salvador
Senny Podróżnik
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 643
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
LD... w indyjskiej świątyni |
|
Oto siedze pochylony nad zwojami, zasłaniam sobie twarz przed wścibskim piaskiem pustynnym.Jest mi nie wygodnie po turecku. Mam sprawdzać jakieś dokumenty, ale nie umiem i boję się do tego przyznać, czytać w sanskrycie.Jest mi coraz bardziej nie wygodnie, wiatr od pustyni sie wzmaga i petenci,bramini,kobiety, mnisi i dzieci chcą czegoś ode mnie, popychają mnie.mam się spieszyć.Nagle patrzę w górę na twarz jednego z hindusów.Na jego złote zdobienia turbanu i klejnoty na szyi.I NAGLE WIEM...czemu widze właśnie to.Przypominam sobie, że dzień wcześniej malowałem sporych rozmiarów Ganeszę(Bóg Indyjski)i mozolnie odwzorowywałem właśnie takie zdobienia.Jeszcze przez sekunde, podziwiałem te hindusa i chciałem mu powiedzieć, że są o niebo lepsze, gdy UŚWIADOMIŁEM sobie nagle, że to sen. Sprzęgło się to z dziwną miną hindusa, a ja parsknąłem śmiechem i nie chcąc się wybudzić, wróciłem do mojego zwoju. Nie było już tam liter.Przyłożyłem sobie pergamin do twarzy i wyobraziłem sobie, że jak oddale, będę w najpiękniejszej świątyni.(wcześniej przez tydzień oglądałem fotki, czytałem i td.) Tu, to co zobaczyłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.Z pewnością nie ma takiego miejsca na ziemi!!Już się wystraszyłem, że może faktycznie umarłem;) Fontanny, złoto, obłędna architektura, sklepienia na 100metrach!Nagle zauważyłem fakira(?) z mnóstwem instrumentów, podszedłem i poprosiłem go o sitar. Niestety nie miał, a ja nie umiałem go sobie stworzyć. Wziąłem sobie za to cos podobnego i....razem zagraliśmy!!!Mówię wam, że gdybym potrafił zagrać cos podobnego w "rzeczywistości" to byłby nektar dla uszu. Jednak,niestety, cały czas miałem wrażenie, że postacie dookoła są jak kukiełki.W żadnej nie rozpoznałem niezależnej postaci, z którą warto by było rozmawiać,od mojego współgrajka usłyszałem jakiś bełkot na koniec naszego jamu;)Zapach! czułem najprawdziwszy zapach mitycznych Indii,kadzideł, przypraw i w ogóle.Później postanowiłem wyćwiczyć siłę woli w LD i nie robić nic.Dzięki temu można utwierdzić się w przekonaniu że to faktycznie LD.Usiadłem na schodach i wpatrzyłem sie w kostkę marmuru.Słyszałem dźwięki dookoła, ale nic nie robiłem.I tu pojawiła się myśl...Zobaczyć Ganeszę!!Jednak w tej samej chwili w pole mojego widzenia dostała sie czyjaś stopa(być może Ganeszy).Jedno mogę powiedzieć, to była święta stopa!!Nie jestem jakoś specjalnie wierzący itd. ale wtedy zrozumiałem co to znaczy rozpłynąć się w blasku szczęścia, na widok koniuszka palca samego Boga...nie ma na to słów...ekstaza?doniosłość chwili, która cie przerasta? wstyd za swe niedowierzanie? miłość? wszystko razem.Uczucie było tak silne, że po prostu otworzyłem oczy w swoim łóżku.Nie mogłem przestać się uśmiechać.
jednocześnie, nie spowodowało to mojego nawrócenia, nie stałem się(dzięki Bogu) jakimś fanatykiem.Poprostu stale mam wrażenie, że odczółem coś wyjątkowego, być może naprawdę ujrzałem boskąistotę(jej stopę, jednak była w tym jakaś obustronna tolerancja, coś przez co nie musze specjalnie się zmieniać, jestem jaki jestem.Jednak napewno jestem już troszeczkę inny. Wszystkim życzę olśnień w snach świadomych;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|