Projekt 365

Z pewnością ma to wpływ. Ostatnio jak robiłem WBTB po 4,5h to wyłączyłem tylko budzik, zamknąłem oczy i momentalnie śpię Smile

Powód : W poprzedni dzień spałem kilka godzin.
Śpij dłużej albo kładź wcześniej się spać.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fallen Leaf dnia Sob 14:24, 19 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz

Próba 109 - blech...

Z planu pójścia spać wcześniej nici, nie z mojej winy. Ech, te nocne i poranne msze wielkanocne... W łóżku o północy, zrywanie się o piątej. Nawet nie miałam kiedy pobudki zrobić, z rezygnacją zrobiłam SSILD'a przed zaśnięciem. Efekty? Szkoda słów. Pamięć snów? Jakieś urywki. Postanowienia? Iść tej nocy wcześniej spać, bo padnę w końcu i w szpitalu wyląduję...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 110 - hmh...

Czyli może miałoby się ku lepszemu. Jak wszystko u mnie, co zachodzi etapami...
WRESZCIE w łóżku kwadrans po dziesiątej. Nawet przed snem dwa skrócone cykle SSILD'a zrobiłam. Pobudka samoistna równo o wpół do trzeciej, hah alfa-budzik czy jak Wink

Pamiętałam sen szczegółowo. RT, wyłączam budzik, zapisuję sen w dzienniku, idę do łazienki, myję twarz... Ze dwadzieścia minut mi to zajmuje, może trochę więcej. Wracam do łóżka, trzy cykle SSILD wersja druga. Efekt - znaczące poprawienie pamięci snów. Stąd myśl, że u mnie etapami zachodzi.

Podsumowanie

10 dni SSILD'a, głównie wersja druga
1 raz chyba LD Wink

3 razy FA
1 raz efekt "snu we śnie"

Wnioski: Nic z tego nie rozumiem i chyba jeszcze coś robię źle. Szkoda, że nie wiem, co...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 111 - moja wina

Moja bardzo wielka wina Wink

Jako, że na ostro mnie naszło z tym całkowitym opanowaniem umysłu, ćwiczę nocą, to i w łóżku później. Tak przed dwunastą... A Traktat o Projekcji Astralnej nadal mnie prześladuje, przed snem znów ćwiczyłam "zasysanie energii" i takie tam, zmęczyłam się, alfa-budzik znów szlag trafił, pobudka o czwartej, budzikiem fizycznym Wink

RT, ogarnięcie się... No i jakiś taki dyskomfort w czasie SSILD'a, rozważam powrót do wersji pierwszej, bo wtedy to zdarzało się rzadziej. Pamięć snów jeszcze jest, chociaż tyle dobrego... Efektów innych brak.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 112 - czas na wnioski?

Bo chyba jednak miałam rację Wink

Idę do łóżka po jedenastej, robię jakieś ćwiczenie wizualizacji, zasypiam, pobudka samoistna po drugiej (budzik nastawiony na trzecią), RT, uzupełnienie dziennika, wyłączam ten budzik. Robię SSILD'a - pierwszą wersję bo mi wygodniej i jakoś łatwiej mi idzie. Jako, że cały czas ćwiczę oczyszczanie umysłu załącza mi się ten odruch - no i SSILD jest łatwiejszy i przyjemniejszy Wink

Dobrze byłoby, gdyby któryś z użytkowników, który tę zdolność ma opanowaną, spróbował osiągnąć stan pustki i wtedy zrobić SSILD'a, a potem podzielić się relacją, bo jestem ciekawa, co z tego wyjdzie, a ja pewnie ponad rok będę musiała na to czekać...
Efekty? Pamięć i wyrazistość snów skaczą w górę. Czyli to właśnie działa tak jak myślałam i kluczową role odgrywają warunki wykonywania SSILD'a. Czyli staram się jeszcze bardziej Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sudo-Indygo dnia Czw 17:59, 24 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz

Próba 113

Popsułam trochę, bo poszłam późno spać. Nie z mojej winy, rodzinka za ścianą skutecznie uniemożliwiała cokolwiek. Pobudka między drugą a trzecią, SSILD, ciało protestuje, ale jeszcze pamięć snów nie stracona. Żadnego LD ani nawet FA... Eh....

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sudo-Indygo dnia Czw 17:59, 24 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz

Próba 114 - Ech...

Nie wiem, co znów robię źle, ale sen się pogłębia. Pamiętam tylko urywki, stąd wiem, że sny nadal są wyraźne pod względem odczuwania poprzez zmysły - czyli niby SSILD wywołał już jakiś trwały efekt. Ale dziwi mnie, że ostatnio nie mam nawet FA. Mam już "zakodowane" że kiedy budzę się w nocy, z budzikiem czy samoistnie, robię RT, rano na wszelki wypadek też. Teraz FA by się przydało. Czasami pod koniec snu coś przeczuwam, że jest nie tak, pewnie skutek spłycenia. Chyba naprawdę będę znów robić dodatkową próbę SSILD'a przed snem, to kiedyś pomagało...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 115

Czyli znów zbyt późno w łóżku nie z własnej winy. Pamięć snów niezła. Pobudka o wpół do czwartej, RT, uzupełniam dziennik. SSILD'a robię zupełnie przytomna i się przykładam, ale za nic nie pamietam, co było po 3 cyklach i jak je skończyłam Wink

Potem sny znów pamiętam, pod koniec podwójne FA, znów mówię wtedy coś w stylu, jaki miałam poprzednio sen Wink

RT dopiero rano, bo nawyk jeszcze do snu nie przeszedł niestety... A te FA to chyba ze spłycenia snu czy coś.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 116

Zasadniczo nie popełniłam poważniejszego błędu, ale też wiem, że mogłam postarać się lepiej Wink

Pobudka o wpół do czwartej, RT, chwila na oprzytomnienie i SSILD. Zasypiam w trakcie, doskonale pamiętam 2, może 3 cykle. Niby sny pamiętam, ale tak jakoś "sinusoidalnie", jakby film sie urywał. Spłycanie i pogłębianie spowodowane trwałym psychicznym wyczerpaniem? Nad ranem jakieś zrywy, chyba między innymi kilkusenkundowe FA... Ale to mało. Przynajmniej do RT znowu się przyzwyczaiłam.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 117 - hmmm

No i to jest dziwne, bo sny pamiętam doskonale, a samego SSILD'a tylko początek Wink

Budzik o wpół do czwartej, RT, uzupełnianie dziennika, zaczynam... I znów sny, super wyraźne, a nad ranem super realistyczne FA, tak, jak miewałam w grudniu Wink

Co jest w tym najdziwniejsze, widziałam w tym FA jeden z dwóch zegarków na mojej szafce nocnej, a wskazówka minutowa poruszała się na nim tak szybko jak sekundowa, a mnie to NIE ZASTANOWIŁO. Nawet RT nie zrobiłam, chociaż właśnie w realu, żeby się na podobne sytuacje przygotować, robię je po przebudzeniu, czy to w nocy, czy rano lub nad ranem. Widocznie za krótko, jeszcze kilku tygodni potrzeba... Niby czułam, że to coś nie tak, ale bardziej to było nerwowe, że zaraz muszę wstawać, że się spóźnię, a nie że ta wskazówka NIE MA PRAWA tak lecieć... Hmmm, podświadoma obawa, stały stres związany z tym wstawaniem na uczelnię tak się manifestuje? Aż wstałam znacznie wcześniej, obudziłam się samoistnie na dłuuuugo przed porannym budzikiem Wink

Post został pochwalony 0 razy

No jak sama doświadczyłaś, realistyczne sny nie gwarantują uświadomienia. W twoich dzisiejszych snach po SSILD wysoka była uważność, ale nie zmienia ona pomieszanej sennej pamięci dlatego coś co wydawało by się logiczne (we śnie) będzie wydawać się logiczne. Jedynie odpowiednie nawyki jak odrzucanie odruchowego sądu realizującego może doprowadzić do wątpliwości z kolei one ze sztuczną derealizacją na jawie do TR a ono do uświadomienia.
Podsumowując im wyższa uważność w snach tym łatwiej o uświadomienie, ale sama uważność rzadko skutkuje uświadomieniem, potrzebne są jeszcze nawyki TR z derealizacją.

Nawyk TR po obudzeniu wyrabia się szybko jeśli nie pominiesz żadnego obudzenia.

Teraz co do twojej praktyki. Przypuszczam, że sam SSILD nie uświadamia bo już tak w niego nie wierzysz, ze względu na liczne porażki, to nie dziwne. Skutkuje u ciebie realistycznymi snami więc przynosi efekty, ale nie w postaci uświadomień, bo tak jak napisałem w pierwszym akapicie, uważność nie gwarantuje uświadomienia. Jeśli natomiast wprowadzisz do praktyki TR lub chociaż samą sztuczną derealizację przedstawioną w technice " To jest sen". Co prawda to już się wiążę do przeniesienia zainteresowania snami bardziej w życie codzienne, niż tylko po obudzeniach, ale myślę że da dobre efekty.

Post został pochwalony 0 razy

Hah, przecztałam i dzięki za podpowiedź. Kiedyś, pod koniec grudnia bodajże, próbowałam ADA i podobnych technik, ale jakoś przestałam. Mogę spróbować z derealizacją, zwłaszcza, że na mojej specyficznej uczelni wiele jest sytuacji, kiedy sama autentycznie NIE WIERZĘ w to, co słyszę od znajomych z roku czy nawet wykładowców Wink

W zeszłym semestrze miałam pewne zajęcia, na których ciągle RT robiłam, jak słuchałam rozmów kolegów z grupy Wink

Przetestuję to, nic nie stracę, a mogę zyskać Wink

Nie wiem, na ile mój problem wynika z niewiary w SSILD - jego efekty (jakiekolwiek, ale jednak) dostrzegam. Trochę źle, że obecnie całkowitą kontrolę umysłu ćwiczę w nocy, przed położeniem się do łóżka - w ciemności jest to łatwiejsze niż za dnia. Mimowolnie jestem tak spięta (nie wiem, skąd to wynika, ale czasem serce mi wali jak po przebiegnięciu maratonu, chociaż właśnie powinnam być ROZLUŹNIONA Wink

), że już w łóżku długo nie mogę się zrelaksować. A to raczej żadnym technikom na LD nie sprzyja.
A od ostatniego LD 2 tygodnie temu zaczęłam jeszcze za dnia ćwiczyć psionikę i dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie wtedy na krótki czas pamięć snów spadła i wraz z nią skuteczność SSILD'a. Czy naprawdę to ma wpływ na skuteczność, nie wiem, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć... Albo to po prostu dlatego, że zaczęłam brać lecytynę Wink

- chociaż wydaje mi się, że to raczej powinno pomóc. Podobnie jak gorzka czekolada i wywar z szyszek chmielowych, a wszystkie te substancje przyjmuje obecnie regularnie. Coś strasznie dużo tych czynników mogących w jakimś mniejszym lub większym stopniu wpływać na mózg Wink

Post został pochwalony 0 razy

Próba 118 - popsułam

I nie powinnam się usprawiedliwiać. Może tylko dlatego, że późno kładłam się spać, wykończona i w podłym nastroju, ze świadomością, że wstaję wcześnie... Budzik przed trzecią wywołał gwałtowny protest ciała, pamiętam, jak zaczęłam robić SSILD'a, żałując, że nie mam czasu na WBTB, potem odpływam. No i sny pamiętałam, ale to mało.
A gdzieś słyszałam/czytałam, że trwałe przemęczenie wręcz sprzyja LD, ehh...
TR przynajmniej robię i zaczęłam za dnia derealizację. Może pomoże.

Post został pochwalony 0 razy

Nie może tylko na pewno Smile

A przemęczenie może sprzyjać spontanicznym WILD'om, ale nie uświadamianiu w czasie snu. Chodzi mi o przemęczenie fizyczne. Psychiczne natomiast no to samo nastawienie, które można odwrócić.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fallen Leaf dnia Wto 18:42, 29 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz

Próba 119 i 120

Hah, no i właśnie tu coś nie wyszło. We wtorek kładę się spać jakoś między dziesiątą a jedenastą, tak, miałam wcześniej ale znów rodzinka skutecznie wszystko utrudnia... Budzę się z budzikiem ok. trzeciej, wyłączam go, robię RT, uzupełniam dziennik, jadę z SSILD'em, bez skutku.
W środę w ciągu dnia kilka razy ćwiczę derealizację.
Jestem zmęczona nieziemsko, kładę się z zamiarem drzemki około szóstej po południu, robię te rzekome ćwiczenia na OOBE, o których prawie zdążyłam zapomnieć i zasypiam. Znów super wyraźne sny. I tu następuje jedno z dziwnych zjawisk, które występuje u mnie spontanicznie od lat, na szczęście raczej tak rzadko, że za każdym razem udawało mi się zapomnieć. Mianowicie śnię nieświadomie, ale dostaję jakieś sygnały z ciała, takiego dziwnego dyskomfortu (ale nie przypomina to wywalenia do paraliżu, chociaż czasami do tego doprowadzało), jakbym miała zesztywniałe i naciągnięte wszystkie mięśnie w rejonie głowy, szyi i karku i zaciśnięte do bólu szczęki. Aż się w pewnym momencie obudziłam, nadal senna i zaczynam sprawdzać, czy z moim ciałem wszystko w porządku. Niby tak. I znów odpłynęłam...
Wstałam o wpół do dziewiątej, nadludzkim wysiłkiem, chyba tylko dlatego, że od tego suchego powietrza pić mi się zachciało Wink

Kąpiel, do łóżka, znów ćwiczenia na OOBE, trzy cykle SSILD i próbuję zasnąć. No i to był terotycznie super moment żeby wyszedł przypadkowy WILD, ostatnie dwa czy trzy przypadkowe WILD'y wyszły akurat w identycznych okolicznościach Wink

Tylko za diabła nie mogłam zasnąć... Nie wiem, kiedy i w jaki sposób się udało, ale już zostałam wtedy wybita z tego lepszego stanu. Mam teraz dziwne wrażenie, że to była CELOWA złośliwość losu Wink

Pobudka o wpół do czwartej, RT, SSILD. Super wyraźne sny. I tyle.

Post został pochwalony 0 razy