Ashaneen - Niecodziennik Wieczorny;)

Wreszcie się wygrzebałem z czasem założyć swój dzienniczek, o dość oryginalnej
nazwie ale chyba dobrze go oddającej Smile

Nie będę tutaj opisywać wszystkich snów z 14lat codziennego ich zapisywania,
dlatego pozwolę sobie na skrócenie się do zaczęcia od dzisiaj, a starocie udostępnie
w formie pliku dla zainteresowanych.
Będę też tu opisywał sny LD, oraz takie które uznam za przewidujące coś lub
bardziej ciekawe.

Przy każdym zamieszczę treść, godziny usypiania i pobudki, a pod spodem swoje
ewentualne refleksje na jego temat:)
Nie dziwcie się tylko godzinami, taki charakter pracy Smile

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak żeby nie było całkiem pusto na razie Razz

24.01.2013 12.30-17.00

Stoję na sporym Krakowskim przystanku, podchodzę do kiosku i oglądam papierosy..
W sumie czuje że nie potrzebuję żadnych, ale proszę o paczkę jakichś LDM czy jakoś tak...
Panna mi podaje mówiąc 6,90.
Mówię że zaraz przyjdę, bo sobie nie wziąłem pieniędzy, ale po odejściu i sprawdzeniu
okazuje się że mam.
Wracam więc z zamiarem kupienia tych papierosów i czegoś do picia...
Póżniej kręce się po tej szerokiej ulicy, po obu stronach stoją jakieś panny sprzedające
fajki "z rękawa"... ( Rosjanki ? )
Po drugiej stronie paru ludzi pikietujących że sprzedają zatrute fajki...
Po tej też stronie podchodzę pod jakiś wielki przeszklony budynek z którego wychodzi Tomasz
Stockinger, chyba coś kupował czy inwestował....

Przed uśnięciem hipnagogia:
Długi pomost lub taras prowadzący do wielkiego budynku w którm są schody i przeszklone
pokoje jak w redakcjach czy bankach...
Ciepłe barwy mebli i szkło charakteryzują to wnętrze, urządzone przytulnie, nie pozbawione
jednak oficjalnej elegancji...
Schody znajdują się na prawo wchodząc do budynku z tego pomostu i są odwrócone tyłem
do wchodzącego.
Ten pomost to jak korytarz w powietrzu miedzy dwoma budynkami i jest wyłożony biało-
czarnymi, kontrastowymi płytkami terakoty ułożonymi chyba w romby.
Po bokach również jest cały przeszklony, posiada jedynie stalowe błyszczące barierki po
bokach jak schody ( być może wcześniej już ktoś wyszedł z szybą ).
Kaja ubrana na czarno, czarne kozaczki, spodnie i żakiet...

WNIOSKI:

W przypadku hipnagogii wydawało mi się to być prawdziwym realnym miejscem, jest to
jakiś bank, redakcja lub inne biuro umieszczone w dwu przeszklonych wieżowcach
połączonych między sobą przeszklonym łącznikiem nad ziemią. Widziałem budynek i
elementy zbyt szczegółowo i zbyt szybko jak na wyobrażenie
Prawdopodobnie kiedyś go zlokalizuję.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

25.01.2013 10.00-17.00

Jestem w kościele na jakiejś dziwnej uroczystej mszy.
Ksiądz prosi żeby organista zagrał jakąś melodie kościelną ale moja matka namawia
księdza żeby zarządził jakąś inną melodię.
Zaczynają więc grać jakiś klasyczny utwór, a kiedy patrzę na chór - jest tam jakaś
orkiestra i dziwnie grająca skrzypaczka, oczywiście gra dobrze tylko jej ruchy w
grze na skrzypcach są nienaturalne...
Wszyscy zaczynają wychodzić z kościoła a ja sam jeden idę pod ołtarz po
błogosławieństwo...
Kiedy podchodzę pod ołtarz okazuje się że udziela go nieżyjący już nasz były
proboszcz i wiem w tym śnie że On nie żyje.

WNIOSKI:

Z tym błogosławieństwem mogło chodzić o to iż może nowy proboszcz doceni moją
umiejętność gry organowej (najnowszy proboszcz, bo między Nimi był jeden jeszcze
do niedawna) bo niedługo organista idzie na emeryturę.
Znakiem świadczącym iż może chodzić o muzykę jest zarówno to że sen był o
organach, jak i klasyczny utwór (często grywam na organach melodie zdecydowanie
nie kościelne) jak i fakt mojej matki, która jest w chórze parafialnym.
Stary proboszcz mógł tu być jakimś znakiem poparcia, błogosławieństwa, lepszym
wg. mojej podświadomości niż najnowszy, ponieważ był to człowiek z którym
z kościoła byłem najbardziej zżyty, ponadto bardzo życzliwy i ciepły.

--------------------------------------------------------------------------------------------------

27.01.2013 10.00-17.00

Śni mi się iż siedzę u siebie w domu, z wizytą do mnie przychodzi matka i babcia.
We śnie mam świadomość iż babcia nie żyje.
Wchodzi Ona do mojego mieszkania i mówi do mnie "już jestem..."

WNIOSKI:

Ostatnimi dniami kilka razy śniła mi się babcia już po śmierci, jednak za każdym
z tych razów nie wiedziałem w snach tych że nie żyje.
Sen ten dla zwolenników teorii duchów może być pokazem że babcia nawiązała
ze mną kontakt we śnie, ja jednak skłaniam się ku teorii iż tym moja podświadomość
chciała mi zakomunikować że przyjęła do wiadomości że babcia już nie żyje...
Jeśli zaś moja teoria jest słuszna to jak wytłumaczyć iż ta sama podświadomość
wyśniła mi 3 tygodnie temu Jej śmierć ?
Może więc nawet sama podświadomość nie rozumie konsekwencji i treści swoich
"proroctw" póki nie zostaną one przeanalizowane świadomie....

Post został pochwalony 0 razy

Nie no, podświadomość nie jest " Pod " nami, to MY jesteśmy częścią JEJ. Ona wie wszystko to co my i jeszcze więcej. Myśli tak jak my, tylko lepiej.
Z tego co zauważyłem, to nie jest tak, że we śnie świadomość konfrontuje się z podświadomością, która steruje snem : podświadomość też podlega prawom snu. Takie sny mogą być wyrazem zwykłej podświadomej tęsknoty lub obawy przed umieraniem.

Miałeś też sny, w których widziałeś całę odległe absurdalne krajobrazy, miasta czy budynki? Futurystyczne czy groteskowe, generalnie takie, które uznałeś, że nie istnieją w dzisiejszych czasach? Jeżeli tak, to zapostuj je tutaj albo wyślij mi ( gdyby było ich za dużo), żebym mógł porównać z moimi wyśnionymi wymiarami Smile

Post został pochwalony 0 razy

Wczoraj gdy opisywałem kwestię spania na bokach podświadomość moja
widać podsłuchiwała bo dziś usnąłem na drugim:P

A tu macie efekty:

28.01.2013 09.00-20.00

Jakiś skład budowlany w którym pracuję... Jest to teren w jakimś lasku lekko, wśród drzew,
od tyłu jest rzeka prostopadła do składu, położona z 10m niżej wraz z biegnącą wzdłuż niej
żwirową drogą szerokości jednego auta.
Skład nie ma wylotu na tą drogę. Od przodu brama wjazdowa szerokości 2-ch aut, i również
chyba żwirowa droga prowadząca od bramy do drogi głównej. Droga ta żwirowa jest
długości ok 50-100m, i na 99% biegnie prosto w kierunku południowym.
Sam skład ogrodzony jest siatką drucianą, na środku spory budynek przypominający raczej
małą starą halę produkcyjną niż magazyn, obok mały niski budyneczek z płaskim dachem,
prostopadle do hali. W budyneczku tym są dwa góra trzy małe pokoiki i jest to biuro.
Dach hali jest dwuspadowy, grzbiet ustawiony północ-południe, nachylenie płata dachu
ok. 15 stopni.
Na terenie całego tego "podwórka" sporego ogrodzonego siatką, wydzielona jest część w
której znajduje się mała jednostka WP. Być może jakaś łączność, radiolatarnia albo inna
pierdoła radiolokacyjna...
Samej jednostki nie widzę poza tym że jest w niej mały niski budyneczek tylko, a obok stoi
wojskowa ciężarówka.
Podwórko poza jednostką całe zawalone jest materiałami budowlanymi.
Klienci zabierając ze składu towary najczęściej podstawiają się tyłkiem auta pod drzwi hali.
Idę z podwórka niosąc klientowi dwie zgrzewki styropianu, jednak chodzić trzeba właśnie
na około, czyli idąc z podwórka muszę przejść przez halę na wylot i podejść do tyłu jego
auta.
Niosąc ten styropian spod biurowca, spotykam szefa, niskiego człowieczka o prostych
włosach, lat ok 40, z delikatnym zarostem, sympatyczny...
Następnie idę dalej do tyłu za halę, i w hali ładuję styropian klientowi.
Wracając za halę, widzę że trzech facetów stoi skupionych na końcu podwórka
(prawdopodobnie współpracownicy). Podchodzę i widzę że znajdują się tam jakieś spore
studnie, jak w strefach sanitarnych, obok których wystaje parę pustych rurek fi 40mm.
Obecność tych węchówek (tak sie zwią te rurki) oraz ich żółty kolor wskazują że to coś
od gazu.
Okazuje się że faceci skupieni byli na pięknym Tygrzyku który w jednej z rurek przędzie
swoją sieć. Biorę później tego Tygrzyka na ręke a oni się go boją...

WNIOSKI:

Skład to kolejne miejsce do zidentyfikowania. Szef przypominał mi nieco szefa mojego
z praktyk, ale nie był to On. Tygrzyk... Bardzo ładny pajączek, bywają na moim
ogrodzie i zawsze bardzo mi się podobały.
A że nie biję się pająka na ręce to fakt.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Śnię że śpię w łóżku u siebie, a komputer stoi przy nim. Jest włączony tv w nim.
Po mieszkaniu kręci się mój brat. Dostaje odemnie po chwili opiepsz że ja śpię ,jest późno,
więc żeby się nie tłukł. Mówi że jak mu pomogę w jakiejś robocie to mi coś odpali...
Po chwili znajdujemy się na strychu mojego mieszkania, gdzie widzę nawisy kilku kabli
antenowych biegnących bezładnie po belkach więźby.
Wydaje mi się że o to właśnie mu chodzi, żeby je sprawdzić bo mu tv nie działa...
Schodząc potem ze strychu okazuje się że jestem na strychu dziadkowej stodoły...
W połowie drabiny odkrywam jakieś dwa dziwne urządzenia wsunięte w jakimś schowku
pod dachem...
Jedno to coś wyglądające jak butle spawalnicze dwie, jednak o wiele szczuplejsze,
i połączone ze sobą sztywno jednym zaworem, jak przewożne aparaty tlenowe w szpitalu
z lat 60-tych...
Butle te są niebieska i szara, niebieskie to tlen, szara niemam pojęcia, może podtlenek?
Ale napewno nie jest to acetylen bo ten pakują w żółte butle.
Jest tam też drugie urządzenie, jest to stycznik mechaniczny połączony z jakąś kapilarą
stalową długości ok pół metra...
Osobiście wygląda mi to na jakiś wyłącznik przemysłowy ciśnieniowy, temperaturowy,
lub tensometryczny....
Po zejściu na dół znajduję jakiś pierońsko długi łańcuch przypięty do haka w stodole, idę
więc za nim, lecz krowy nie znalazłem... Very Happy

WNIOSKI:

Po przebudzeniu się 5 minut po tym śnie jakieś 5 minut na minutę znikł sygnał z
Katowickiego analogowego nadajnika tv na wszystkich kanałach. Uznaję to jako
powiązane może...
Co do łańcucha nie mam pojęcia ale wiem że kiedyś dziadek zanim się urodziłem
miał krowę jak się wywiedziałem od mamy. Nawet jej lokalizacja się zgadza.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiejszy LD

Spotykam swoją dawną lekarkę ze szpitala, wita mnie ciepło w jakimś bloku jakby w
mieszkaniu zaadaptowanym na gabinet...
Prowadzi mnie dość długim korytarzem wspominając dawne czasy i pyta czy chcę
odwiedzić dzisiejszych pacjentów w sali. Chętnie przystaję na to.
Sala jednak jest zupełnie inna niż ta szpitalna sala w której przebywałem. Jest tam pełno
zabawek, kolorowe książeczki w biblioteczce, i ogólnie jest jakoś kolorowo i wesoło...
Ludzie których tam spotykam jednak to starzy już ludzie, mają po 35-50 lat i każdy z nich
wygląda jak "po przejściach".
Lekarka prosi mnie bym może porozmawiał z jednym z pacjentów.. I wskazuje mi faceta
lat ok 35, twarz recydywisty, przy kości, dresiarz...
Podaję mu więc rękę na przywitanie serdecznie, ten odpowiada tym samym jednak
bez polotu. Na ten fakt baba siedząca tyłem do mnie przy innym stoliku zaczyna
drzeć ryja że co to za kultura że z nią się nie przywitałem a już podaję rękę jakiemuś
facetowi...
Wtedy pomyślałem sobie "oo nie, dość tego", i wyfrunąłem na dach budynku przez
sufit. To samo po chwili uczyniła lekarka.
Powiedziałem do niej " nie no, to lepiej już pokaż mi tamtą salę, tamte czasy, tamtych
moich znajomych..."(pomyślałem tu o koleżance która wówczas mi się podobała, miałem
wtedy z 7 lat Razz

)...
Lekarka nie zareagowała, więc ją objąłem i powiedziałem prosząco "przecież możesz..."
Lekarka zrobiła mimiczny gest jakby mówiła " no proste że mogę ale to niczego nie da..."
Zauważyłem też że unikała patrzenia mi w oczy, mogłem zobaczyć jej niebieskie oczy
jak u blondynki (choć jest ruda), ładne, ciepłe...Jednak starała się unikać konfrontacji
naszych spojrzeń.
Tuż po tym geście powiedziała " a pamiętasz co było w kieszeni twojej kurtki z pierwszej
klasy?". Oczywiście nie pamiętałem, więc powiedziałem "dobra, daj mi tą kurtkę, noo,
tego, zrób mi ją jakoś...". Wtedy lekarka wyjęła jakoś magicznie zza pleców
dziecięcą niebiesko-zieloną kurtkę i podała mi... Nawet nie pamiętam dziś czy miałem
kiedyś taką czy to tylko "wklejka" mojej podświadomości, zauważona gdzieś u jakiegoś
dziecka na ulicy...
W kieszeni znalazłem jednak plik zdjęć typowo paszportowych i choć nie obejrzałem
żadnego tylko pomacałem, zrozumiałem że chodzi jej o moją pierwszą szkolną
miłość...

WNIOSKI:

Spędziłem w dzieciństwie parę tygodni w szpitalu okulistycznym więc poznałem trochę
tą młodą, miłą lekarkę. Nigdy nie miałem żadnych zdjęć moich miłości po kieszeniach
w okresie szkolnym, to więc wymysł podświadomości. Jednak zdjęć tych znalazłem
dobry plik... Może moja podświadomość ma do mnie żal o wszystkie w których się
kochałem a z nimi nie byłem...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Chodzę po korytarzach jakiejś prywatnej uczelni umieszczonej w starej kamienicy. Jestem też
chwilę w jakiejś szatni czy tp...
Później udaję się do jednej z sal zajęciowych wraz z jakąś grupą studentów wśród których jest
moja koleżanka z którą o czymś rozmawiam.
Zaabsorbowany rozmową z rozmachu wchodzę z nimi do sali. Wtedy też koleżanka mnie
zostawia siadając przy swoim stoliku. Myślę sobie że jak już wszedłem to nie będę robił bydła
i już zostanę i posłucham. Zajmuję więc miejsce z tyłu tej małej sali.
Młoda nauczycielka (wygląda na taką świeżo po studiach) sprawdza obecność i zaczyna temat.
Okazuje się że to zajęcia z jakiejś informatyki czy grafiki... Zauważa jednak że tam jestem i że
nie było mnie w dzienniku ( to grupa ok. 10ciu os. więc nietrudno ). Mówię że wszedłem
przypadkiem z koleżanką i postanowiłem że już zostanę, a nuż coś się nauczę...
Nauczycielka mówi więc że zbada mi oczy. Zgadzam się, więc zaczyna mi patrzeć w oko
jakimś przyrządem świecącym żółtym "półprzezroczystym" światłem.
Tłumaczy mi przy tym że to badanie sprawdzające jakieś właściwości mojego oka,
ale nie pamiętam już jakie. Wnioskuję że jeśli grafika to może chodzi jakoś o postrzeganie
barw czy coś...
Koleżanka w tym czasie przechodząc obok nas udaje się do jakiegoś magazynku sprzętu
znajdującego się z tyłu sali za kotarą i czegoś szuka, lecz nie wiem czego.
Gdy wraca na chwilę ją przytulam...

WNIOSKI:

Z koleżanką tą kontaktu nie miałem dobre pól roku. Jest ona też w liceum nie na studiach
więc może chodzi o to że taki kierunek wybierze... Co do tego przyrządu do badania
to wyglądał on jak oftalmometr jednak nie używała ona linijek z soczewkami.
Świecił też dziwnym światłem... O ile badanie tym przyrządem przechodziłem u okulisty
kiedyś to jednak światło jego nie było dziwne jak w tym śnie.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na razie tyle z dzisiejszych siedmiu snów Smile

Co do tego typu snów Incestus to powiem ci że w sumie to chyba nigdy nie śnił mi się
żaden świat alternatywny.... Owszem, widuję w snach dziwne przyrządy i urządzenia,
miejsca których nie znam, ale pod kątem architektury zawsze widuję normalne domy,
ulice, budynki, stacje, przystanki, niebo...
Nawet śnił mi się kiedyś kot z kłami jak u świni, ale coś jak świat Jetsonów nigdy:D
Jedyny sen jaki pamiętam "inny" to sen że byłem w kosmosie, tak sobie frunąłem
w próżni i widziałem jakąś planetę łysą jak mars, bez atmosfery, ale bardzo
malowniczą... Dominował w niej kolor oceaniczny, miejscami zaś były pola usiane
różem, czerwienią, zielenią i żółcią. lecz nie jak kontynenty a jak wyspy raczej.

Często śnią mi się za to sny epokowe wsteczne, czyli np jakieś dwory szlacheckie,
15-wieczne wsie, czy II wojna światowa, ta zaś śniła mi się nawet dziś jako że
siedziałem w obozie...

A dziś znów, w składzie mi nie zapłacono ani grosza... Może teraz chociaż do ZBOWiD-u
mnie po tej nocy przyjmą Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Modelowa pamięć snów, imponujące.
Co do snu nr 3 - to nie był LD. Co więcej - to nie był nawet sen o LD! Ja nazywam takie sny snami mocy. Podświadomość jakby uczy się naszych sztuczek kontrolowania snu podczas snu świadomego i przemyca je do fabuły snów zwykłych. Jak ktoś ma częste LD, to potem niemal w każdym śnie, mimo przyziemnej fabuły - lata, teleportuje się, używa telekinezy, manipuluje postaciami. Sama zdolność do autorefleksji nie czyni snu świadomym - w fabule musi być orientacja, że się śni ( to wystarcza do snu o LD ), a tok myślenia musi być logiczny, bez nawet pojedynczych urojeń. U ciebie była sama kontrola, nie uznawałeś swojego stanu za sen, a przynajmniej podczas snu nie rozumieałeś z czym się ten fakt wiąże. Ponadto miałeś zafałśzowaną pamięć, a co za tym idzie - wybory nie były typowe dla twojej rzeczywistej jaźni.

Post został pochwalony 0 razy

Hmm.... miałem zdolność kontroli, owszem, bo sam zadecydowałem o wyleceniu
na dach i żeby mi dała kurtkę...
Ale czemu uważasz że miałem zafałszowaną pamięć?
Kiedy pokazała mi we śnie tą kurtkę już we śnie zadałem sobie w myśli
pytanie "ja miałem taką kurtke...?"
Ale nie zadałem go głośno bo bardziej interesowało mnie do czego ta
postać zmierza...
Nie pamiętałem co miałem w kurtkach w pierwszej klasie, a miewałem
różne rzeczy, więc logicznie odpowiedziałem że nie pamiętam.
Wiedziałem też że te zdjęcia to fikcja, nigdy ich nie było w żadnej kurtce...

No niewiem, wg mnie był to raczej LD, choć przyznam że jego wyrazistość
nie była zbyt intensywna (czułem wolę, świadomość, widziałem, ale np
dotyku przy podaniu dłoni już nie)
Pozatym wiedziałem że to sen Smile

teraz sobie przypomniałem:
Otóż po pierwsze tylko dzięki temu że wiedziałem że to sen pojechałem
jej na "ty", po drugie pamiętam jak szukałem w głowie słów gdy mówiłem
"to daj mi ją...noo...zrób..." - gdy prosiłem ją żeby wycarowała kurtkę Razz

Najpierw powiedziałem "daj" a "no, zrób" dodałem po chwili pomyślawszy
że przecież ona też umie czarować to poco ja mam się rozpraszać tym:)
Dodatkowo fakt że ją objąłem... Normalnie nie pozwoliłbym sobie na taką
poufałość, a nie robiłem tego i jako dzieciak, więc tego podświadomość
nie zaimplementowałaby chyba samoistnie, bo i poco...

Post został pochwalony 0 razy

Podejrzanie zachowujesz się w stosunku do sennych postaci. Ja w tym miejscu szorstko wydał bym rozkaz, po czym bym ją przeleciał, a nie przytulał Razz

Chyba, że to były twoje świadome metody osiągania kontroli snu.
Przyznam, że zaraz po zwiedzaniu sennego świata, także moją obsesją jest wydarcie z podświadomości jakichś skrawków pamięci z dzieciństwa. Czy to był twój plan?
Jeżeli wiedziałeś w treści snu, że to sen, ale zachowywałeś się nieadekwatnie - to mógł to być sen o LD. W tym typie snu kontrolowanego charakterystyczna jest ambiwalencja - jednocześnie prawdą jest, że otoczenie pochodzi z własnego snu, oraz prawdziwe jest to, że jest to rzeczywistość ze wszystkimi jej konsekwencjami. Mimo, że oba fakty wykluczają się, śniący jakby myśli na zmianę według jednego i drugiego faktu. Pomyśl, czy tak mogło być. Podpowiedzią może być, czy uważałeś wtedy, że ta osoba była tak samo realną uczestniczką snu, jak ty.

Jeżeli z kolei chodzi o poufałość - to właśnie wcześniej nazwałem manipulacją projekcji - w "snach mocy" postacie zawsze ulegają zapędom śniącego - kiedy kogoś obrażasz - płaczą, kiedy opowiadasz dowcip - pękają ze śmiechu, kiedy masz na nie ochotę - rozbierają się. W snach świadomych z kolei może być na odwrót - odgrażają się, ignorują, uciekają.

Post został pochwalony 0 razy

I właśnie dlatego Incestus ja zawsze w LD z założenia traktuje postacie w ten sposób...
Proszę nie żądam (jak Kaję), przytulam nie biorę z bicza... Very Happy

To właśnie moja metoda na LD która jest dosyć intratna:
Ja wiem że jeśli bym chciał moge nawet poderżnąć gardło lasce za niepodanie mi
ognia, ale wolę prosić, pytać i dawać postacią pewien stopień ich niezależnośco
i własnej woli... Takie moje małe terrarium tudzież The Sims.. Very Happy

To że postaciom zostawiam część ich własnej woli właśnie daje mi je bardziej
poznawać, a jeśli je, ich wole, pragnienia czy porady dla mnie -
to i podświadomość tym poznaję Smile

A i wydrzeć trochę niepamiętanych miłych chwil a także i blokad psychicznych
jest miło bo można to przepracować świadomie, wytępić lęki, poczucia winy itp... Razz

Nieno, nie mój typ troszkę, poco mi niska korpulentna 35latka jak mam Kaje:D Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

W takim razie zwracam honor. Ostatnio też stosuję prośby i uległość w celu lepszej kontroli snów, aczkolwiek i tak wolę proste forsowanie mojej woli, bo jak za bardzo podejdę dookoła, to postaciom udaje się przemycić do mojego myślenia pare błędnych spostrzeżeń. Poza tym najwyraźniej nie masz frustrujących znajomych - u mnie jak pojawi się podobizna pewnych ludzi we śnie, to żadna rozmowa ani poufałość ich nie oswoi Razz

Post został pochwalony 0 razy

Hm...nieraz zteknąłem się z odmową powiedzenia mi czegoś za pierwszym razem czy
spełnienia prośby, ale za drugim razem gdy zrobie oczy pluszowego misia i powiem
"proosze" to jeszcze nikt mi nie odmówił Razz

Pozatym 99% postaci w moich LD to kobiety - płeć z natury łagodniejsza i bardziej
"oswajalna": Very Happy

Natrętów jeszcze żadnych nie spotkałem. Pozatym ja wychodzę zawsze jak na jawie
z założenia : ja będe miły i grzeczny - rozmówca odpowie tym samym, ja zeklnę
rozmówcę - rozmówca również będzie niemiły...

29.01.2013 20.00-1.00

Dzisiaj był to wyłącznie krótki LD. Była w nim dziewczyna o kochających oczach
z którą chwilę rozmawiałem...
W końcu dziewczyna powiedziała do mnie: "Bo to jest tak: gdy śnisz postać raz,
dwa, jest ona twoja, gdy przywiązujesz się do niej - przywołuje ona cząstkę
tej o której śnisz. Jest to jej najwyższa forma i prawie nigdy osoba ta nie dowiaduje
się że śniłeś o niej.... Ta część tej osoby to wie, ale nie zawsze ma tak dobrą
łączność z osobą by ona to odebrała..."

WNIOSKI:

"Porada" czy postaciowy wkręt...? Hmm...teoretycznie mogłoby tak być... To
byłaby kolejna teza tłumacząca dlaczego nie udaje nam się przewaznie śnić
jednej i tej samej postaci dzień w dzień - śnią ją zapewne też inni, może
ważniejsi dla niej, może z większą siłą niż my...
W każdym bądź razie skłania mnie ten sen do przeprowadzenia kolejnych
ciekawych eksperymentów...
Założeniem moim więc będzie jak do tej pory: zrobić sobie jedną "stałą"
postać, przywiązać ją do siebie, a potem próbować za jej pośrednictwem
zamanifestować się osobie którą przedstawia we śnie, lub choć sprawić
by osoba ta która nigdy nie widziała mnie na oczy w realu któregoś dnia
przechodząc powiedziała "ja cie znam, śnisz mi sie...." Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ashaneen-1984 dnia Wto 2:26, 29 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy

Pamiętaj też, że podświadomość to nie jest wyższa jaźń, ale jak by starszy ty sam, który przeżył wszystko co ty i więcej, który chce tego co ty, i więcej. To co mówi ta postać, to twoje życzenia, chciałbyś, żeby to była prawda, ale nie zdajesz sobie z tego sprawy. No ale badaj Smile

A co do prawa miłości - owszem prawdziwe, ale nie dotyczy postaci emanujących nadmiarem miłości Smile

Grono miraży pewnych postaci po prostu goni mnie i dezorganizuje mój sen świadomy, ciągle chcąc mi pomóc, przytulić albo jakoś dogodzić. Takie zachowanie na realu irytuje mnie najbardziej, więc tym trudniej mi opanować te projekcje Smile

Post został pochwalony 0 razy

Incestus miłość to jest moja dewiza.... Wiesz, miałem w życiu trzy baby, jedna
sie zrobiła lesbijką, druga zostawiła mnie gdy leżałem po operacji jeszcze
niewytrzeźwiony dobrze z narkozy, trzecia zerwała zemną w dniu śmierci mej
babci.....
Teoretycznie powinienem już wisieć na strychu albo choć mieć depresje, ale
właśnie nie, te epizody zbliżyły mnie do poznania istoty bezosobowej
miłości... Miłości boga, czy jak nazywasz tego który jest nad nami...

Gdy miałem 12-13 lat słuchałem sobie muzyki z satelity u starszych w pokoju...
Zawsze lubiłem tak robić, włoskie Discoradio było dla mnie gites...
Jednak w ten dzień słuchając tak radia zmogło mie i zapadłem w jakby
półsen czy hipnozę....
Zobaczyłem w tym stanie pod powiekami siwego starca na tronie, który
patrzył na mnie jak kochający dziadek...
Powiedziałem wówczas do niego "ojcze..., przytul..."... I wówczas postać
ta przytuliła mnie... Poczułem wtedy uczucie za którym do dzisiaj tęsknie,
uczucie miłości tak czystej, tak wspaniałej, że płakałem wtedy gdy ją
odczuwałem....
Dla mnie wizją tą był Bóg, siwy starzec, dla innego będzie to Budda,
dla innego miły kosmita...
Ale nie chodzi o postać, poprostu raz poznałem to boskie uczucie,
i czuję jakoś podświadomie że chcę do niego dążyć....

I uwierz mi, jestem człowiekiem który z wiarą nieraz jest na bakier,
który nie raz zgrzeszył, a jednak tęsknię za tą miłością nieskończoną...

Relację senną z dzisiaj napisze wam po północy bo niemam za dużo transferu dziennego:)

Post został pochwalony 0 razy

30.01.2013 14.00-4.00

Słucham muzyki z jakiegoś nn odtwarzacza. Nie widzę go ale mam w ręku pilota. Stoję na balkonie.
Za każdym razem gdy przewijam utwór po linii na słupie przedemną przebiega niebieskie ognisko
miedzy jednym slupem a drugim, jak po linii wysokiego napięcia, ale jest to zwykła linia
NN.

01.02.2013

Kolejny raz śnię iż jestem w kościele, lecz tym razem niema w nim prądu więc jest ciemno
całkowicie. Nie jest to w trakcie mszy, kościół jest zupełnie pusty i zamknięty, jedynie
przedsionek i chór otwarte. Jestem tam z jakimś kolegą przypominającym mojego kolegę
z pracy, ale to raczej nie on.

WNIOSKI

Coś jest na rzeczy z tym kościołem ostatnimi dniami....

Post został pochwalony 0 razy

02.02.2013 20.00-2.40

Jestem w jakimś dość niedużym sklepie elektronicznym...mierniki, części, lutownice itp.
pierdoły... Sklep ma może 3,5x2m, nie jest mi znany z reala. Naprzeciw drzwi wejściowych
jest wejście na zaplecze zasłonięte kotarą. Za kotarą jest wąski korytarzyk zawijający
się w kształt litery L, tak iż prowadzi do drugiego takiego pomieszczenia jak sklep,
położonego współosiowo z nim. Tamto pomieszczenie jednak jest dwa razy szersze,
nie ma żadnych okien na ulicę. W pomieszczeniu dwie kanapy naprzeciw siebie,
pomiędzy nimi ława, po drugiej stronie wzdłuż ściany - trzecia kanapa.
Pokój utrzymany w czerwieniach, ściany czerwone albo różowe, przytłumione światło,
Kanapy ciemne, czarne lub ciemny brąz... Żywcem burdel...
Za pokojem jeszcze jedne drzwi prowadzące do następnego pomieszczenia, tego
jednak nie zwiedzam, choć "wiem" że jest ono mniejsze, nie wiem skąd...

Jestem przyjęty do pracy w tym sklepie na okres próbny, siedzę w nim przed komputerem
i piszę coś w jakimś programie do faktur...
Wcześniej będąc na zapleczu poznałem kobietę która była właścicielką.
Jest piątek (we śnie), i zaczynam zbierać się do wyjścia do domu...
Zachodzę po chwili na zaplecze, gdzie właścicielka siedzi na kanapie, rozmawiając z
jakąś koleżanką swoją, obok nich siedzi jakiś facet (mąż?)
Pytam więc czy jestem przyjęty czy rozliczamy się i mam sobie iść...
Właścicielka odpowiada że jeszcze nie czas, że jeszcze nie umie się określić,
po czym wyjmuje portfel (tu czuję po tej kobiecie że jest ona bogata) i sięgając
doń, wciska mi do ręki 600zł mówiąc "masz tu na weekend...", następnie wyciąga
kolejne 200zł po czym mówi do koleżanki "a ty też masz, bedziesz miała za to
co cie kiedyś okradli..."

WNIOSKI:

Elektronika to zawsze logiczny element moich snów (w końcu mój zawód),
właścicielką była babcia Lubiczowa z Klanu Very Happy

Nigdy w zasadzie nie pracowałem w żadnym sklepie, a napewno jeśli już to technicznie
a nie jako sprzedawca... Program w komputerze to był Hurt Digitlandu,
program z którym kiedyś miałem okazję obcować.
Generalnie rzecz biorąc pierwszy raz od dawna ktoś we śnie mi dał kasę,
potraktuje to jako zapłatę za pracę w składzie parę snów wcześniej Very Happy

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem na swojej ulicy, chyba wracam do domu od ciotki mieszkającej nieopodal...
Na ulicy widzę grupkę dzieciaków bawiących się i wożących na rowerach...
Jestem prawie pod domem gdy orientuję się że przyjechała do mnie Kaja z jakimiś
dwoma koleżankami.
Potem nagle znajduję się w domu, gdzie siedzą one przed odświętnym stołem z
białym obrusem, a ja usilnie, speszony staram się w kuchni jak najdłużej robić
kawę Very Happy

WNIOSKI:

Sen ten śnił mi się już, dokładnie 3 lata temu, tyle że wtedy była to jedna koleżanka
nie dwie, a stół był codzienny nie odświętny...
Ten sen czuję że do czegoś prowadzi, i mam nadzieję że do czegoś innego niż to
że za następne 3 lata przyśni mi się z 3ma koleżankami a stół będzie marmurowym
ołtarzem Very Happy

Usypiając przydarzył mi się chwilowy epizod wejścia w Wilda, jednak niestety
odwróciłem się, po czym Wild znikł i nie udało mi się wywołać ponownie... Sad

Post został pochwalony 0 razy

03.02.2013 21.00-4.00

Gadam z koleżanką z pracy, nawet nie bardzo wiem o czym...
Po jakimś czasie temat schodzi na pracę, a ja pytam jej o jakąś fabrykę w której kiedyś
mi się śniła, co tam zrobili...
Odpowiada że na tej trzeciej dużej hali zrobili sklep spożywczy, i widzę to miejsce.
Jednak wiem że nigdy mi się nie śniło, i aż dziwne że to nie dało świadomości...
To raczej chyba nawet ona zasugerowała mi że mi się tam kiedyś śniła, ja nie pamiętałem
tego snu, więc ona "pokazała mi go", nie pamiętam teraz czy śniło mi się kiedykolwiek
takie coś...

WNIOSKI

Z realu miejsce to znam, ale żadnej fabryki tam nie było a jedynie wielka plantacja
warzyw i parę magazynów.
Co do pamięci to do teraz w sumie nie wiem czy taki sen jak powiedziała śnił mi się
kiedykolwiek, czy też wciskała mi ściemę, i to bezczelną...

Post został pochwalony 0 razy

Jak go nie pamiętasz, to raczej ściema Wink

Post został pochwalony 0 razy