Projekt 365

Nie jestem ekspertem, ale czytałem gdzieś, że warto robić sobie przerwy co jakiś czas jeśli nie idzie. Nie czytałem też dokładnie twoich wpisów, więc możliwe że takową sobie zaplanowałaś. Jeśli nie, to polecam jakieś dwa do czterech tygodni.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 135

Z racji pójścia spać o pierwszej czy nawet później tylko przed snem, bez pobudki (z przyczyn ode mnie niezależnych spałam nie w moim pokoju, co miałam babcię budzić Wink

? Pamiętam 2 cykle SSILD, odpływam. Mnóstwo snów, zapamiętałam chyba wszystko, a co najlepsze tak w środku wszystkiego znów miałam efekt snu we śnie, niby się budzę, planuję robić WBTB czy coś w tym śnie i zapisuję w dzienniku wszystkie poprzednie sny, szczegółowo i tak jakbym dobrze wiedziała, że wszystko przed to były sny. Dziwne, że wtedy RT nie zrobiłam, bo może bym się w tym momencie nie uświadomiła.

Może bym zrobiła przerwę, jako, że inne rzeczy równolegle ćwiczę i nie wiem, czy na tym etapie to się ze sobą nie kłóci, ale ktoś na tym forum pisał, że to jest jak z gotowaniem wody, że trzeba podgrzewać aż do wrzenia, nie przerywać w połowie...

Post został pochwalony 0 razy

Próba??? - czy w ogóle była???

Czyli amnezja, super amnezja jeśli chodzi o działania w nocy, ale sny pamiętam doskonale. Ach, te cudownie wyraźne szczegóły, trwała zasługa SSILD'a... Może naprawdę potrzebuję przerwy, bo po tych pięciu miesiącach to chyba jakieś mechaniczne się zrobiło. Nie wiem, co robiłam źle, tamci na tym anglojęzycznym forum mieli z SSILD'a skuteczność powyżej 60%, ja... cóż, szkoda nawet wyliczać... Może to blokady psychiczne, zwątpienie w samą siebie z różnych powodów (niezwiązanych nawet z LD), a na podświadomość też wpływa, zwłaszcza, że tak jakby wysyłam sama sobie sygnały, że nie chcę być przytomna, nie chcę czuć - skoro rano wstaję z niechęcią i myślę, że najlepiej byłoby znów zasnąć.
Nie wiem, czy kilka tygodni przerwy pomoże, gdybym miała choćby cień gwarancji...

Post został pochwalony 0 razy

Próba??? - WTF?! - po raz drugi Wink

Ogólnie dziwnie. Najpierw idę spać, późno, koło pierwszej niestety, jakieś tam afirmacje, wizualizacje. Zasypiam. Pobudka o czwartej.
I tu dwie wiadomości, dobra i zła.
Zła - po tych pięciu miesiącach organizm nagle zdecydowanie protestuje przeciwko budzeniu w środku nocy. Dziwne, jako, że ogólnie uważałam tę technikę za mało inwazyjną i nie męczącą. Chyba, że to ma coś wspólnego z tym, że ostatnio coś zbyt późno chodzę spać.
Dobra - wywołało to super FA, mające coś z przypadkowego WILD'a. Tyle, że nie weszłam w LD, tylko w przerwę w życiorysie, tak mi się wydaje, bo ogólnie mało przytomna byłam, ale pamiętam FA, w którym gdzieś dzwoni budzik, babcia wyłącza go i siada obok mnie, ja chcę wstać i chyba uzupełnić dziennik... a potem budzę się naprawdę.

Cały czas myślę o tym, czy nie zrobić przerwy, jak sugerował PiterPK, bo nie wiem, czy taka metoda działania przyniesie pożądany rezultat. Ewentualnie mogę poczekać z tym do następnego podsumowania, postarać się jeszcze i zobaczyć, co będzie.

Post został pochwalony 0 razy

HMMM

Zasadniczo sama nie wiem, co powiedzieć. Nigdy wcześniej eksperyment AŻ TAK nie wymykał mi się spod kontroli. Nie jestem w stanie zachować przytomności o pobudce o czwartej. Gdyby nie codzienne zajęcia, pokusiłabym się o WBTB, ale obawiam się, że osiągnę skutek odwrotny i nie zasnę do rana, a potem będę nie do życia. Byłabym wdzięczna za podpowiedź, dlaczego tak się stało, że nagle eksperyment szlag mi trafia...

Post został pochwalony 0 razy

Jak budzisz się tak zaspana to albo sen ci się pogłębił albo zmieniły ci się fazy. Jak planujesz pobudkę to bierz pod uwagę czas snu a nie czas pobudki. A najlepiej to budź się alfa-budzikiem.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 138 i 139

Chyba Fallen miał rację i sen mi się pogłębia. Pamięć snów spada. Raz pobudka budzikiem przed trzecią, raz samoistna przed czwartą. Pamiętałam za to, jak 2 i chyba 3 cykle SSILD'a robiłam. Bez skutku. Zaczęłam dodatkowo robić RT za dnia, ale nie wiem, czy to coś da. Chyba ciągłe przemęczenie wywołało pogłębienie i dopóki tego problemu nie rozwiążę, skuteczność CZEGOKOLWIEK będzie znikoma... Na alfa-budzik chyba za bardzo nie mam co liczyć w tej sytuacji.

Post został pochwalony 0 razy

W tygodniu albo w wolny dzień wyśpij się porządnie, to powinno pomóc. A może zmiana temperatury miała swój udział. No i ćwiczenia relaksacyjne przed snem też mogą pomóc.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 140 i 141

W zasadzie tylko 140 (środa/czwartek) się liczy, bo mimo wszystko rezultat był, a ostatnia noc (czwartek/piątek) to już standard, brak efektów i amnezja Wink

Hmh... zatem w środę przed północą zaczynam ćwiczenia relaksujące, wizualizacje energii i tym podobne. Całkiem przyjemnie, tylko, że byłam jak zwykle nieprzytomna i odpływałam, aż zasnęłam. Potem jakaś przerwa w życiorysie, budzę się, samoistnie tak mi się wydaje, nie wiem, znów byłam mało przytomna i zaczęłam odpływać, próbując jednocześnie SSILD'a robić, coś dziwnego się stało, nie do końca FA, że niby wstaję z łóżka, idę do salonu i cały czas myślę o RT Wink

Nie wiem, dlaczego, patrzę, tam moja koleżanka z uczelni siedzi, chyba obok druga, nie wiem, kątem oka ją widziałam i myślę, że przecież RT nie ma sensu, skoro to na pewno sen. Tak dziwnie postrzegałam, jak przy silnym zmęczeniu lub zamroczeniu, ale miałam świadomość Wink

I coś mnie bierze, instynkt, jak w grudniu, że mam przejąć kontrolę, ale tym razem w taki sposób, że mrużąc oczy muszę bardzo gwałtownie opaść na kolana na podłogę (to mi przypomina trochę techniki z innych forów, co rzekomo ma prowadzić do przejścia z LD w OOBE, nie wiem zupełnie skąd mi to tak SAMO PRZYSZŁO Wink

) I coś się wtedy dzieje, czuję, że siedzę gdzieś w ciemności, na tyłku, na moim łóżku w pokoju (nie widzę nic, ale wiem, że jestem w moim pokoju, trudno wyjaśnić). I budzę się. Naprawdę. Wszystko łącznie trwało niewiele ponad minutę.
Jeszcze dwa cykle SSILD'a robię i reszty nocy nie pamiętam. Biała plama, amnezja.

Podsumowanie - 141 próby nie wliczam

10 nocy, wykonania 6 prób jestem prawie pewna, pozostałych się domyślam z powodu skrajnego przemęczenia i przerw w życiorysie
1 raz wywalenie do paraliżu, PRAWIE przypadkowy WILD, zepsuty przeze mnie...
3 razy FA, w tym raz wielokrotne
1 raz efekt snu we śnie
1 raz podwójny sen o LD/OOBE a w nim...
2 albo 3 epizody uświadomienia, chociaż słabe Wink

Czyli jak na zupełnie skopany etap eksperymentu wynik raczej zaskakujący Wink

I zgodnie z radą Fallena muszę zacząć się wysypiać wreszcie, bo niedługo zemdleję...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 142

Tym razem skupiłam się na ćwiczeniach relaksujących przed snem, po nich zrobiłam SSILD'a i zasnęłam tak przed jedenastą. Potem samoistna pobudka po drugiej, znów zaczynam SSILD'a, zasypiam. Potem białe plamy i nagle sny, które pamiętam. I tu robi się zabawnie Wink

We śnie niby jestem na misji gdzieś w Afryce, gdzie dzieci na coś chorują, leżą na ziemi i wiją się w bólu, ja z kimś rozmawiam, potem podchodzę do jednego z tych dzieci, siadam na ziemi, kładę sobie jego głowę na kolanach. Tu zaczynam żałować, że nie uczyłam się wcześniej bioenergoterapii, bo teraz pewnie bym mu pomogła. Potem do takiej chaty obok mnie wbiega inne dziecko i to pierwsze jak w jakimś ataku wścieklizny gryzie mnie w rękę - tak jak moja świętej pamięci koszatniczka gryzła, próbując oderwać kawałek skóry bardziej niż gryźć Wink

Widzę ranę na ręce i chyba tak jakby czuję ból. Potem FA, może kilkakrotne, w międzyczasie naprawdę się budzę i robię RT (wydaje mi się, że więcej niż raz). Wracam do snu, znów jest przy mnie ta postać, z którą rozmawiałam wcześniej. Tu robi się z tego sen o LD, bo mówię, że udało mi się obudzić i znów wrócić do snu, ale dziwię się, że we śnie czułam ból. Pokazuję na dowód rękę, nie mam rany. Ale to mnie nie uświadamia naprawdę...
Jak się po tym wszystkim budzę, robię RT, kilka razy i ogólnie czuję, że mało już ogarniam.

Post został pochwalony 0 razy

	Cytat:
	I coś mnie bierze, instynkt, jak w grudniu, że mam przejąć kontrolę, ale tym razem w taki sposób, że mrużąc oczy muszę bardzo gwałtownie opaść na kolana na podłogę (to mi przypomina trochę techniki z innych forów, co rzekomo ma prowadzić do przejścia z LD w OOBE, nie wiem zupełnie skąd mi to tak SAMO PRZYSZŁO )

Jak nie wiesz skąd takie myśli ci przychodziły do głowy to był to sen o LD. Orientujesz się, że to sen skojarzeniowo i tak później postępujesz. Zrób w takiej sytuacji uważny TR, powinno pomóc.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 143

Niby nic, niby lepiej i gorzej jednocześnie. Nic, bo poza dokładnym zapamiętaniem snów, nie osiągnęłam żadnego efektu. Lepiej, bo znów je pamiętam i dokładniej odczuwam. Gorzej, że kiedy obudzę się nad ranem, jak już jest trochę jaśniej, to nie mogę zasnąć. Niby jestem zmęczona, nie mam ochoty zwlec się z łóżka, ale zasnąć też nie mogę i to akurat nie ma nic wspólnego z SSILD'em. Tym razem SSILD'a robiłam w nocy, drugi raz zamierzałam po czwartej, ale coś źle budzik nastawiłam i przed piątą się obudziłam, czułam się ogólnie obrzydliwie i już nie mogłam zasnąć. Próbowałam robić jakieś ćwiczenia relaksujące, też jakoś NIE MOGŁAM.

@Fallen Leaf, nie chodzi o to, że nie miałam kontroli, ja to z własnej woli zrobiłam, ale bardziej na zasadzie, że tak jak na jawie poczułam się przyparta do muru, że MUSZĘ coś zrobić i to szybko (mało przyzwyczajona jestem i jak czuję, że osiągnięty stan jest mało stabilny, to mam przymus i powinnam się spieszyć). I jak ostatnio również na jawie czasem mi się zdarza, wpada do głowy pierwsze lepsze i się tego chwytam. Tylko trochę dziwne, że jakimś zbiegiem okoliczności akurat to, zwłaszcza, że takie coś zrobiłam wówczas po raz pierwszy Wink

A nawet nie myślałam o OOBE wyjątkowo, tylko o potrzebie ustabilizowania Wink

Post został pochwalony 0 razy

Próba 144 i 145

Różnie, a w obu próbach efektów brak. Niedziela/poniedziałek - przed jedenastą w łóżku, relaksacja, zasypiam. Pobudka o wpół do czwartej, dwa albo trzy cykle SSILD'a. Znów zasypiam i nic.
Poniedziałek/wtorek - próba tylko przed snem, jako, że położyłam się po trzeciej i musiałam wstać na szóstą. Blech, prace na uczelnię Sad

Nawet snów nie pamiętałam, ale temu akurat w tej sytuacji się nie dziwię.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 146 - ciało ma chyba dość Wink

Bardziej chronicznego niewyspania, bo w normalnych okolicznościach mój eksperyment mi nie szkodził.
Kładę się spać wpół do dwunastej, zaczynam ćwiczenia relaksacyjne, skrócona wersja SSILD, chyba zasypiam w trakcie. Budzik teoretycznie nastawiony na trzecią. W międzyczasie mam krótkie FA, w którym myślę, że nie mam siły dziennika snów uzupełniać Wink

No i nie wiem, co z budzikiem, chyba przez sen go wyłączyłam Wink

Budzę się kwadrans po czwartej, próbuję SSILD'a robić i lipa. Nie mogę, ciało się broni, wymyka mi się normalnie, bunt, rozdwojenie jaźni Wink

Stąd brak efektów.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 147 + wczorajsze popołudnie

Czyli jak już coś się dzieje, to jest dziwnie do kwadratu Wink

Po południu, czyli tak około osiemnastej, jak siostrzyczka wróciła niestety Wink

i zajęła mój pokój, poszłam do salonu na kanapę, żeby się zdrzemnąć, jako, że ostatnio ciągle niewyspana jestem. Jakoś zasnęłam, dość płytko chyba, jakiś niby zwykły sen, że w mieszkaniu jestem, z ciocią i kimś jeszcze, jakimś facetem, nieistniejącym w realu, robię nieistotne rzeczy, ciekawie zaczyna się robić, jak w tym śnie idę do łazienki. Nie wiem czemu, w tamtym momencie naga jestem Wink

I wchodzą wtedy z jakimiś ważnymi sprawami do obgadania ze mną, ja w panice chcę wejść do kąta... no i tak jakby zamiast biec albo skoczyć tak mnie unosi, jak w stanie nieważkości z jakimś zasysaniem od strony ściany. I nagle mnie nagą łapie taki paraliż jakby, nie wiem, jak przy jakiejś chorobie z porażeniem mięśni, że mi tak wyprostowane ręce do tyłu odgina, pod kątem do ciała, a kręgosłup sztywnieje i czuję się taka napięta. I jakby w tej chwili mi się przypomina, że to sen, wiem gdzie jestem w realu i tylko z ponurym rozbawieniem myślę "Tak przesadziłam z tym Tai Chi i ćwiczeniami energii, że aż we śnie sobie zaszkodziłam Wink

" Potem robi się ciemno, rozmywa się obraz i się budzę. Uświadomienie ze spłycenia zapewne. Tyle, że jak leżałam, to tak dziwnie się czułam nawet po przebudzeniu, jakbym rąk nie czuła, jakby nic nie ważyły, unosiły się czy coś. Myślę, że może będzie OOBE, ale jak próbowałam się ruszyć, w końcu naprawdę ciałem ruszyłam, bo się okazało, że nie miałam paraliżu. Tylko tak czułam jakbym miała mniej więcej na wysokości mostka kręgosłup i tkanki wokół rozpuszczone, w ich miejscu czułam coś jak drgającą galaretę, takie coś niespójne, w półpłynnym stanie skupienia. Przyjemne, ale trudne do wytrzymania, w tym sensie jak łaskotki Wink

Potem w nocy jakoś mnie naszło przed snem, robiłam jakieś ćwiczenia relaksacyjne, połączenie mojego ćwiczenia na intuicję, ćwiczeń na OOBE i tych z Nowych Dróg Energii, potem próbowałam tej techniki z liną w wersji z Traktatu o Projekcji Astralnej, nie wiem czemu ja się od tych myśli o OOBE nie uwolnię Wink

Potem zrobiłam 2 cykle SSILD'a i zaczęłam odpływać, zaczynam już o czymś śnić i nagle wywala mnie do paraliżu. Słyszę szum, przez wszystko wokół przechodzą drgania, tylko ja na własne nieszczęście za przytomna byłam, to od razu myśl: Już, teraz! Tak, znów nadzieja na OOBE Wink

Aż zepsułam, a pewnie jakbym poczekała w bezruchu, wyszedłby z tego przypadkowy WILD Wink

Potem znów zasnęłam, budzę się przed drugą, jak siostrzyczka przyszła drukować do mojego pokoju. Nie zagryzłam jej na śmierć tylko dlatego, że zbyt senna byłam, ale rzuciłam coś o tym, co o tym myślę i okrasiłam czymś niecenzuralnym Wink

Patrzę na zegarek, robię RT na wszelki wypadek i idę spać.
Dalej nie ręczę za chronologię Wink

-robię SSILD'a, chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu tak jak trzeba Wink

-zasypiam, nie pamiętając snu
-jakiś sen, który zapamiętuję, nagle dziwnie się robi, niby w mieszkaniu jestem, jakimś innym i bez wyraźnego powodu zauważam, że to sen. Na wszelki wypadek sprawdzam, wkładam palec w grzejnik, przenika, tak jakby się rozmywając i rozmazując, jak od cenzury w telewizji Wink

Świetnie, myślę. No i jak to ze mną bywa, zamiast zweryfikować plany czy coś, zaczynam się najpierw rozglądać. Trudno mi powiedzieć, które momenty dalej to LD, a które sen o LD, bo coś mi się wydaje, że to cyklicznie się zmieniało. Przechodzę przez korytarz, oglądam to mieszkanie, dokonuję porównań ze stanem faktycznym. Podoba mi się to, co widzę Wink

Jakiś lęk taki mnie ogarnia, że jak nie przestanę myśleć o tym, że jestem we śnie, to mnie wywali, podekscytowanie i te sprawy, przed którymi ostrzegają. Próbuję się opanować, wchodzę do łazienki zmienionej w mini ogród botaniczny, widząc szybę obok wejścia nie mogę się powstrzymać, jeszcze raz przekładam przez nią palce, żeby się przekonać, że mogę Wink

I jakaś głupia myśl mnie nachodzi, z rodzaju tych, którymi wszystko psuję, że przecież to niemożliwe, że zdołam się tu długo utrzymać, skoro jestem tak mało zaawansowana. Serio, takie głupie myśli mnie ogarnęły. Ale jeszcze ze dwie czy trzy minuty się utrzymałam mimo wszystko, a całkiem nieźle tam postrzegałam przez cały czas.
-No i się hmmm... budzę? Nie, FA, ale jakoś RT nie zrobiłam, więc wtedy nie wiedziałam. Za to pamiętałam doskonale, że miałam LD, znacznie dokładniej niż teraz. Niby myślę, że mam to zapisać, ale dalej już sn toczy się swoim trybem, dopóki znów się nie "budzę" Wink

Tak, kolejne niezidentyfikowane przeze mnie FA, gdzie już myślę sobie "Super, LD i sen we śnie" i znów planuję gdzieś zapisać, chyba nawet zaczynam.
-jakieś białe plamy, przerwy w życiorysie.
-głupie sny, w których występuje babcia, kuzynka i znacznie zmieniona w stosunku do rzeczywistości Warszawa Wink

-kilka super realistycznie odczuwanych scen w snach, w tym negatywny wynik mimowolnego testu rzeczywistości z tekstem (akurat we śnie wyrywałam kartki z zeszytu) raz czy dwa spuściłam wzrok z zapisanych kartek i po ponownym spojrzeniu część tekstu, na którą padł mój wzrok nie zmieniła się

Hah, no i wreszcie naprawdę się obudziłam Wink

Rozważania i wnioski:
-brak wiary w siebie i/lub w sukces to najcięższa choroba wieku dziecięcego Wink

Jak nieleczona trwa zbyt długo, chyba zostaje na całe życie niestety... Jak na razie lekarstwa nie znam.
-do tych wierzących w OOBE: Niezależnie od tego, czy to tylko dobrej jakości LD, uzyskiwane najczęściej bezpośrednio, czy może jednak coś więcej, jeśli ktoś kiedyś będzie próbował tych opisanych na forach i w poradnikach metod, lin i podobnych, niech uświadomi sobie, że NIKT w internetach nie zamieścił podstawowej informacji - mianowicie, że taką super skuteczność jak w teorii uzyskuje się wówczas, kiedy wcześniej opanuje się
CAŁKOWITE oczyszczanie umysłu Wink

Post został pochwalony 0 razy