Sen mnie wzywa- wracam :]

Hej!

Może mnie jeszcze niektórzy na tym forum pamiętają. Ponad pół roku temu zainteresowałem się tematem LD (BTW, po pierwszym paraliżu i chwilowym odzyskaniu świadomości). Spisywałem sny, co jakiś czas miałem LD.. A potem koniec. Nie interesowałem się tematem, nie spisywałem więcej snów. I kilka miesięcy potem miałem sen. Pierwszy który zapamiętałem od długiego czasu- przerwy w ćwiczeniu LD. Zwróciłem na to uwagę, ale nie było to w sumie nic takiego. I za jakiś czas znów miałem taki wyraźny, zapamiętany sen. I coraz częściej. I gdy byłem w tym roku nad morzem, doświadczyłem innej rzeczy, która dawno nie miała miejsca- paraliż senny.
Po tym paraliżu przepomniałem sobie jedną rzecz- mianowicie, że w czasie tej przerwy w ćwiczeniu LD też miałem paraliże. Były one lekkie, bez hipnagogii, a wspomnienia mgliste i niewyraźne, jednak wiem że są prawdziwe. Jakby świadome spotkanie z paraliżem wywołało we mnie te wspomnienia.

Od tamtego czasu coraz częściej pamiętałem sny, zdarzały się też paraliże.

Ale coś jeszcze dziwniejszego nastąpiło trzy dni temu. Wieczorem oglądałem program o człowieku, który jest w stanie podać wybnik niezwykle skomplikowanych obliczeń, potęgowania, monożenia i dzielenia wielkich liczb. Poza tym człowiek ten nie wykonuje żadnych obliczeń- po prostu widzi w głowie wynik. Takie zdolności mają czasem ludzie chorzy na autyzm, jednak są oni głęboko upośledzeni i nie potrafią opowiadać o tym jak to robią (np koleś który umie czytać 2 książki jednocześnie i po jednorazowym przeczytaniu może je powtórzyć na pamięć).

Pomyślałem: dziwne, niezbadane właściwości umysłu? Niewykorzystane możliwości ludzkiego mózgu? Przecież ja to znam! To właśnie to sprowadziło mnie kiedyś, sześć miesięcy temu, do tematu LD...

I tej samej nocy, kilka godzin po obejrzeniu programu, miałem pod rząd trzy paraliże. Pierwszy z mocnymi hipnagogiami, drugi nieco dłuższy ale zwyczajny, a trzeci... W trzecim doświadczyłem czegoś bardzo dziwnego: przypomniałem sobie pewien mrożny, styczniowy poranek. 3 stycznia 2008 roku. Oglądałem rój meteorów, bez wątpienia Kwadrantydy. Nad ranem, gdy gwiazdy zbladły, a szron połyskiwał wszędzie, wziąłem lotnetkę i patrzyłem na wschodzącą Wenus i piękny sierp Księżyca. A później położyłem się spać. Obudziłem się, ale nie mogłem się ruszać. Pamiętam tez, że we śnie wiedziałem że śnię. I poszedłem do komputera, szukać informacji o paraliżu sennym... To właśnie od tamtego czasu interesowałem się LD. Możecie mi wierzyć lub nie ale wspomnienie tamtego ranka było tak realne, tak plastyczne, niesamowite... Tę wizję widziałem nie wewnątrz głowy, jak wyobrażenia, ale przed oczami, realne jak telewizor, właściwie to zapadłem się w to wspomnienie. I postanowiłem wrócić, bo wezwał mnie sen.

-------

A dzisiaj, ostatnie co pamietam ze świata snu, to że zatkałem nos, ale nie przeszkodziło mi to we wciągnieciu powietrza.

-------

Pozdrowienia,
Vatone.

Post został pochwalony 1 raz

Witamy ponownie Wink

. Liczymy na duże dokonania senne z twojej strony. Smile

Post został pochwalony 0 razy

Często pod wpływem jakiegoś impulsu wraca się do świadomego śnienia - po prostu nie można porzucić tego na zawsze, do końca życia...

Post został pochwalony 0 razy

ja właśnie teraz gdy to piszę siedzę nad jeziorem i przeżywam renesans ;D mam dobry okres! Ale fakt tego się nie zapomina po prostu czasem się do niego wraca - czasem przerywa niekoniecznie mając wpływ na to Smile

Post został pochwalony 0 razy