówić sobie że dzisiejszej nocy uświadomię sobie że śnię?

To już nie MILD, tylko zwykła autosugestia Razz

Tak jak w punkcie pierwszym - spróbować nie zaszkodzi, zwłaszcza że, jak piszesz, jesteś podatny na afirmacje.

	Cytat:
	Ja osobiście odnoszę wrażenie ze nieważne jest kiedy się afirmujesz tylko jak się afirmujesz, ale może to tylko moje błędne przekonanie, dlatego wolę spytać bardziej doświadczonych.

Jest dokładnie tak jak piszesz - liczy się wiara w to, że afirmacja ma siłę Smile

Z tym zastrzeżeniem, że im bliżej snu się afirmujesz, tym lepszy będzie efekt. Co do MILDa, to tam dochodzi jeszcze wyobrażanie sobie siebie w śnie, co będzie miało największy efekt po WBtB lub po nawet zwykłym obudzeniu bez rozbudzania.

Post został pochwalony 1 raz

No hejcia ;D Dziękuję za odpowiedzi.
Właśnie ogarnąłem że rzeczywiście, MILD polega również na wyobrażaniu siebie w śnie, całkowicie o tym zapomniałem... niestety, w nocy jak się budzę (niezależnie czy zwykłym budzikiem czy alfa budzikiem) nie pamiętam żadnych snów, dopiero rano przeważnie zapamiętuję 1-2 sny. Ale i tak coś podziałam z afirmacją bo pomogła mi w wielu aspektach życia, nie tylko w snach. W sumie co do pierwszego pytania miałem wątpliwości ale kolega mi powiedział że afirmuje się przed snem i co jakiś czas ma LDki, a mi przydałby się taki jeden który mnie na stałe zmotywuje do praktyki. Ale szkoda gadać, coś po afirmuję się i będę oczekiwał efektu.
To tak przy okazji: próbowałem 'to jest sen', ustawiłem sobie codziennie budzik co 30 minut na wibracje i zawsze wtedy próbowałem właśnie sobie tej techniki, czasem z lepszym a czasem z gorszym skutkiem (w sensie to jak bardzo wierzyłem że to co mnie otacza to sen) ale niestety nie przeniosło się to do żadnego snu, a przynajmniej do żadnego który pamiętam. Chyba że za mało ćwiczyłem, bo w sumie tylko parę dni.
No dobra, w sumie to tyle, podsumowałem sobie tak na przyszłość tą technikę, może jeszcze jej będe próbował, przecież klucz to się nie poddawać. Wink

Dzięki jeszcze raz za odpowiedzi Frozen! ;D

Post został pochwalony 0 razy

	provv napisał:
	To tak przy okazji: próbowałem 'to jest sen', ustawiłem sobie codziennie budzik co 30 minut na wibracje i zawsze wtedy próbowałem właśnie sobie tej techniki, czasem z lepszym a czasem z gorszym skutkiem (w sensie to jak bardzo wierzyłem że to co mnie otacza to sen) ale niestety nie przeniosło się to do żadnego snu, a przynajmniej do żadnego który pamiętam.

Możliwe, że trochę źle rozumiesz tą technikę. Uczucie obecności we śnie jest drugorzędne i sugerowałbym skupić się na uważności. Spróbuj skoncentrować się na percepcji i zdystansować od dialogu wewnętrznego, a dopiero potem patrz na rzeczywistość jak na sen. Jeśli wszystko robisz poprawnie to dystans powinien pojawić się także w odniesieniu do tego co widzisz, czujesz, mówisz etc. Przydatny może być ten temat. Pozdro Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Frozen dnia Sob 18:44, 03 Gru 2016, w całości zmieniany 1 raz

@provv, jak nie pamiętasz snu po pobudce to wyobrażaj sobie co chcesz lub (lepiej) jakiś sen z przeszłości, który dobrze pamiętasz. Pamiętanie ostatniego snu jest przydatne, ale nie niezbędne.

Post został pochwalony 0 razy

Dziękuję za radę, znacząco wpłynie na moją praktykę MILD'a Smile

Akurat z rana przeważnie pamiętam sny bardzo dobrze wiec nie wszystko stracone ;D Dzięki!

Post został pochwalony 0 razy

No hejcia. Ostatnio osiągnąłem pewien sukces więc myślę że warto się pochwalić tutaj. Otóż na 85% mialem LD. Pierwszy (chyba) raz w życiu, pierwszy raz po 4 latach i około 5-6 miesiącach praktyki. Nie jestem w stu procentach pewny czy to było LD bo zdarzały się takie dziwne sytuacje, choć logika podejmowanych przeze mnie decyzji w samym LD jest na zaskakująco wysokim poziomie więc uznaję to za LD. Ale od początku:
poszedłem sobie na drzemkę, dzień jak co dzień w moim przypadku. Ukradkiem w głowie pojawiła się myśl, a co gdybym miał paraliż senny? Byłem już serio zmęczony, to był ten moment gdzie za parę sekund będzie zaśnięcie. Chciałem się odwrócić na drugi bok, i co? I nie mogłem. Dopiero gdy ogarnąłem że mam paraliż nastąpiły wibracje i piski (chociaż co do pisków nie jestem pewny). Otworzyłem oczy, było troszkę jasno jako że to było jeszcze w atmosferze świąt i na zewnątrz po prostu świeciły lampki ozdabiające domy. Po otwarciu oczu widziałem jakby ducha lub poruszającą się szybko czarną mgłę. To coś przechodziło na lewo, na prawo, lewo prawo i tak ciągle. W końcu wszystko ustało, zatkałem palcami nos i moglem oddychać. Tutaj pojawia się dziwny element, bo jakby nigdy nic skierowałem rękę w stronę klaty piersiowej i wziąłem telefon do ręki który na tej klacie leżał. Tylko pytanie, skąd ja niby o tym wiedziałem? No ale dobra, uznaję że to dosyć normalne, może po prostu pomyślałem że ma być tam telefon i już. Potem wstałem, było bardzo ciemno, nie jak tuż i w trakcie paraliżu sennego. Poszedłem w stronę zapalnika światła, próbowałem zapalić, z jednej strony zależało mi na świetle bo ciemność zawsze przyprawia mnie o myśli "łuu, duchy, demony, potwory" (nie wiem skąd to myślenie, za dużo filmów chyba) a jak to się połączy ze świadomym snem gdzie myślą tworzysz rzeczywistość (rzeczywistość senną co prawda) to mogą być niemiłe konsekwencje. Zrozumiałem że nie złamię odwiecznej zasady LD i nie zapalę światła, chciałem więc polecieć, zrobić to na co czekałem od bardzo dawna. Skoczyłem raz, dosyć wysoko, ale nadal za nisko żeby można to było nazwać lotem. Skoczyłem drugi raz z podobnym skutkiem. Potem mnie wywaliło. A co jeszcze, wstając chciałem coś do siebie powiedzieć, pewnie jakieś przekleństwo w związku z sukcesem ale nie słyszałem swoich słów, ponoć to normalne więc się nie przejąłem.

Także to historia z mojego pierwszego LD. Zastanawia mnie parę rzeczy, jedna z nich to czemu tak na zawołanie dostałem paraliż senny? Mam teorię że będąc już tak na prawdę zmęczonym jesteśmy bardziej podatni na sugestię, wiele razy tak miałem że jedno zdanie w stanie zmęczenia zrobiło więcej niż długa sesja afirmacyjna. Widzę potencjał na technikę o ile takiej gdzies już nie było. Very Happy

Warto też wspomnieć że w tym LD (o ile to był LD) miałem dosyć niski poziom świadomości, dopiero po obudzeniu tak zdałem sobie sprawę do końca co właśnie się stało.

Mam też pytanie do bardziej doświadczonych w LD pod względem praktycznym, nie teoretycznym.
Czy w LD można być zmęczonym? Bo tutaj wyraźnie pamiętam, że jak już zaczął się LD to było ogromne zmęczenie, co pewnie przyczyniło się do niskiego poziomu świadomości i wielu innych rzeczy nieprzyjaznych dla LD.

Drugie pytanie już z innej dziedziny, czy będąc chorym mam mniejsze szanse na LD? Najczęściej obierane przeze mnie techniki to WBTB i WILD (ew. MILD jak sam WILD nie wyjdzie). W sumie teraz cały tydzień siedzę w domu i chciałbym ten czas jak najlepiej wykorzstać, nie lubię go marnować, stąd właśnie pytanie czy choroba nie przeszkadza w uzyskaniu LD? Z góry dzięki i pozdrawiam. Wink

Post został pochwalony 0 razy

Nie jestem super doświadczony ale pojęcie mam. Można być zmęczony to zależy jak sen się nakręci, ja kiedyś w LD byłem pijany i za Chiny ludowe nie dałem odwrócić tego stanu 😁😁😁 A co do drugiego to tak, ciało jest chore i bardziej zmęczone, powinieneś spróbować WBTB. A i zwykła afirmacja może dać efekt. Tyle się znam bo sam tego doświadczyłem. A jak jestem chory to zazwyczaj mam fantastycznie dziwne i zakręcone sny😃☺😑😶

Post został pochwalony 0 razy

Dzięki za odpowiedzi Very Happy

W takim razie będę próbował WBTB, tylko obawiam się że jak znowu wejdę z paraliżu w sen to sytuacja się powtórzy i będę znowu zmęczony, choć przy WILDzie zaplanowanym raczej się świadomość utrzymuje i nie powinienem być zmęczony ani w rzeczywistości ani we śnie. Choć to tylko przypuszczenia. Co do afirmacji to wiem, ale wiele zależy od człowieka, niestety zawsze jak się afirmuje to gdzieś tam w podświadomości siedzi ta myśl że pewnie i tak się nie uda, przez to odnoszę mało sukcesów związanych z afirmacjami, nie weim zbyt jak zmienić nastawienie ale te głębokie, na które chyba trochę ciężko mieć wpływ, co innego pomyślę że się uda a co innego czuję w głowie. Dlatego najczęściej wychodzi gdy już jestem bardzo zmęczony, nie myślę tak o porażce ani o sukcesie, po prostu dzieje się to co się ma dziać. Ciekawa sprawa, muszę pomyśleć o jakimś dostosowaniu tego na własne potrzeby. Btw. u mnie sny przeważnie są fajne, niezależnie od choroby, niestety w dzień mam chore sny. Nie koszmary, nie miewam koszmarów a szkoda, są bardzo intrygujące, ale te sny które mam w dzień podczas drzemki są po prostu niedorzeczne i wolałbym ich nie mieć, zaś w nocy mam bardzo fajne, nie wiem skąd się wzięła taka różnica w snach z dnia i z nocy. No ale nic, dzięki jeszcze raz! Wink

Post został pochwalony 0 razy

No witam serdecznie. Ostatnio spotkały mnie dwie ciekawe rzeczy. A więc, mam problem z motywacją na wielu płaszczyznach, nauka, LD, hobby etc. A więc przed popołudniową drzemką, próbowałem wejść w trans (o ile transem można nazwać 10 głębokich oddechów xd, chyba jednak bardziej słowo relaks tutaj pasuje) i puściłem sobie afirmację że przyśni mi się coś ciekawego. No i ku mojemu zdziwieniu gdy się obudziłem to pamiętałem chyba jeden sen gdzie były 3 fragmenty motywujące mnie do różnych rzeczy. Nie mam z tym żadnego problemu, tak tylko piszę bo ciekawa sprawa, aż chce się myśleć ile może człowiek głupimi słowami i myślami. Wink

Druga rzecz jest dosyć dziwna. Poszedłem spać jak zawsze, ale wiedzialem że zaraz zasnę i będzie... rano xd A w związku z przyjemnością w wchodzeniu spokojnie w sen chciałem ten czas zasypiania przedłużyć i celowo się wybudziłem tuż przed zaśnięciem, dosyć prostą metodą, po prostu dużo myślałem, otworzyłem oczy, lekko podniosłem głowę i tyle. Niby nic ale to zapewniło mi kolejne 10 minut zasypiania. Wątpię że to ma jakiś związek, ale rano pamiętałem bodajże 5-6 snów.

Teraz tak zbaczając z tematu bo co najważniejsze opisałem, jakieś te historyjki świetne nie są ale może kiedyś do tego wrócę i wyciągnę odpowiednie wnioski. ;P Ale mam jeszcze pytania.
Ostatnio sporo czytałem na forum i trafiła mi się informacja która może zmienić wszystko w mojej praktyce LD. Otóż, zawsze, od kiedy pamiętam, miałem taki problem że gdy chciałem wstać do WBTB to budziłem się zmęczony, wyłączyłem budzik i szedłem spać dalej. Trwa to już bardzo długo, nie jestem z tego dumny ale specjalnie wpływu na to nie mam. Budzik (w postaci telefonu) zawsze mam na drugim koncu pokoju więc muszę wstać i przejść te trzy metry. Próbowałem budzika z zadaniami matematycznymi, na który też znalazłem sposób i po prostu wyłączałem telefon. To problem który prześladuje mnie od początku mojej praktyki, czyli 4 i pół roku.
Trochę opisu wstępnego za nami, teraz przejdę do sedna. Wcześniej myślałem że faza snu w której jeśli się obudzimy to będziemy wypoczęci do NREM, niedawno czytałem że faza w której budzimy się wyspani to REM. A więc jak to w końcu jest? Drugie pytanko to jak w taką fazę trafić z budzikiem, obliczyc mniej więcej kiedy wypada przy np. 10 minutowym zasypianiu? Jeszcze jedno, faza występuje co 90 minut, ale rozumiem że też tyle trwa? Jeśli tak, to na tyle prób powinienem kilka razy w nią trafić i obudzić się wypoczęty i gotowy do WBTB i choć zdarzały się sytuacje obudzenia wypoczętym to to rzadkość. Z góry dzięki, może jeszcze jest nadzieja na udaną praktykę WBTB w moim przypadku. A, co jeszcze warto powiedzieć to że przeważnie staralem się budzić 4h po śnie, to taka moja stała godzina która kto wie, może jest też godziną zguby i klęski w LD. Razz

Post został pochwalony 0 razy

	Cytat:
	Wcześniej myślałem że faza snu w której jeśli się obudzimy to będziemy wypoczęci do NREM, niedawno czytałem że faza w której budzimy się wyspani to REM. A więc jak to w końcu jest?

Zdecydowanie w REM. Ale nie się dokładnie tego wymierzyć, rytmy są płynne. Najlepiej budź się alfa-budzikiem. Albo wykorzystaj samoistne pobudki.

Post został pochwalony 0 razy

Dobrze że mi to napisałeś bo już zacząłem celować w REM budzikiem. xD 100, 90 i 80 minut nie podziałało więc chyba masz rację.
Zacząłem więc próbować alfa-budzika ale nie wychodzi, podświadomie chyba sam nie wierzę w to że to działa pomimo że wiele z tym doświadczyłem. Nie wiem jak się zmusić do wiary... myślę żeby to robić w transie, z kolei tak średnio mi to wychodzi.

Swoją drogą miałem dzisiaj chyba jeden z lepszych fabularnie snów w życiu. Byłem wikingiem, konkretniej ich wodzem. Wtedy byłem chyba na jakiejś wyprawie z grupką ludzi. Zauważyliśmy że w naszą stronę zbliża się spora armia. Musieliśmy walczyć, ale zanim walka się rozpoczęła już myśleliśmy że zginiemy, aż tu nagle za nami idzie moja armia, no cóż, spora. Very Happy

Walka się zaczęła, zabiłem tam paru ludzi, to było serio dobre, taki film z pierwszej osoby i z tobą w roli głównej Very Happy

Zacząłem walczyć z wodzem tamtych co nas zaatakowali, wpadłem w lekką furię, zacząłem dosyć szybko wymachiwać mieczem ale że gość miał mocne uzbrojenie to nic mu to nie robiło, wiec wykorzystałem słaby punkt jego zbroi (tzn. brak opancerzenia na twarzy) i skierowalem miecz w jego twarz. Nie zabiłem go ale potem wziąłem jego oraz wrogów którzy przeżyli do niewoli. Później jeszcze wątek z elfami był, nie wiem skąd to się wzięło no ale to już mniej ciekawe. Dawno nie pisałem tu żadnego snu, ale ten jest wyjątkowy, był tak realistyczny, no serio świetny. Uwielbiam sny które mają tak dobrą fabułę i potrafią zmotywować do LD, no bo teraz chcę to przeżyć tak na serio. Very Happy

Co warto powiedzieć sen był oparty na takich... smutnych kolorach? W sensie wszystko było takie ciemne, dużo czerwieni było, nie wiem czemu. Kolorystyka była podobna do tego w filmie "300", mało jaskrawych kolorów, chyba tylko raz występował kolor zielony (w śnie, nie w filmie ;D), miało to swój klimat. Wyjątkowy sen moim zdaniem. Tymczasem wracam do myślenia nad tym jak ogarnąć ten alfa-budzik, bo to w sumie jedyna metoda żebym budził się wypoczęty, a nie jak przez kilka lat próbowałem WBTB w środku NREM, czasami się na pewno zdarzyło obudzić w REM bo było kilka takich nocy że od razu obudziłem się gotowy do praktyki, ale to była rzadkość, teraz mogę mieć wpływ na każdą noc i próbę. Wink

Post został pochwalony 0 razy

No witam. Dzisiaj zaszła ciekawa sytuacja, konkretnie sen. A nawet dwa ale pierwszego nie opiszę, choć jest wielce intrygujący i nie wiem czy to nie swego rodzaju wiadomość od podświadomości.
Ale opiszę drugi który był również bardzo ciekawy i nadal nie wiem czy to było LD czy zwykły sen.
Nie do końca pamiętam początek snu, ale chyba od początku byłem przekonany że to LD (w sensie w śnie, w rzeczywistości nie mam tej pewności). Robiłem rzeczy które bym w LD robił i te których bym nie robił (a przynajmniej nie na początku, bo warto dodać że jak na razie miałem 1-2 LDki). Latałem kilka razy, z różnym skutkiem bo czasem od razu opadałem, przechodziłem przez ściany, sufity. Tu akurat normalka, nawet latanie mi nie wychodziło w pełni, czasami miałem napływy wiary i wznosiłem się pięknie a czasami jakoś to wszystko uciekało i spadałem, czasami nawet nie dałem rady się wybić, tzn. tak do lotu. Tutaj podstawowe rzeczy robiłem wiec nie opisuję scenerii, to raczej się mija z celem.

Potem uprawiałem seks, co dziwne nie robiłem tego na chama tylko próbowałem "przekabacić" postać senną. I tutaj dwie rzeczy mi się nie podobają, po pierwsze to to że w ogóle chciałem uprawiać seks, może kiedyś eksperymentalnie w LD bym to zrobił ale tak teraz, na początku to nie mam do tego chęci, chyba że w śnie napadła mnie jakaś fala podniecenia czy coś. Druga rzecz to taka że skończyłem z pozytywnym skutkiem uprawiać seks (jak to brzmi xd) i sen się dalej toczył, oj długo toczył.

Potem byłem w jakiejś galerii handlowej, żadnej znajomej mi nie przypominała. Ochrona zaczęła mnie chyba o coś podejrzewać bo zaczęli mnie gonić, było ich bodajże 3. Ja oczywiście uciekałem, koniec końców przy gonitwie został jeden. Ten jeden miał dwa tasaki, którymi udało mu się mnie zaszlachtować gdy byłem w locie (miałem problem z wyleceniem więc jedyne co to udało mi się zatrzymać w powietrzu prawie przy suficie). Bólu chyba nie czułem, potem uciekłem całkiem z galerii.

Gdzieś pomiędzy sceneriami (nie wiem czy konkretnie w tym miejscu) były jeszcze inne rzeczy które robiłem, np. puściłem fireballa, małego bo małego ale puściłem. Stworzyłem też potrójny laser z mojej głowy który ciął różne rzeczy. Przeważnie na stworzenie tego trzeba było chwilę poczekać, tzn. pomyślałem o tym, uwierzyłem i pojawiało się.

Następnie wsiadłem do jakiegoś auta którego nie ja prowadziłem, miałem towarzystwo. W aucie odwróciłem głowę i przypomniałem sobie że chciałbym jeszcze spotkać podświadomość. Oczywiście gdy głowa wróciła na normalną pozycję obok siedziała moja podświadomość w postaci Azjaty. Miałem kilka pytań, czasami podświadomość mnie wyzywała (o ile to była podświadomość, nie wiem czy można ją przywołać w śnie nieświadomym) że czegośtam nie robię etc. Ale to nie ważne, zadałem jedno istotne pytanie podświadomości, czy mogę zmienić wszystko w swoim życiu na takie jakie chciałbym je prowadzić. Kuźwa, nie pamiętam odpowiedzi do końca ale chyba odpowiedziała że tak. W międzyczasie jadłem czipsy z biedronki który dokładnie tak samo smakowały. Dopiero po chwili nawet we śnie ogarnąłem że trzymam i jem czipsy.

Dopiero co mi się przypomniała końcówka snu więc od razu napiszę. Siedziałem przy swoim biurku
i zaczęło mi się kręcić w głowie więc postanowiłem spróbować narkotyku, konkretniej LSD. Pomyślałem, że jak otworzę szafkę to znajdę tam właśnie ten oto wytwór ale sen się urwał nim znalazłem.

Też warto powiedzieć że początek snu tak do połowy odbywał się w nocy, kolejna część w dzień - na własne życzenie Wink

Mam zarysy jeszcze jednego elementu który chyba był również znaczący w tym śnie ale no prawie nic nie pamiętam.
Cholera nie wiem co o tym myśleć, niektóre rzeczy bym rzeczywiście zrobił w LD, w sumie to tylko ten seks mi nie pasuje. W dodatku w praktyce sprawdzałem swoją teorię dot. afirmacji w LD, to dziwne żebym w ogóle próbował tego w śnie nieświadomym, żebym zwrócił uwagę na tyle szczegółów. Sam nie wiem czy któryś z tych scenariuszy rozegrał bym inaczej. Może co najwyżej tą jazdę autem ale chyba wtedy myślałem że się powoli zbliżam ku końcu LD więc na luziku gdzieś pojadę.
Warto też powiedzieć fragment historii jak dostałem ten oto sen. Otóż, poszedłem spać około 16. O prawie 17 obudził mnie ojciec bo potrzebował pomocy z czymś, pomogłem, z 5-10 minut to trwało i poszedłem spać dalej, nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem bo to bardzo szybko się chyba stało. Efektem był ten sen, nie wiem czy świadomy czy nieświadomy. Może dla innych ludzi ten sen to takie "ehhh" ale z mojej perspektywy to inaczej wygląda. Druga rzecz które mnie też zadziwiła to że sen jakby trwał z 15-20 minut, był bardzo długi jak na LD (dlatego nie mam pewności). No i jeszcze ten ukończony seks, teoretycznie powinienem się obudzić ale to nie nastąpiło.

Myślę że mogę też powiedzieć że obudziłem się wyspany, co nigdy mi się nie zdarza, na prawdę nigdy. Po każdej drzemce popołudniowej chcę spać dalej i dalej, a tutaj wstałem rześki i wypoczęty, praktycznie od razu wziąłem się za pisanie tego tutaj.

Szczególnie ta długość snu i seks sprawiają że to wszystko wydaje się być tylko snem nieświadomym, ale niektóre rzeczy (np. sprawdzanie mojej teorii w praktyce) to już co innego, sam nie wiem co o tym myśleć. 8 marca to chyba jakiś mój osobisty dzień snów bo dwa mega intrygujące sny miałem. Very Happy

No nic, powiem jeszcze że po samym śnie nie czuję że to LD, nie mam tego wrażenia że to ja sterowałem tamtą osobą. Bo LD chyba w końcu wygląda jak to co robimy teraz tylko w śnie. Tzn. widzisz wszystko swoimi oczami, kierujesz wszystkim świadomie (albo i czasem nieświadomie). Tutaj tego uczucia nie mam, chociaż w samym śnie było takie uczucie że muszę po obudzeniu pamiętać to wszystko bo to LD, ale nie wiem czy ufać sobie ze snu. Very Happy

To tyle, muszę pomyśleć o tych snach bo dawno czegoś takiego nie miałem.
Jooł ;D

Post został pochwalony 0 razy