Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
zadziwiające sny by Psajko
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna » Relacje / Dzienniki Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
zadziwiające sny by Psajko
Autor Wiadomość
Ras Psajko
Administrator


Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia (chyba)
Płeć: Mężczyzna

Post zadziwiające sny by Psajko
postanowiłem podzielić się swoimi nietypowymi snami w tym właśnie temacie

"INICJACJA MAJÓW" - ostatnia noc
chodzę po dziwnym starożytnym mieście, gdzie budowle mają elementy ze złota. udaję się do jednego z nich umieszczonego na wzniesieniu i przypominającego świątynie.
zadziwia mnie jego wnętrze. złote kolumny promieniują światłem. jest tam duży basen, w którym kąpią się ludzie, a do basenu prowadzi jakby rzeka zrobiona z małych kwadratowych basenów połączonych w 1 linię. obserwuję to stojąc przy samym wejściu i patrząc w dół. chcę wskoczyć na główkę, ale nie jestem w stanie ocenić jak głębokie są te baseny i boję się, że zrobię sobie krzywdę. schodzę więc schodami na dół podziwiając całą budowlę od wewnętrz.
podchodzi do mnie ktoś przypominający szamana i mówi, że dobrze, że w końcu jestem. wręcza mi zwinięty papirus obwiązany z 2 stron sznurkami. biorę go i schodzę do komnaty na dole gdzie jest kilku ludzi. chcę zobaczyć co jest na papirusie, więc zaczynam ściągać 1 ze sznurków. podchodzi do mnie wtedy 1 człowiek i mówi, że nie powinienem tak tego robić, że jest to zbyt proste działanie, żeby dowiedzieć się zawartości. zaczynam więc "rolować" pergamin, by sznurki same z niego spadły.
ciężko to szło, aż podszedł inny gość i powiedział, żebym się nie przejmował i ściągnął je normalnie. zrobiłem to i rozwinąłem pergamin. były na nim poziome tabele w których były porozmieszczane złote kwadraty - coś na styl kodu 0-1, a na górze pergaminu widniał napis w jakimś nieznanym języku, mówiący, że jestem jakiegoś rodzaju wybrańcem.
podszedł wtedy znów szaman i powiedział, że muszę przejść próbę, a ja odparłem, że wcale nie chcę żadnej próby i że to wogóle jakaś pomyłka. on stwierdził, że to przeznaczenie i podniósł rękce do góry i z końca schodów zaczął biec w moją stronę ogromny szkielet. jego kości były ogromne, grube i zrobione jakby w połowie ze złota, a w połowie z węgla. zaczął mnie atakować, a ja zgarnąłem skąś jakiś miecz i zacząłem się bronić.
zajebiście dynamiczna była ta walka, aczkolwiek nie byłem w niej górą. wbiłem nawet miecz do połowy w szyję tego kościstego wojownika, ale żadnego efektu to nie wywarło.
całość wyglądała raczej jakbym cały czas się wycofywał i zadawał ciosy, żeby on poprostu mnie nie kropnął.
pamiętam też 2 postacie, które rzucały mi jakiegoś rodzaju broń. jedna - świetliste kule, przy czym mówiła o ich mocy i namawiała mnie do ich użycia, ale ja usłyszałem w jej głosie coś dziwnego i wtedy jej głos przekształcił się w głos jakby szatana.
2 osobnik rzucił mi jakiś topór i w pewnym momencie szaman powiedział, żebym uwierzył w słabość przeciwnika i wtedy udało mi się go przewrócić. szkielet leżał, ja się na niego rzucułem i zacząłem go okładać pięściami
szaman podszedł wtedy do mnie i powiedział, że pokonam go gdy poznam prawdę. a prawdą jest, że nasz świat jest tylko snem bogów i stworzony został z ich dobrych i złych myśli, które wciąż ze sobą walczą.
w momencie w którym w to uwierzyłem każdy cios jaki gołymi pięściami zadawałem szkieletowi miażdżył jego czaszkę.
gdy zmasakowałem go do końca - obudziłem się... i byłem pod wrażeniem ;]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ras Psajko dnia Czw 11:07, 06 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
Śro 15:15, 15 Sie 2007 Zobacz profil autora
Jorg



Dołączył: 19 Paź 2006
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Post
Niezłe Very Happy ! Motyw o snach bogów wypasiony ^^. A nie napisałeś, to był świadomy sen ?


Post został pochwalony 0 razy
Śro 16:33, 15 Sie 2007 Zobacz profil autora
Ras Psajko
Administrator


Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia (chyba)
Płeć: Mężczyzna

Post
w 100% nieświadomka. a jak się teraz zastanawiam, to chyba nawet własnej tożsamości nie miałem... jakbym się z choinki urwał ;P


Post został pochwalony 0 razy
Śro 16:40, 15 Sie 2007 Zobacz profil autora
Arabian_Drift



Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Fajny sen Smile Ja bym tak nie potrafil wszystkiego zapamietac co powiedza w snach. Ale cwicze pamiec snow:D Chociaz ostanio pamietam tylko urywki.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 17:58, 15 Sie 2007 Zobacz profil autora
Johny
Senny Podróżnik


Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 2562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 134 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

Post
ostro ;]


Post został pochwalony 0 razy
Śro 18:18, 15 Sie 2007 Zobacz profil autora
salvador
Senny Podróżnik


Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 643
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Post
nieźle,twój własny szaman z podświadomości dawał ci wskazówki o świecie snów.nie oglądałeś wcześniej filmu Gibsona?Wink


Post został pochwalony 0 razy
Czw 16:51, 16 Sie 2007 Zobacz profil autora
Ras Psajko
Administrator


Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia (chyba)
Płeć: Mężczyzna

Post
no to dla wytrwałych lekturka ;]

sen pt. "rewolta i El Tiuba"

początek pamiętam przez mgłę...

dochodzę do jakiegoś miejsca, które kojarzy mi się z obozem pracy. ludzie w beznadziei chodzą, inni coś kopią, noszą...
nie bardzo wiem co tam robię. podchodzi do mnie jakiś agresywny człowiek i każe wykonywać jakąś pracę. odchodzę w jakimś kierunku i dąsam się do siebie, a jeden z robotników, mówi żebym był posłuszny bo przeze mnie niejeden może stracić życie. rozmawiam z nim przez dłuższy czas, choć nie bardzo pamiętam o czym. wiem jednak, że przekonuję go do zrobienia rewolty, jako że jest nas o wiele więcej niż tych pilnujących. podnosimy razem bunt i walczymy.
wśród przeciwników pojawia się 1 osoba, która w jakiś sposób przeważa szalę na naszą niekorzyść...

tu mi się lekko urywa i od tego momentu pamiętam dokładnie

wraz z innymi robotnikami siedzę w jakimś wielkim pomieszczeniu zrobionym na styl trybuny, gdzie nie ma siedzeń jako takich, tylko wszyscy siedzą na kawałkach drewna - jakby drzewo pokroić na plasterki ok 2 cm - takie kółka, a przy niektórych rączki (gałęzie ?).

po raz kolejny chcę się przeciwstawić i wyjmuje spod tyłka te kawałki drewna by użyć ich jako broni Razz rzucam co chwile 1 do tyłu - do ludzi, którzy siedzą dalej, na ziemi - ostrożnie, żeby nikt tego nie zauważył. 1 kawałkiem niechcący trafiam gościa, który zaczyna się denerwować i szukać winnego. szybko wstaję, pokazuję mu, że to byłem ja i kłaniam się na znak przeprosin, a on jakby czując do mnie respekt siada. gdy skończyły mi się kawałki drewna, zacząłem podawać te spod osób siedzących obok mnie, których już przekonałem do dalszej walki.

w końcu wznawiamy bunt i oszałamiamy osoby, które nas pilnowały. zabieramy im broń - noże i bez większych strat zaczajamy się przy wyjściu
czekamy na naszych oprawców, a przez jakieś okno, czy szparę widzę, że zbliża się ich bardzo duża ilość. gdy kilku wchodzi do środka rozpoznaję pierwszego z nich jako Tamtego Złego.
rzucamy się na nich - ja na Niego. powalam go na ziemię i wbijam kilqktornie nóż w brzuch. widzę, że mam zakrwawione ręce, a on się głośno zaczyna śmiać i mówi, że nie trafiłem... że on jest "po drugiej stronie". w tym momencie widzę, że faktycznie głowę ma w tym samym miejscu co miał, ale reszta jego ciała jest zwrócona w przeciwnym kierunku niż ja uderzałem... mój nóż jest wbity w ziemię. znów wbijam go w jego brzuch, a gość nie przestaje się śmiać. ktoś podaje mi większy nóż, który wbijam mu między oczy i zaczynam nim kręcić masakrując mu totalnie twarz. ogarnia mnie obrzydzenie i w szoku wstaje, a On zaraz po mnie i zaczyna wychodzić z budynku zabijając po drodze kilq moich towarzyszy.
podchodzi do mnie wtedy ten robotnik co na początq bał się o śmierć i mówi "jeszcze kilka godzin temu bałem się o życie i opieprzałem cię, żebyś pracował, a teraz mogę spokojnie umrzeć obok ciebie"

słysząc te słowa jakby schodzą ze mnie wszystkie negatywne i agresywne emocje. rozglądam się dookoła i widzę istną rzeź - wszędzie trupy ludzi z obu stron. wychodzę na zewnątrz, gdzie masakra jest jeszcze większa - wszyscy walczą, raz po raz umiera kolejna osoba.

Ten Zły idzie w kierunku jakiegoś wzniesienia, a ja zaczynam iść za nim.
gdy po chwili oddaliliśmy się od reszty zaczynam się modlić. w tym samym momencie nad Nim pojawia się jakby tornado, a on jakby powoli się rozsypywał. widząc, że ta modlitwa (katolicka) to za mało zaczynam modlić się do Buddy, potem do Allaha prosząc o całkowite zniszczenie Jego... tak też się staje.
ktoś zaczyna krzyczeć, że wygraliśmy i że to koniec. z coraz większej oddali dobiegają mnie głosy "to koniec ! to koniec !"

nagle podbiega do mnie znów ten sam gość i mówi, że nasi chcą zrobić egzekucję na zdrajcach, którzy służyli Jemu.
Szybko podążam z powrotem, by przekazać im, że nie śmiercią się zwycięża a miłością.

gdy jestem już blisko zaczynam wypowiadać te słowa, a sen jakby się zamazuje i przenosi mnie jakby do wydarzeń sprzed tego zajścia, ale nie do końca.

jestem przed ogromnymi schodami prowadzącymi do świątyni. obok mnie idzie cały czas ten sam gość - czuję, że jest moim przyjacielem.
wchodzimy na górę, by porozmawiać z bogiem. w połowie schodów gość mnie pyta "a czemu ten koleś tak szpanuje" i widzę mnicha który w siadzie na kwiat lotosu lewituje w dół schodów. gdy nas mija podśmiewam się i nagle unoszę w górę, co mnie wystraszyło i od razu upadłem na schody trochę zdezorientowany.
przed wejściem widzimy jak ze świątyni wychodzi kapłan, a mój znajomy mówi, że tylko kapłani mogą rozmawiać z bogami.

ja mam jednak bardzo silną potrzebę tej rozmowy i wchodzę do środka.
w świątyni widzę ogromny stół przy którym siedzą : Bóg / Jahwe , Budda, Ares (lub Zeus) i jakaś kobieta-bóg której nazwać nie potrafię.
siedzą i rozmawiają w jakimś dziwnym języku. w pozycji siedzącej mają po jakieś 3 metry. od wszystkich bije taka poświata, której nie do końca mógłbym nazwać światłem - jakiś rodzaj aury bardziej. Bóg wygląda jak stary człowiek z długimi białymi włosami i białą brodą, ma białą szatę. Budda to taki tłuściutki mnich tybetański. Ares ma jakby zbroję ze złota i srebra, a wyglądu kobiety nie jestem sobie w stanie przypomnieć.

gdy zacząłem mówić najpierw Jahwe, potem Ares próbowali sieknąć mnie jakimiś świetlistymi promieniami z rąk (nie pamiętam jakich kolorów, ale wiem, że różniły się od siebie), które w jakiś sposób udało mi się za3mać.
wtedy Budda, albo Kobieta powiedział, że skoro jestem taki wytrwały to mnie wysłuchają.

nie mogę holera przypomnieć sobie pytania, które im zadałem. wiem natomiast, że zaczęli opowiadać mi o antychryście, który niebawem ma doprowadzić świat do ciemności i chaosu.
zapytałem, czy nie można tego jakoś powstrzymać, czy to tak się musi skończyć, a oni roześmiali się i powiedzieli, że to już 7 cykl (lub że już było 7 cykli)
zapytałem ponownie, czy nie ma żadnej rady, aby tak się nie stało.
oni odpowiedzieli, że jest... jeśli narodzi się EL TUBE (el tiube / el tiuba / el tuba... strasznie dziwna wymowa - coś na styl tych wszystkich 4 razem)
zapytałem kto to jest. oni na to, że nie wiedzą, lub nie powiedzą (nie pamiętam które), a ja że na pewno gdzieś jest to napisane
oni się uśmiechnęli, a ja bez słowa więcej się odwróciłem i wyszedłem.

obok była druga świątynia, więc postanowiłem, że odpowiedzi poszukam tam - ale mój znajomy powiedział, że przecież tam również będą ci bogowie. ździebko mnie to rozbawiło, bo faktycznie uznałem to za prawdę.
poszliśmy jednak na schody obok, żeby popytać ludzi którzy po nich się przemieszczali - a różnorodność osób była niesamowita.
chciałem zapytać osobę, która wydała mi się ważna, bo leciała jakby na takiej tarczy, którą ciągnął ubrany w złoto człowiek, ale szybko uciekli w dół schodów.
na dół schodziła również BARDZO stara kobieta, która wydała mi się znajoma i przyjazna.
zapytałem ją czy nie wie kto to jest... tu zapomniałem nazwy, którą przypomniał mi przyjaciel - El Tube.
ona się uśmiechnęła i powiedziała, żebyśmy zaczęli śpiewać razem z nią

"han ha na El Tiube ha hen la na El Tiube"

przez chwile wychodziło to strasznie nierytmicznie i nikt nie zgrywał się by śpiewać równocześnie, co było dość irytujące, bo do śpiewu dołączyli się wszyscy ludzie będący na schodach
po chwili jednak złapali rytm, a staruszka zaczęła do mnie cicho szeptać, że Tiuba oznacza ciało człowieka
w tym momencie cię obudziłem


jako ciekawostkę dodam, że przed chwilą, żeby nie sieknąć literówki sprawdzałem jak się pisze Jahwe... na wikipiedi wpisałem i wyskoczył ładny opis
przeczytałem kawałek i jakie zdziwko mnie złapało gdy kilka linijek niżej przeczytałem
Eloh(a)im = Bogowie (liczba mnoga jest tłumaczona jako forma wzniosła, tzw. pluralis majestatis lub też jako trójjedyny charakter natury Boga)
El Eljun = Bóg Najwyższy
El Szaddai = Bóg Wszechmocny
Adonai = Pan, Władca
El = Bóg

tak więc El = Bóg, Tiube = ciało człowieka... nieźle ;]


Post został pochwalony 0 razy
Czw 11:03, 06 Wrz 2007 Zobacz profil autora
Tire



Dołączył: 23 Sie 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Psajko, niezła schiza...mi kiedyś w pewnym śnie, który dział się w wiosce również trochę przypominającej obóz pracy, tłumaczyła, czym tak naprawdę jest śmierć....niestety za nic nie potrafię sobie przypomnieć, co powiedziała. To stary sen, sprzed jakichś czterech lat, pamiętam go bardzo dokładnie - oprócz rozmów, które w nim miały miejsce.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 11:20, 06 Wrz 2007 Zobacz profil autora
Johny
Senny Podróżnik


Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 2562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 134 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

Post
Mocne! :D
"Na pewno jest gdzieś to napisane"... 7 pieczęci, 7 trąb anielskich - bestia ("parodia Chrystusa", jego przeciwieństwo - antychryst) przejmuje władzę, potem przybywa Bóg w ciele człowieka - eheh, to nic innego jak apokalipsa Św. Jana. ;)
Dobry reżyser z Ciebie. ;]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Johny dnia Czw 17:21, 06 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
Czw 14:33, 06 Wrz 2007 Zobacz profil autora
Fete de la faim
Senny Podróżnik


Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 829
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Grudziądz/Toruń
Płeć: Kobieta

Post
Cytat:
w świątyni widzę ogromny stół przy którym siedzą : Bóg / Jahwe , Budda, Ares (lub Zeus) i jakaś kobieta-bóg której nazwać nie potrafię.

Niesamowite! Ja też kiedyś miałam we śnie kawałek własnej mitologii, ale to było tylko stworzenie świata, w którym nie brałam udziału, było raczej symboliczne i, hm, dość koszmarne. Zazdroszczę snu.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 16:09, 06 Wrz 2007 Zobacz profil autora
tom



Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice okolice

Post
jeb ej:D wypas:P co Ty czytasz/ogladasz za dnia;p hehe


Post został pochwalony 0 razy
Czw 18:20, 06 Wrz 2007 Zobacz profil autora
Ras Psajko
Administrator


Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia (chyba)
Płeć: Mężczyzna

Post
z tym "napisane" Johny to miałem namyśli, że w jakiś księgach znajdę wytłumaczenie kim jest El Tiuba
a 7 cykl o którym mówili bogowie odebrałem tak, że niby cała historia z antychrystem powtórzyła się już 6 razy i teraz ma nastać 7'y... coś na styl zapętlenia czasu ;> no ale kto by tam rozumiał słowa bogów ;P

tom - hehe... dużo myśle o sprawach w podobnych klimatach... ale faktycznej apokalipsy Św. Jana nie czytałem...

no i cały czas mnie zdumiewa ten "El", bo nie wydaje mi się bym kiedykolwiek wcześniej czytał/słyszał o takim nazewnictwie

niestety takie wypaśne sny nie zdażają mi się zbyt często... aczkolwiek 2 w ciągu niecałego miesiąca to nie jest taki zły wynik, bo sen ten będę miał w głowie jeszcze przez najbliższe kilka dni ;>


Post został pochwalony 0 razy
Czw 18:35, 06 Wrz 2007 Zobacz profil autora
wjtk



Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Wypas.. Ale sny Very Happy. Ja zwykle mam sny z osobami, które dobrze znam i fantastycznymi miejscami.. Nie obraziłbym się, jakby mi się coś takiego przyśniło Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 22:59, 06 Wrz 2007 Zobacz profil autora
salvador
Senny Podróżnik


Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 643
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Post
Na El Tiuba!
Świetny, rozbudowany sen!!


Post został pochwalony 0 razy
Wto 14:14, 18 Wrz 2007 Zobacz profil autora
Ras Psajko
Administrator


Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia (chyba)
Płeć: Mężczyzna

Post
doszedłem do wniosq, że sny opisywane przeze mnie w tym temaci są snami przejżystymi wg definicji Jogi Śnienia
cechuje je niesamowita wyrazistość, brak "negatywnych" emocji (lub ich znikomość) i tematyka jakby "nie z wewnątrz mnie"

ostatnio przyśnił mi się kolejny taki sen, którym chciałem się z Wami podzielić...

Latający Zamek

stoję wraz ze znajomym na polance, niedaleko jeziora. rozmawiamy.
nagle zauważam ogromny cień. patrzę w górę i widzę niesamowity latający zamek z wielkimi masztami. jest piękny, ma niesamowicie złożoną strukturę, a niektóre jego elementy zbudowane są ze lśniącego metalu.
zamek lata w dziwny sposób w tą i spowrotem, a ja wyjmuję aparat i robię mu zdjęcie.
w pewnym momencie zamek spada i rozbija się na brzegu jeziora, a niektóre jego części wpadają do wody
zauważam, że kawałek oderwanej podłogi dryfuje po jeziorze, a stoi na nim jakiś człowiek.
ogarnia mnie niesamowita chęć spotkania z tym człowiekiem, podchodzę do brzegu i zaczynam lewitować tuż nad powierzchnią wody w kierunku jegomościa
nie pamiętam dlaczego, ale widząc go wiem, że go szukałem. mówię mu, że ktoś (nie pamiętam imienia) przesyła mu pozdrowienia.
gdy on to słyszy wyjmuje włucznię i próbuje mnie dźgnąć. domyśliłem się, że osoba, która mnie do niego wysłała jest jego wrogiem, ale tłumaczę mu że jestem jedynie posłańcem i tak na prawdę podziwiam właśnie jego
mężczyzna zabiera mnie do wraku swojego zamku opowiadając mi, że zamek jest żywą istotą, której życie właśnie dobiegło końca
podziwiam wnętrze zamku i jestem zafascynowany jego wielkością i tym jak bardzo jest on skąplikowany, piękny... i dobry
facet wyjaśnia mi, że śmierć tego zamku to nie koniec... że dał on nowe życie, że w chwili śmierci stał się matką. opowiada mi również o cyklach życia zamków.
przyglądam się szczątkom i nagle dostrzegam miejsce "nowe", tętniące życiem, świerzością. piękny drewniany korytarz wyróżnia się z całego otoczenia, a prowadzi do komnaty z zamkniętymi ogromnymi oknami
gość tłumaczy mi, że to miejsce w którym sprawuje się kontrolę nad młodym zamkiem.
podchodzi bliżej i mówi do niego by się otworzył... nic...
powtarza... znów nic...
gdy ja wypowiadam słowa "otwórz się" okna rozchylają się pokazując piękny krajobraz
wtedy człowiek z lekkim zdziwieniem mówi "chyba cię lubi", a ja odpowiadam, żeby się nie przejmował, bo ja pochodzę z innego świata, a młody zamek zostanie z nim...
i... budzik...

czułem się niesamowicie po obudzeniu... aczkolwiek z lekkim niedosytem ;>[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Pon 23:02, 19 Lis 2007 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Świadomego Śnienia! - psajko.pl Strona Główna » Relacje / Dzienniki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin