Projekt 365

Aż o podsumowaniu zapomniałam Wink

10 nocy SSILD'a, wersja pierwsza
3 razy FA (w tym raz efekt "snu we śnie")

Jak widać niewiele. Wprowadzam do praktyki derealizację i RT za dnia, nie tylko po przebudzeniu...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 121 - to już było celowe

W sensie celowej złośliwości losu Wink

Najpierw 3 cykle SSILD'a kwadrans po dziesiątej, przed snem, oczywiście zasnąć nie mogłam. W pewnym momencie coś dziwnego, takie jakby drżenie przez cała przestrzeń wokół mnie ze mną włącznie, ale nie wpadłam w paraliż. Zasnęłam nie wiem jak i kiedy. Potem pobudka o wpół do czwartej, RT, 4 albo 5 cykli, jestem super przytomna. Bez skutku. A sny super wyraźne pod względem odczuwania zmysłów...
Mam takie dziwne, prawie namacalne wrażenie, że jakby coś uznało, że obecnie nie mogę osiągać odmiennych stanów świadomości w żaden sposób... Skąd to się bierze?

Post został pochwalony 0 razy

Próba 122

Sama nie wiem, czemu cokolwiek przestało na mnie działać. Przed snem, około jedenastej zaczynam moją zabójczą kombinację: ćwiczenie na intuicję → ćwiczenia na OOBE → 3 cykle SSILD i idę spać. Pobudka o wpół do czwartej, RT. Tak, jestem wystarczająco przytomna, przechodzę do SSILD'a. 3 albo 4 cykle. I nic, chociaż sny pamiętam. Coś jest nie tak, jakiś czynnik na mnie wpływa, bo nawet FA nie mam.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 123 - co ja tutaj robię Wink

Zaczynam standardowo, około jedenastej moja zabójcza kombinacja... I odkrywam, że chyba nie mogę już robić ćwiczeń rzekomo mających wywołać OOBE Wink

Kiedy zaczęłam robić wizualizację obiegu energii, zdałam sobie sprawę, że autentycznie CZUJĘ, że emituję coś w stylu pola magnetycznego z głowy i stóp. Ahh, Tai Chi za dnia czyni cuda Wink

Uczucie niesamowite i ciężkie do wyjaśnienia czy zrozumienia. Potem dociera do mnie, że w przeciwieństwie do innych technik typu "energia LD", ja raczej EMITOWAŁAM energię niż pobierałam. Ogarniam się i robię 4 cykle SSILD'a. Pamiętam sny. Budzę się o wpół do czwartej, fizycznie przytomna, psychicznie mniej Wink

Robię RT i potem następuje zabawna sytuacja pt. "Po co ja się obudziłam?" Około 10 minut potrzebowałam, żeby sobie przypomnieć, serio Wink

Robię 5 cykli SSILD'a, w porządku, zasypiam, pamiętam sny. I nic poza tym, chociaż fajnie tak wyraźnie odczuwać w snach. Coś robię źle, coś długofalowo psuje efekt
jakichkolwiek technik...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 124

No i stało się. "Słabnę" Sad

Może to dlatego, że kładłam się spać w ciężkim dołku i z trudem zasnęłam. Nie wiem. Obudziłam się o wpół do czwartej. RT. Zero, biała plama. Nie pamiętam snów.
Zaczynam SSILD'a, tyle pamiętam, znów biała plama. Pamiętam tylko ostatni sen, ale to ze znacznego spłycenia. Raz się nawet obudziłam, zrobiłam RT z nadzieją, że to FA, ale nie... Znów zasnęłam i nawet wróciłam do tego samego snu... Ale to już było płytkie i nerwowe.
WSZYSTKO przestaje na mnie działać. Nie wiem, na jak długo. Myślałam od kilku dni, żeby w weekend zrobić WILD'a... Ale nie wiem, czy mam na to siłę...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 125

Coraz gorzej. Obudziłam się o czwartej, chociaż budzik miałam nastawiony na trzecią. Ale zupełnie NIE PAMIĘTAŁAM momentu, kiedy dzwonił i wyłączania go. Spinam się o tej czwartej, RT, zaczynam SSILD'a, odpływam, przerwa w życiorysie, znów niby SSILD'a robię i odpływam tak do pobudki rano. Pamięć snów stracona całkowicie. Ehh, przemęczenie mi nie służy...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 126

Blech czyli nic. Tylko pamięć snów powoli wraca. Baaardzo powoli. Ale kiedy budzę się w nocy, ciało się buntuje, coś mi się w mózgu wyłącza i mam problem ze zorientowaniem się, po co to robię Wink

Dobrze, że chociaż mogę sobie przypomnieć, jak się SSILD'a robi. Stopień przemęczenia budzi mój mimowolny ponury podziw...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 127

Dziwne. To znaczy normalne są moje reakcje przy takim przemęczeniu, dziwne jest to, że mimo wszystko SSILD jakoś skutkuje. Znów wracają bardziej realistyczne sny, tylko, że nadal uświadomienia nie ma. Nie wiem, za mało ostanio śpię, ok. 6 godzin, w połowie pobudka na SSILD'a... Powinnam coś zrobić, jakoś się zdyscyplinować, zacząć chodzić wcześniej spać, bo chyba lepsze wyniki osiągałam, kiedy byłam bardziej wypoczęta.[/b]

Post został pochwalony 0 razy

Próba 128 - Prawie-WILD

Czyli średnio wiem, jak to zrobiłam, ale uznaję to za dobry znak.
Kładę się spać później niż planowałam, jak zwykle z kochaną rodzinką, zaczynam jakieś ćwiczenia wizualizacji i takie tam, potem 3 cykle SSILD, zasypiam. Pobudka o wpół do czwartej, RT, ogarniam się jakoś, zaczynam SSILD'a, cos dziwnego, odpływam, balansuję między hipnagogami a snem, potem czuję, że "prąd" kopie Wink

No i owszem, wywala chyba do paraliżu, nie wiem, nie sprawdzam. Myślę tylko "O, zaraz OOBE" jakoś ta myśl mi sama przyszła do głowy, dlatego się nie ruszyłam, póki 'kopało" i czekałam, aż poczuję RÓŻNICĘ. Nie poczułam, przeszło. Jeszcze trochę brakuje.
Dokończyłam SSILD'a i zasnęłam.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sudo-Indygo dnia Sob 12:58, 10 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz

Próba 129

Popsułam znów, idąc zbyt późno spać. Nie wiem, dlaczego teraz dźwięk budzika wywołuje dziwne reakcje organizmu, taki nagły zryw przytomności, przy wyłączaniu i przy RT, potem takie lekkie odpływanie, drugi, znacznie słabszy zryw, jak zaczynam SSILD'a i odpływam bardziej, aż zasypiam. Chyba muszę dodać to tego WBTB, bo w ten sposób mam coraz mniejszą kontrolę nad sobą i swoimi działaniami.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 130 - blech?

Ogólnie dziwnie, bo niby pamięć snów i wyrazistość cudowna, i po raz drugi pojawiają się nawiązania do LD - w jednej ze scen we śnie dzwoniłam do kogoś z forum Wink

Niestety trudno mi to zidentyfikować, we śnie czułam tylko, że to osoba płci męskiej Wink

Prawie włączył mi się alfa-budzik przed tym fizycznym budzikiem (ok. czwartej). Prawie, bo przeszło to w krótkie FA, kiedy to myślałam o tym, że zaraz zrobię RT i przejdę do SSILD'a. Mało zdążyłam cokolwiek zrobić, bo to już było spłycenie, a i tak budzik zadzwonił w momencie jak się obudziłam.

Podsumowanie

10 dni SSILD'a, znów wersja pierwsza
1 raz wywalenie do paraliżu
1 raz FA

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sudo-Indygo dnia Nie 16:05, 11 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz

Próba 131

Niby JAKIŚ efekt jest, ale nie do końca...
Budzik miałam nastawiony na czwartą, ale samoistnie obudziłam się o trzeciej. Myślę sobie, że mogę zacząć teraz, jeśli tak ma być... Jadę z SSILD'em, niby wszystko ok, próbuję zasnąć. Zaczynam odpływać, rozbudzam się, znów próbuję zasnąć, po bardzo długim czasie znów zaczynam odpływać. Jakieś scenki widzę, hipnagogi, albo początek snu, trudno powiedzieć. I chyba wywala mnie do paraliżu, znów czuję, jak "prąd kopie" Wink

Myślę sobie: zaraz będę gotowa. Nie pozbędę się tych myśli o OOBE Wink

Nawet poczułam RÓŻNICĘ. Chyba niestety zbyt przytomna byłam, to próbowałam już, od razu, natychmiast, chyba za wcześnie trochę. Jakaś taka nieogarnięta próba ruchu w tył, odpychania się od ściany czy coś, po jakiejś minucie wszystko popsułam... A jakbym była bardziej cierpliwa, wyszedłby ładny przypadkowy WILD Wink

Spojrzałam na zegarek, dochodziła czwarta. Do rana już nie zasnęłam.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 132 - wyniki dziwne

W nocy to kicha zupełna, byłam przemęczona po poprzedniej prawie nieprzespanej nocy, jeszcze koszmary miałam ze zdenerwowania (Ach ta poranna mikrobiologia, która wpędza mnie w dziwne stany nerwicowe Wink

), niby obudziłam się samoistnie, coś tam zaczynam, odpływam. Nie wiem, jakim cudem, ale sny nawet pamiętałam.

Po południu, ok. 19.00 położyłam się i zdrzemnęłam, przed zaśnięciem robiłam tamte ćwiczenia na OOBE, wizualizacja wchłaniania kolorowej energii i takie tam. Efekt - kilkakrotne FA, połączone z kilkakrotnym snem o LD, przez to wszystko miałam ze dwa czy nawet trzy epizody uświadomienia. Za każdym razem dziwnie. Raz we śnie o LD/OOBE, kiedy odczuwanie zmysłów (głównie dotyku) było niepokojąco wyraźne, a niektóre szczegóły nie pasowały mi do OOBE, zaczęłam "tracić wzrok", zatem zrobiłam RT z nosem, żeby upewnić się, czy mam otwierać oczy czy nie Wink

Dziwne uczucie. Ale wiem, że sen, przenikam przez drzwi na klatkę schodową, coś mi się majaczy, że te drzwi powinny być metalowe, patrzę, to nie pierwsze piętro, tylko coś wyżej. Chcę wniknąć w drzwi z powrotem... FA, sen o OOBE, gdzieś mnie potem przerzuca w inny sen, nagle coś mnie tknęło, że sen. Nie robię już RT, idę przez jakiś park, wdrapuję się na niski murek, zeskakuję. Czuję niestabilność otoczenia, to pewnie wynika z nastawienia i obawy o to. Ciemność, FA, potem sen, że jeden znajomy wchodzi do mojego pokoju, a ja mówię coś w stylu "Możesz być zły, ale właśnie zażyłam narkotyk LD i dobrze mi z tym" Wink

Potem kolejne sceny snów, nagle znów coś mnie tknęło, że sen, najpierw coś jak sen kontroli, potem trochę się mobilizuję. Słaba kontrola, próbuję coś ogarnąć, jestem niby w rodzinnym domu, idę w stronę kuchni, ale znów obawy powodują, że dom kurczy się w miarę mojego zbliżania do drzwi kuchni. Żeby włożyć głowę przez drzwi, muszę stanąć na czworaka, wtedy się wycofuję i wychodzę na taras. Mam nadzieję, że na zewnątrz nie popsuję snu Wink

Ciemność, znów odpływam, jakieś sceny, że jestem znów w szkole, omawiamy jakąś książkę czy film, ja mam te sceny przed oczami, klęczę na podłodze przed ławką zamiast usiąść. Tu następuje przebicie z jawy albo FA, trudno powiedzieć. Znów krótki powrót do snu i wreszcie się budzę.
Wszystko to trwało ok. 2 godzin. Zupełnie nie rozumiem tego, ale był miły haj i psychodeliczny odlot Wink

Post został pochwalony 0 razy

Próba 133

Nic. Nie wiem dlaczego, teraz niby wszystko zrobiłam dobrze. Zwłaszcza, że przed SSILD'em miałam super pozytywne nastawienie po popołudniowych przeżyciach, a tu nagle klapa... Nawet snów nie pamiętałam. Dzisiaj się przykładam, znów budzik o trzeciej... Eh, zrobiłabym WBTB gdyby nie jutrzejsze zajęcia...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 134 - WTF?!

Niby nic, ale zakończenie dziwne. Pobudka o trzeciej, SSILD, zasypiam. Pamięć snów cudowna, szkoda, że bez uświadomienia. To, co mnie zaskoczyło, to już właściwie ranek. Miałam wstać o siódmej, obudziłam się samoistnie wcześniej, mniej więcej wpół do szóstej. Patrzę na zegarek, robię RT, próbując przebić palcem drugą rękę, nie udaje mi się, trudno, uspokajam się i znów zasypiam. Znów się budzę (albo, co jest dość prawdopodobne, śniło mi się, że się budzę Wink

), patrzę, jakoś tak dwadzieścia po szóstej było, padam twarzą na poduszkę, jakaś taka krótka chwila jakby przerwy w życiorysie, znów przepłysk, patrzę na zegarek, tak za kwadrans siódma mniej więcej. Zła jestem, że zaraz mam wstawać, twardo postanawiam zostać w łóżku do czasu aż budzik zadzwoni. Ale znów ocknęłam się przed, patrzę, a tam wpół do siódmej. WTF?! Wink

Aż RT zrobiłam, rzeczywistość niestety... Budzik zadzwonił jakieś 10 minut przed siódmą. To chyba było moje najbardziej realistyczne FA, jakie przeżyłam Wink

Post został pochwalony 0 razy