WILD

Tak czytam i czytam o tym WILD, że jak się ktoś budzi to ma się nie ruszać pod żadnym pozorem, żeby się wszystko udało. Może dodam coś z własnego doświadczenia, choć nie wiem czy będzie to istotne ;p Otóż udało mi się kiedyś wejść w LD tą techniką nawet nie wiedząc jak się nazywa. Obudziłem się rano, to była chyba niedziela czy jakiś taki świąteczny, wolny dzień, ponieważ po pokoju śmigała matka z siostrą. Harmider był to raz, dwa, ja się najpierw poprzekręcałem na wszystkie strony, powyginałem, poprzeciągałem bo myślałem, że zaraz wstanę. Błąd ;p jak się dowiedziałem co będę robił po wstaniu to pamiętam, że od razu przekręciłem się na drugi bok, zwinąłem w kulkę i co?... po zamknięciu oczu, pomyślałem "Dobry moment na LD" i bach... najpierw perspektywa jak bym był ptakiem (z pierwszej osoby). Lecę i widzę samego siebie. Od razu myśl, wejdę w siebie i będę sobie śnił LD. Wleciałem tak jakby duszą w moją postać i faktycznie. LD jak malowane Smile

nie wiem właśnie czy to były mega realistyczne hipnogagi, nad którymi miałem bardzo dużą kontrolę (bo chyba nad nimi się nie ma owej), czy po prostu zastosowałem jakąś inną technikę bliżej mi nie znana? Co o tym sądzicie?

Post został pochwalony 0 razy

A czym się różni LD fazy REM od 'mega realistycznych hipnagogów' z punktu widzenia doświadczania? Niczym. :) Nie jest to ważne, doświadczenie to doświadczenie. WILD jest bardzo indywidualną techniką i u każdego może przebiegać inaczej, każdy może mieć inny sposób i inny rezultat.

Post został pochwalony 0 razy

Mi nigdy jeszcze nie udało się osiągnąć to właśnie techniką ld...Nie potrafię się dostatecznie zrelaksować.... Nawet z nagranie Adama Bytofa... Dochodzę tylko do tego że nie czuje swojego ciała i mam jakieś tam pojedyncze hipnagogi

Post został pochwalony 0 razy

Dokładnie... Nie raz wydaję mi się jakby moja "dusza" chciałaby wyjść na nie może .. Nie potrafię opisać tego uczucia ale nie kontroluje tego w żaden sposób.

Post został pochwalony 0 razy

Witam!
Nie chcę zakładać nowego tematu, więc zapytam tutaj.
Od jakiegoś czasu próbuję uzyskać LD za pomocą WILD'a, nie mam problemów z zachowaniem świadomości, ponieważ zasypiam zawsze dość długo. I zawsze gdy hipnagogi są dość dobrze rozwinięte, i mam paraliż nasenny zaczyna mi się robić duszno, wtedy oddycham głęboko, i to pomaga, ale oprócz tego zaczyna mi się robić strasznie niewygodnie, więc przerywam paraliż i zmieniam pozycję, hipnagogi nie znikają, ale zawsze po około godzinie zaczynam się irytować i niecierpliwić, i po prostu przestaję się skupiać na utrzymaniu świadomości i po pewnym czasie zasypiam.
Z zapamiętywaniem snów nie mam problemów, dziś zapamiętałem i spisałem 4 w dzienniku snów.

I tutaj pojawiają się pytania:
1. Jak długo może trwać przejście z WILD'a do LD
2. Czy przerywanie paraliżu i zmienianie pozycji podczas zasypiania wpływa na stan hipnagogów (zawsze mam wrażenie, że się pogarszają, ale nie jestem pewien)
3. Czy pora o której kładę się spać ma wpływ?

1. Wolę się nie wypowiadać.
2. Chęć przekręcenia się jest naturalnym odruchem organizmu/ciała i dobrze by było, gdybyś się jej oparł, ponieważ jest to swego rodzaju sprawdzian, czy jesteś świadomy. Mózg sprawdza czy wiesz co się dzieje, jeśli się podrapiesz, albo przekręcisz, dajesz sygnał, że wiesz i wtedy nie zaśniesz tak szybko. Kiedy wytrzymasz to swędzenie i chęć przekręcenia się, oszukasz mózg i powoli zaczniesz zasypiać (czy świadomie czy nie zależy od Ciebie).
3. Ogólnie najlepiej jest spać jak najdłużej w celu uzyskania LD;) Jeśli masz możliwość to śpij z 10 godzin (Jednak nie przesadzajmy;p) Co do pory, to jeśli musisz wstać o 6 rano, to logiczne jest, że wypada wcześniej się położyć, aby pospać dłużej, jeśli nie masz ograniczeń, to możesz kłaść się nawet o 3 w nocy i wstać o 16:00;p (jednak nie przesadzałbym z tym, gdyż to nie za bardzo jest zdrowe dla organizmu, zmiana zegara biologicznego itp.) Mimo wszystko odpowiedź w skrócie brzmi: Nie ma znaczenia, o której się kładziesz spać, ma znaczenie ile śpisz. Ach te moje wyjaśnianie okrężną drogą;p Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy

Na moje oko raczej na pewno mylisz paraliż i hipnagogia ze zwykłym relaksem/odrętwieniem i myślami (nawet nieświadomymi) przed snem. Choć te myśli często nazywane są hipnagogiami - te nie zaprowadzą Cię tak łatwo do WILD.

Pora kładzenia się spać ma ogromny wpływ. Jeśli położysz się "zbyt późno" - to ile byś nie spał, jakość snu jest bardzo pogorszona.
Nerhzul pisze prawdę tylko długofalowo - jeśli przyzwyczaiłeś przez długi czas swój organizm (nie czujesz senności) do spania 03:00 - 14:00, wtedy "zbyt późno" to będzie np. 06:00 i tak czy siak pora ma znaczenie.

Post został pochwalony 0 razy

Witam, ja również mam kilka pytań dot. WILD-a.

Po pierwsze czy w ogóle ta technika jest skuteczna wieczorem, kiedy to zasypiając nie wchodzimy od razu w REM. To pytanie padało w tym temacie już ale jakoś nikt nie dostał jasnej odpowiedzi. A więc chce wiedzieć czy można uzyskać dzięki technice WILD świadomy sen wieczorem (TAK/NIE).

Podczas leżenia same otwierają mi się oczy. Mam je wtedy zostawić w spokoju czy domykać na siłę? A może lepiej użyć przepaski na oczy?

Kiedy kładziemy się spać normalnie, nasze myśli swobodnie błądzą, a po jakimś czasie tracimy świadomość i zapadamy dzięki temu w sen. Czy więc podczas liczenia oddechów jeśli jestem już w stanie relaksu i rozluźnienia mam wyczyścić umysł z wszelkich myśli i skupić się tylko na liczeniu czy pozwolić myślom błądzić jednocześnie licząc?
Bo np. ostatniej nocy zdarzało mi się właśnie takie coś, że zapominałem kompletnie o liczeniu myśląc o czymś innym, a mimo wszystko nadal liczyłem. Dopiero po chwili zdawałem sobie z tego sprawę, że nadal liczę.

Osobiście mam taki problem. Potrafię rozluźnić się i wtedy nareszcie zaczyna się coś dziać. Przyśpieszona akcja serca, samowolne ruchy gałek ocznych, czasami powieki same się podnoszą, dziwny oddech (jak lord wejder). I co powinienem wtedy robić? Bo u mnie po jakimś czasie to wszystko znika i jest kicha. Nie pojawia się ani paraliż, ani wibracje na ciele (co najwyżej na dłoniach i stopach) ani żadne hipnagogie. Rozluźnienie nie jest dla mnie problemem ale co mam robić dalej? Próbowałem wizualizować ale nie działa to na mnie. Próbowałem nagrania Bytofa - wieloryby - też nic. Obecnie jestem na etapie testowania liczenia oddechów. Jak na razie marny efekt. Czy są jeszcze jakieś inne metody?

Ostatniej nocy ustawiłem sobie budzik na 04:00. Chyba trafiłem w REM bo zdaje się, że budzik wyrwał mnie ze snu. Poświęciłem chwilę na pozbieranie myśli bo inaczej zasnąłbym od razu. Przypomniałem sobie ostatni urwany sen. Położyłem się wygodnie i zacząłem liczyć. Efekt mierny. Gorzej niż za dnia, czy wieczora. Ciało mi się rozluźniało ale chyba nic ponadto. Doliczyłem do 500 i dałem za wygraną. Potem okazało się, że jestem tak rozbudzony, że nie potrafię zasnąć i męczyłem się z godzinę. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak niewyspany w szkole x[.

I jeszcze jedno. Czy jeśli kładę się spać o 23 to w godzinie od 15 do 16 wejdę od razu w REM, czy nie?

Proszę o porady i pozdrwiam.

	~Dreamer napisał:
	czy w ogóle ta technika jest skuteczna wieczorem, kiedy to zasypiając nie wchodzimy od razu w REM.

Ciężko jest zdefiniować REM, często uznaje się, że wieczorem po zaśnięciu występuje krótka faza REM (czy jej namiastka). Jeśli Cię to interesuje, zapoznaj się z fizjologią snu.

	~Dreamer napisał:
	czy można uzyskać dzięki technice WILD świadomy sen wieczorem (TAK/NIE).

Mi się to jeszcze nie zdarzyło. Chodzi o pierwsze zaśnięcie po całym dniu. Podobno można, tylko po co, skoro "nikomu nie wychodzi", a po przebudzeniu jest to często wręcz banalnie proste?

	~Dreamer napisał:
	Podczas leżenia same otwierają mi się oczy. Mam je wtedy zostawić w spokoju czy domykać na siłę? A może lepiej użyć przepaski na oczy?

Powinieneś o tym nie myśleć, po pewnym czasie przy rozluźnieniu przestaną się otwierać. Są techniki na zamykanie oczu, stosowane w autohipnozie (czyli wchodzeniu w trans) i hipnozie - na przykład patrz się w jeden punkt, najlepiej powyżej Twoich oczu i wyobrażaj sobie, że bolą Cię oczy, są ciężkie i chcesz je zamknąć, przypomnij sobie uczucie, kiedy oczy Cię szczypią. Po krótkim czasie będziesz sam siebie błagał o zamknięcie oczu, po rozluźnieniu pozostaną już zamknięte.

	~Dreamer napisał:
	mam wyczyścić umysł z wszelkich myśli i skupić się tylko na liczeniu czy pozwolić myślom błądzić jednocześnie licząc?

To zależy po co liczysz. Jeśli chcesz wiedzieć po co, zapoznaj się ze szczegółami osiągania transu. Zwykle aby uwolnić się od innych myśli i skierować je na jeden tor. Kiedy w głowie obecna jest tylko jedna i jedyna myśl, można szybciej wejść w trans, a sugestie mają dużą siłę oddziaływania (dlatego np. co 10 liczb mówi się sobie "schodzę coraz niżej", czy "kiedy doliczę do 0 będę w bardzo głębokim transie"). Liczenie jest uproszczonym sposobem na pozbycie się myśli i relaks.

Nie rozumiem wchodzenia w WILD przez liczenie, naprawdę.

~Dreamer napisał:

Osobiście mam taki problem. Potrafię rozluźnić się i wtedy nareszcie zaczyna się coś dziać. Przyśpieszona akcja serca, samowolne ruchy gałek ocznych, czasami powieki same się podnoszą, dziwny oddech (jak lord wejder). I co powinienem wtedy robić? Bo u mnie po jakimś czasie to wszystko znika i jest kicha. Nie pojawia się ani paraliż, ani wibracje na ciele (co najwyżej na dłoniach i stopach) ani żadne hipnagogie.

A dlaczego miałyby się pojawić? :) Kiedy człowiek się relaksuje, czy wchodzi w trans, po prostu to robi, nie skutkuje to WILD-em.

	~Dreamer napisał:
	co mam robić dalej? Próbowałem wizualizować ale nie działa to na mnie. Próbowałem nagrania Bytofa - wieloryby - też nic. Obecnie jestem na etapie testowania liczenia oddechów. Jak na razie marny efekt. Czy są jeszcze jakieś inne metody?

Szukaj wiedzy, wtedy znajdziesz swoją drogę, bo każdy robi to inaczej.

	~Dreamer napisał:
	Ostatniej nocy ustawiłem sobie budzik na 04:00. Chyba trafiłem w REM bo zdaje się, że budzik wyrwał mnie ze snu. Poświęciłem chwilę na pozbieranie myśli bo inaczej zasnąłbym od razu.

Chodzi o to, żebyś zasnął. Zaśnij właśnie od razu, ale zachowaj świadomość. Bądź tylko przygotowany na różne wrażenia. :)

	~Dreamer napisał:
	I jeszcze jedno. Czy jeśli kładę się spać o 23 to w godzinie od 15 do 16 wejdę od razu w REM, czy nie?

W świecie snu nic nie ma na pewno, a tym bardziej wszystko jest ciężkie do zaszufladkowania, nawet faza REM. Wiadomo raczej na pewno, że nie będziesz miał w takiej drzemce dużo snu non-REM, oraz będziesz raczej pobudzony i świadomy. Jest to dobra okazja do LD, czy WILD.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Johny dnia Czw 22:58, 04 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy

	nocny_marek napisał:
	I nie mam pojęcia jak to jest możliwe, ale najlepsze LD mam wchodząc w drzemkę wieczorną (ok.21ej) właśnie tą metodą - to taki WILD połączony ze snem na javie - śnimy nim zaśniemy z jednoczesną uwagą na otoczenie - bardzo łatwo jest tym sposobem przejść w bezproblemowy świadomy sen bez szczególnego męczenia się.

Mógłbyś dokładniej opisać tę metodę??

Post został pochwalony 0 razy

No to sądzę, że powinienem wtrącić swoje 3 grosze. Mimo, żem początkujący, to z WILDem próbuję w miarę często i dwa razy mi się już udało i były to moje jedyne "LD". W cudzysłowie, bo udało mi się uzyskać świadomość, ale od razu mnie wywalało.
1. Liczenie. Pomogło tylko raz i to jak liczyłem tak na maksa od niechcenia, zresztą sądzę, że gdybym nie liczył, to efekt byłby taki sam. Kiedy koncentrowałem się na liczeniu, to wręcz samo się prosiło o brak efektu, nawet z wizualizacją schodów. W każdym z dwóch przypadków WILD był efektem ustabilizowania hipnagogów. Za pierwszym razem świadomie i celowo, za drugim razem było to coś w stylu "uprzestrzennienia" się ostatniego hipnagoga.
2. W momencie stabilizacji hipnagoga starałem się całą siłą woli w niego "wskoczyć", ale nie tak od razu. Najpierw przyciągałem go do siebie, lub sam się zbliżałem w drugim przypadku. Dopiero, gdy obiekt jest pół centymetra od nosa/na wyciągnięcie ręki, to wkraczałem do akcji. Trwało to cholernie długo, więc sądzę, że może to być coś w stylu "świadomego przeczekiwania NREMu", kiedy wizja jest raczej słabo wyraźna, ale w pewnym momencie nabiera bardzo wyraźnej ostrości(czyżby moment wejścia w REM?)

Za pierwszym razem wyglądało to tak:
Najpierw powolna relaksacja i wprowadzenie się w NREM1. Zaczyna się seans hipnagogów, zaczynam liczyć. Twarze, kolorki, geometria, scenki z życia. Już wtedy wiedziałem, że jednym z moich znaków sennych jest koń, a motywem - laboratorium. Jak zawsze kaskada obrazów bez ładu i składu, ale ja trzeźwo liczę i czekam. W końcu pojawiły się kafelki laboratoryjne [laboratorium jest jednym z moich motywów snu] . Myślę: STOP! Dobra, kaskada zatrzymała się na kafelkach.Ściągam je ku sobie [to właśnie trwało tak cholernie długo] , one zbliżają się, już są centymetr od czubka nosa, zbieram całą siłę woli i skaczę w nie. Jestem w małym labie zakładu biochemii. Unoszę ręce i widzę na nich rękawy fartucha, a na dłoniach mam gumowe rękawiczki. Cały czas trzymam świadomość. Myślę, dobra, to traz czas na test rzeczywistości: przykładam palec do wnętrza dłoni i cisnę z całej siły. Tak! Przeniknął! Udało się nareszcie! Nie wiem, czy to zbyt silne emocje, czy koszatniczka współlokatorki, która zaczęła się akurat dziko rzucać w klatce robiąc hałas na cały dom, tak, czy siak skutek prosty i smutny: obudziłem się od razu po uzyskaniu kontroli.

Druga akcja:
Pochód hipnagogów ruszył jak zwykle jak lawina. Stwierdziłem, że dzisiaj daję spokój i chcę jedynie pośnić sobie i nic nie będę robił. Leciałyjeden za drugim, ale mimowolnie zacząłem je obserwować. W pewnym momencie stwierdziłem, że jeden z nich zatrzymał się i rozwinął do postaci trójwymiarowej. Płynąłem w powietrzu nogami do przodu "leżąc" na plecach. Bezkresna równina. Brunatna ziemia pokryta gdzieniegdzie kępkami trawy. Ciemne burzowe niebo. Zaraz spadnie deszcz. Spojrzałem w prawo i zobaczyłem wielkie drzewo. Wyglądało jak olbrzymia topola, ale zupełnie pozbawiona liści i taka jakby obumierająca powoli. Swierdziłem, że jak uda mi się jej dotknąć i poczuję ją dotykiem, to znaczy, że śnię. Koncentruję się i ruszam w stronę drzewa. Nie jest łatwo, bo nadal "płynę", a jakaś siła ciągnie mnie dalej w kierunku, w którym poruszałem się od początku. Niestrudzenie płynę dalej w stronę topoli. Bardzo powoli, ale się zbliżam. Udało mi się stanąć i idę, Deszcz jest coraz bliżej. Siła utrudnia sprawę. Idę. Już tylko pół metra. Wyciągam rękę... Czuję chłodną i szorstką korę drzewa. Co to? Jakaś mała jasnowłosa dziewczynka w czerwonej sukience podbiega do mnie i dźga mnie palcem w brzuch...

budzę się w wyjątkowo silnym zrywie mioklonicznym - normalnie aż podrzuciło mnie z poduszki.

Aha, nie był to ten pierwszy "typowy" mioklon, bo jego pamiętam, jak trzepnęło mną lekko pod koniec hipnagogów.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Willow dnia Wto 11:23, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz

Możliwe, że kiedyś udało mi się wejść w sen, za pośrednictwem tej techniki - jednak zawsze wtedy, gdy budziłem się w środku nocy. Zwykłe rozluźnianie się przed snem nieczęsto przynosiło efekty, generalnie jednak kończyło się na paraliżach. Dzisiaj, czytając pierwszy tom Roberta Monroe, zrobiłem się senny i postanowiłem przespać się chwilę. Nie położyłem się jednak w swoim pokoju, poszedłem do innego, gdzie położyłem się na wersalce, wąskiej - tak, że leżąc na plecach nie było za komfortowo i krótkiej - nogi wystawały mi ponad pół metra. Podkurczając nogi również nie było za przyjemnie. Wręcz wymarzone miejsce na relaksacje, co nie ? o dziwo, udało mi się całkiem dobrze zrelaksować, a nieprzyjemne ułożenie po prostu wybudzało mnie co jakiś czas, nie dając zasnąć. Pamiętam, że leżąc tak kilka razy byłem już jakby we śnie, jednak wyrzucało mnie z niego, gdy sobie to uświadamiałem. Nie wiem dlaczego, ale znalazłem się parę razy w autobusie, na jakiejś ulicy, itp. Dwa, albo trzy razy zostałem tam na dłużej, jednak nie udało mi się ustabilizować wszystkiego. Ostatecznie musiałem się ocknąć z przyczyn ode mnie niezależnych i nie czułem się tak, jakbym spał.

W sen nie wszedłem całkowicie, ale ogólnie uważam to za ciekawe doświadczenie i dowodzi temu, że aby wejść w sen, naprawdę nie trzeba silić się, tylko po prostu wyluzować i czekać, a przyjdzie samo w najmniej oczekiwanym momencie. Jednak w dzień też można. Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Angle dnia Wto 20:26, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz

Powitać

Opiszę dwie sytuacje bo są one trochę irytujące i nie wiem co z tym zrobić.

1.Rano w sobotę korzystając z okazji że mam wolne spałem dłużej i udało mi się wejść w paraliż, miałem jakieś halucynki robię TR i bach okazuję się że śnię.
Aleee ciężko jest mi otworzyć oczy jestem śpiący, nie mogłem otworzyć lewego oka, zrobiłem to na siłę i się obudziłem.
2.Znów sobota rano, mam dziwne halucynki, czuję że leżę i jednocześnie szukam czegoś w szafce z ubraniami w moim pokoju, były tam talerze ale nie szczaiłem się i dalej leżałem czekając na nie wiadomo co nie robiąć RT.
Zazwyczaj gdy robię WILDa to jestem w moim pokoju w łóżku, nie pamiętam żeby udało mi się jakoś innaczej.
Co robić aby nie marnować takich okazji jakie zmarnowałem?? :]

Post został pochwalony 0 razy

Ćwiczyć

Po za tym nieudanej próba WILDa jeśli choć trochę czegoś nauczyła, to nie nazwałbym jej nieudaną.
Ja mam zwykle tak, że się budzę w nocy i gdy kładę się ponownie, to odpływam po prostu. I wtedy albo jest tak że trace świadomość i jest nic, albo w pewnym momencie przywołują tę świadomość dziwne odczucia z ciała. Tak jakbym ją już prawie utracił ale jednak ona jest troszke i zostaje pobudzana tymi odczuciami. Często mam tak że mimo "nieudanej próby" i tak mam LD i to na początku snu bo czuje że coś jest nie tak i szybko kapie się że to sen. Ale zazwyczaj jak się obudzę to nie siedzie godziny rozbudzając umysłu, tylko robie to w 3-10 minut i ide spać dalej.

Post został pochwalony 0 razy

Ja tylko dodam że wilda da sie wyczuć.Niewiem jak to opisać,ale czasem jest tak że po przespaniu powiedzmy 4 godzin budzimy sie i czujemy ze mozemy wejsc swiadomie w sen wtedy wydaje nam sie to bardzo latwe bez problemu osiagamy ten stan, a niekiedy po obudzeniu nic nie czujemy mamy trudnosc z zasnieciem i zasypiamy normalnie.
Ja jestem ciągle w fazie prób i błedów zapisuje moje eksperymenty w zeszycie i wydaje mi sie ze jestem coraz blizej sukcesu mojej techniki.

Post został pochwalony 0 razy