Projekt 365

Hmmm - osiem dni?

Efekty jakieś dziwne uzyskuję, chyba wskutek jednoczesnego trwałego zdenerwowania i narzucanej sobie presji, jeśli chodzi o "wyniki" w LD.
W nocy z poniedziałku na wtorek, kiedy znów położyłam się zbyt późno, miałam taki koszmar, początek mało istotny, akcja działa się w ciemościach, w jakiejś sypialni, chyba poomieszczenie stanowilo mieszankę z różnych domów odwiedzanych w dzieciństwie. Ja w tym śnie niby kładłam się spać z zamiarem uzyskania LD/OOBE, weszłam w "sen we śnie", tam jakby się uświadomiłam, właśnie przez ten efekt "incepcji" Wink

Krótko to trwało, to wyglądało jak przyspieszony WILD i natychmiast przebuzenie po paru sekundach "wewnętrznego LD", wywaliło mnie do "wewnętrznego" FA w tym "zewnętrznym" śnie. Ciężko to nawet opisać Wink

Wtedy w tym śnie "zewnętrznym" poczułam, że coś jest nie tak, chyba przebicie wspomnień z jawy, że przecież mój pokój wygląda naprawdę inaczej, łóżko jest inaczej ustawione. Wtedy jakby całe senne otoczenie wpadło w ruch wirowy, ja zaczęłam się rzucać w drgawkach (mniej więcej coś takiego jak ta scena z "Łowcy Androidów", gdzie postrzelona kobieta tak kopie nogami w ziemię Wink

), obudziła się moja siostra, ogarnęła mjie panika, aż obudziłam się naprawdę.
Kolejne dni nie przyniosły nic, poza rosnącym przemęczeniem wywołanym zbyt krótkim snem, wczoraj około czwartej po powrocie z uczelni zamierzałam się zdrzemnąć. Położyłam się na łóżku, zaczęłam z przyzwyczajenia wizualizować "energię LD" i podobne rzeczy, potem chciałam przejść do SSILD'a, potem zwinęłam się w kłębek i pod wpływem przemęczenia w sposób średnio przyjemny wpadłam w samoistny WILD. Zrobiło się z tego coś w rodzaju mieszanki snu o OOBE z FA, potem jakoś zaczął się robić sen we śnie, takie "pocięcie" akcji, nastąpiło kilka epizodów uświadomienia, krótko to trwało, gdzieś się pojawiam, wiem, że to sen, ale zanim coś próbuję zrobić, wywala mnie, cięcie, jak w filmie, znów się pojawiam i cały cykl zaczyna się od nowa. Tak 5-7 razy było, nie zdażyłam za bardzo na nic wpłynąć, żeby się gdzieś ustabilizować, potem kilka razy FA, wywalenie do paraliżu i wreszcie obudziłam się naprawdę.

Czy to możliwe, że stres i ciężkie przemęczenie wywołują razem efekt natychmiastowego wpadania w niestabilną fazę REM? Bo nie wiem, jak tłumaczyć podobne efekty, a teraz prawie każdej nocy zdarza mi się, że kładę się, najpierw nie mogę zasnąć, potem natychmiastowo wpadam w sen, mechanizm taki jak WILD, chociaż najczęściej nie jest to sen świadomy, śpię bardzo płytko, sny często przechodzą wtedy w koszmary a jakiś nagły wstrząs gwałtownie mnie budzi. Po przebudzeniu mam wrażenie, że trwało to nieskończenie krótko, w rzeczywistości jest to kilkanaście minut do pół godziny. Przed ostatnimi trzema czy czterema tygodniami takie rzeczy mi się nie zdarzały.

Post został pochwalony 0 razy

Sen o WILD jest rzeczą często spotykaną, ich częstotliwość występowania jest wprost proporcjonalna do prób WILD'a na jawie. Prawie zawsze wtedy ten WILD wychodzi i jak wyjdzie, śmiało można to uważać za LD, tylko często mocno zdezorientowanym, ale wciąż ze świadomością.

Heh, zauważyłem, że coraz częściej pada w twoim notatniku stwierdzenie "sen o oobe". Jeśli stwierdzasz, że to sen a nie oobe, to niewykluczone, że moje negowanie tego zjawiska na tyle zmniejszyło twoją wiarę ( również podświadomie ), że nie potrafisz osiągnąć pełnego oobe Smile

Takie tam gdybanie Razz

Co do przemęczenia i stresu. Stres niekoniecznie, ale przemęczenie, możliwe. Od jakiegoś czasu podejrzewam, że zmęczenie fizyczne jest jednym z czynników zwiększających szansę na wystąpienie SoREMP, czyli fazy REM bezpośrednio po zaśnięciu. To prawdopodobnie dzięki niej udaje się niektórym WILD'erom, WILD bez WBTB.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnie dwa dni

Zasadniczo efektów brak, z powodu takiego przemęczenia, od którego dosłownie padam.

Podsumowanie

20 dni - prób nieco więcej, biorąc pod uwagę niektóre popołudnia
5 razy FA, w tym kilka razy wielokrotne
4 razy LD - krótkie, niestabilne epizody, brak możliwości działania
1 raz dziwny stan, trudny do wyjaśnienia bez wiary w OOBE
2 razy efekt "snu we śnie"
4 razy sen o LD/OOBE

@Fallen - nie wiem, z czego to wynika. W grudniu, zanim z SSILD'em zaczęłam to prawie co drugą noc miałam takie "sny o OOBE", może teraz przypadkiem odkryłam działania mające taki sam mechanizm, jak to, co wtedy na mnie działało - hah, chciałabym, bo i skuteczność by mi w takim razie szybko wzrosła Wink

Co do zmęczenia, to żeby wychodził WILD bez WBTB, w moim przypadku konieczne jest takie przemęczenie, że już prawie mdleję.
I trochę mnie dziwi ten WILD we śnie, skoro mówisz, że to powiązane z próbami na jawie. Nie robię WILD'a, jakoś do niego przekonania nie mam, może to trochę podświadomy uraz sprzed dziesięciu lat, może bardziej świadome zniechęcenie z grudnia... A przypadkowo w jakimś stopniu mi wychodzi wtedy, kiedy nawet się nie spodziewam ani o tym nie myślę Wink

Post został pochwalony 0 razy

Wprost proporcjonalny, ale to nie znaczy że jak nie nie ma żadnych prób to WILD nie wystąpi we śnie, wystarczy sama wiedza. Próby SSILD'a, spontaniczne WILD'y to wszystko też się kojarzy z WILD'em i zwiększa szanse na sen o WILD.

Post został pochwalony 0 razy

Kolejne cztery dni

Znów robi się coś pomiędzy badaniem własnej wytrzymalości na przemęczenie a snem polifazowym Wink

Efekt w tym czasie osiągnęłam raz, we wtorek. I właśnie przed snem - to bylo ok. 16.00, musiałam się zdrzemnąć, a spałam właściwie do następnego ranka, z przerwami - coś jak kilka długich WBTB.
Za tym pierwszym razem jak zasypiałam, znów miałam sny takie pofragmentowane, w którymś momencie tak się stało, że pojawiłam się w mieszkaniu - zdeformowanym, ostatnio w snach występuje mieszanka wszystkich mieszkań ode mnie z rodziny Wink

i tak mówię sobie, że chyba to sen. Rozejrzałam się, wtedy zobaczyłam, że "obraz" jest zamglony, jakby w powietrzu było rozpylone dużo jasnoszarego popiołu, czy coś w tym rodzaju. Siedziałam akurat na korytarzu (podobnym do mojego, też było mało miejsca i praktycznie na całej jednej ścianie szafa z lustrem na drzwiach - jakoś często w LD/snach o LD widzę lustra, nie sądzę, żeby to był jakiś symbol podświadomości, tylko stąd mi się to bierze, że zwyczajnie w tych snach występują części mojego mieszkania a to lustro stanowi w realu znaczną część przestrzeni to i w oczy się rzuca), przeszłam dalej, do łazienki (już niepodobnej do mojej), tam chyba miałam małą utratę świadomości, bo zaczęłam przenikać dłońmi krawędź wanny, jakbym mechanicznie robiła RT. Potem znów widziałam lustro, korytarz był większy, zignorowałam to, skupiłam się bardziej na odbiciu, pomyślałam, że jak już kilka razy w LD dorobiłam sobie ogon, to teraz też dorobię. Może też dlatego o tym pomyślałam, że czułam opór otoczenia, chciałam sprawdzić, na ile mam kontrolę. Po kilku próbach mi wyszło, w odbiciu ogon widziałam, taki pokryty szarą sierścią jak u myszy, z brązowym pędzelkiem na końcu, chciałam jeszcze na żywo zobaczyć, zaczęłam unosić go do góry - cudowne uczucie, tak wyraźnie czułam jakby moje myśli i moja wola były w całej długości ogona, nie wiem, jak to opisać - ale za łatwo nie było ten ruch wykonywać, w końcu ręką chwyciłam, jak koniec był przy ramieniu i pociągnęłam do góry ile się dało. Z satysfakcję stwierdziłam, że jednak jakiś wpływ mam, nawet przez to skupianie się zamglenie zniknęło i mogłam względnie normalnie się poruszać. Wyszłam na zewnątrz bloku, nie wiem, w jaki sposób, bo to znów takie "cięcie akcji" jak się podobno zdarza, jeśli człowiek nie kontroluje cały czas. Rozejrzałam się, miałam przed sobą jakby skrajny prawy róg bloku, tynk był żółtawy, jak u mnie w realu, obok był zmieniony ogródek osiedlowy, na ziemi był już śnieg. W takich sytuacjach zawsze towarzyszy mi uczucie, jakbym była w wirtualnej rzeczywistości/zdołała przeniknąć do gry/ewentualnie coś jak w "Avatarze" że mój umysł przeniósł się w inne miejsce wraz ze wszystkimi zmysłami. Jak zawsze poczułam jakiąś dziwną mieszankę satysfakcji i niedowierzania, ale tym razem do tego stopnia zachowałam spokój, że te uczucia niczego nie zakłóciły. Zaczęłam iść wzdłuż ściany bloku, próbowałam sobie przypomnieć plany, które miałam na LD, coś tak mi przemknęła myśl, że nigdy dotąd tak stabilnie nie było... No i to się urwało.

Wniosek 1 - chyba domyślam się dlaczego to mi tak zawsze wychodziło, że epizody LD trwały raczej krótko i/lub się rozwalały. Po prostu przez całe lata żyam przekonana, że cokolwiek, za co się zabiorę, zakończy się niepowodzeniem, że zawsze będę najgorsza i na samym końcu. Teraz to tak działa, że jak coś mi się uda, to myślę sobie, że pewnie z moim szczęściem i tak wszystko szlag trafi, no i wtedy trafia :-/

Wniosek 2 - to, że u mnie LD i sny o LD kończą się częśto wielokrotnymi FA, efektami snów w snach albo powrotu do snu, strasznie utrudnia mi po przebudzeniu ocenę, czy miałam pełnoprawny LD. Wrażenia zacierają się podczas dalszych epizodów nieświadomego snu. Nie wiem, czy da się na to jakoś wpłynąć...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnie 9 dni

Czyli sen polifazowy, przemęczenie i prawie deprywacja sensoryczna. To znaczy w długi weekaned tak miałam, że jak sie położyłam spać (wyjątkowo późno, prawie nad ranem Wink

) i zaczęłam SSILD'a, to nagle straciłam kompletnie poczucie przestrzeni, zwłaszcza kierunków i poczułam się zawieszona w ciemnej pustce. W sumie całkiem przyjemny stan, tylko jak zaczęłam go analiznować, to niestety go przerwałam...
Przedostatniej nocy miałam LD - jak zawsze u mnie krótki epizod. To było tak, że we śnie obejmował mnie mój znajomy-wróg, inny znajomy mówił, że co się tak przytulacie, ktoś zobaczy, a ja na to, że mogę sobie na to pozwolić, bo to i tak sen Wink

Przeszłam korytarzem uczelni, znajmy szedł za mną, jakoś nie chciał mnie puścić, sama nie wiem, jak umknęłam z jego rąk. Korytarz na piętrze budynku trochę różnił się od tego z reala, tam gdzie na jawie się rozszerza, we śnie były po prostu dodatkowe drzwi. Weszłam tam, czując jak rzeczywistość wokół staje się gumowa, gęsta, myśle sobie, że znów to samo, utrata stabilności. Przecisnęłam się między ludźmi w pomieszczeniu za tymi drzwiami, dotarałm do biurowego krzesła na kółkach i oparłam się o nie - właściwie tuż przed tym, jak straciłam wzrok, czułam jeszcze rękami oparcie krzesła, potem wszystko się posypało i obudziłam się.
Oprócz tego w piątek po południu śniło mi się, że robię WILD'a i częściowo, na ułamki sekund wchodzę w LD, raz jeszcze miałam FA - albo nawet dwa w jednym śnie, bo u mnie to tak rozmyte wszystko, że już nie wiem, jak to określić.[/b]

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnie dwie noce

Jako, że nerwica daje mi w kość, prawie nie sypiam. Adrenalina? Inne zmiany fizjologiczne, które pobudzają, kiedy jest to najmniej potrzebne? Nawet tego już się nie da nazwać snem polifazowym.
Dzisiaj około południa (błogosławione niech będą krótkie zajęcia w laboratoriach Wink

) padłam po prostu, zasnęłam do jakiejś trzeciej - siostra wróciła i zaczęła wprowadzać chaos, potem i tak jakimś sposobem zasnęłam do wpół do piątej mniej więcej. Miałam, co słabo w tej chwili pamiętam, ale nadal mam tak rozpuszczony mózg, że nie jestem w stanie napluć sobie w brodę, że nie zapisałam od razu - coś pomiędzy LD a snem o LD. Teraz mogę co najwyżej przypuszczać, że to były krótkie epizody LD poprzedzielane utratami świadomości, przez co racjonalnych działań nie podjęłam. W międzyczasie pojawiło się małe FA, potem chyba znów "zasnęłam" - trudno mi w tym momencie nawet chronologię określić, ale łącznie ten stan trwał nieporównywalnie dłużej niż LD i sny o LD u mnie.
Tak, wiem, że źle zrobiłam, pozwalając temu umknąć z pamięci. Ale to przemęczenie nie pozwala mi już normalnie fukcjonować.

Post został pochwalony 0 razy

Hmmm, chyba pięć dni

Nie mam nawet poczucia czasu. Efektów brak. Znów postanowiłam grzecznie robić SSILD'a w środku nocy, jako, że mogę względnie normalnie wstać - po prostu przemęczyłam się tak, że żadna ilość adrenaliny już mnie nie pobudza :-/
Efekty? Lunatyczne wyłączanie budzika Wink

Szlaaaag.

Podsumowanie - wreszcie trzeba je zrobić

20 dni (tak mi się wydaje)
2 razy FA
2 razy sen o LD
2 raz LD (ha Wink

)

Wnioski:
·jak coś się zacznie udawać, nie mieć nastawienia "mnie i tak wszystko zaraz się schrzani"

Post został pochwalony 0 razy

	Cytat:
	Wniosek 2 - to, że u mnie LD i sny o LD kończą się częśto wielokrotnymi FA, efektami snów w snach albo powrotu do snu, strasznie utrudnia mi po przebudzeniu ocenę, czy miałam pełnoprawny LD. Wrażenia zacierają się podczas dalszych epizodów nieświadomego snu. Nie wiem, czy da się na to jakoś wpłynąć...

FA to standard przy LD. Też ich nie lubie bo fragmentują i osłabiają pamięć. Skoro praktykujesz SSILD teoretycznie już 11 miesięcy to już dawno nawyk TR powinien być wyrobiony Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fallen Leaf dnia Pon 14:52, 24 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz

[/b]Ostatnie dwa dni[b]

Prawie brak snu. Znów adrenalina. Chyba. Kładę się do łóżka, raz wcześniej, raz później, próbuję uspokoić, przechodzę do SSILD'a... I nic, klapa, nie idzie zasnąć, albo dopiero nad ranem, albo wcale.
Wczoraj wieczorem trochę się zdrzemnęłam, od 19. do wpół do 23. Miałam jakiś dziwny sen o LD. I nie, nie przez RT, w snach o LD a w samych LD w szczególności za bardzo RT się nie pojawia.

Hmmm, nawyk powinien być, ale przyznaję, że odkąd zaczęły się moje problemy z zasypianiem (nie mówię tu o skrajnej postaci obecnej, w lżejszej zaczęły się z początkiem października czy jeszcze wcześniej), zapomniałam o RT po przebudzeniu. Ale znów się za to wezmę.

Post został pochwalony 0 razy

Kolejne sześć dni

Prawie tydzień. Ledwo ogarniam ten dziennik. I dalej mało sypiam. W czwartek zrobiłam wreszcie to porządnie - tzn. wcześnie spać - ok. 21, ćwiczenia relaksacyjne, potem zasypiam, budzę się samoistnie ok. 23:30, robię SSILD'a na szybko, odpływam, samoistnie budzę się ok. 3.30, przez ok. 40 min. robię WBTB, kładę się i odwalam SSILD'a jak należy. Zasypiając nawet zadowolenie czułam, ale szkoda, że skutków brak... W piątek i sobotę znów skrajny niedobór snu, wczoraj po południu - ok. 13 padłam na łóżko, żeby się zdrzemnąć, bo już mnie głowa bolała. Przespałam może niecałą godzinę, jakby się budzę, ale... Podnoszę nogę, tak mimowolnie i czuję RÓŻNICĘ Wink

"Kurczę, OOBE?" myślę sobie, nad wiarą czy niewiarą to się nie zastanawiam, staram się tylko zachować spokój, stawiam tę nieprawdziwą nogę stopą na łóżku, ze zgiętym kolanem i powoli unoszę lewą rękę. Też to czuję w ten "inny" sposób, bardzo przyjemnie zresztą, próbuję się obrócić na bok, ale wtedy mnie wywala.
Potem znów zasnęłam na następną godzinę, żadnych efektów, poza wyrazistością snu, który zapamiętałam.

Post został pochwalony 0 razy

LD - dwa w jednym

W sumie nie wiem, jak je osiągnęłam, jakim mechanizmem, ale i tak spoko Wink

Zaczęłam przed północą, jakieś ćwiczenia typu "energia LD", czekałam aż się rozluźnię, żeby przejść do SSILD'a... nie wiem, w którym momencie odpłynęłam. Miałam coś w rodzaju FA, szłam gdzieś na oślep, ciemnym korytarzem, wymacałam drzwi na ścianie, weszłam do jakiegoś gabinetu, takiego małego biurowego pomieszczenia. Odzyskałam wzrok, oceniam, że tego miejsca nie znam, to pewnie jestem we śnie. Rozejrzałam się, nie skupiałam się na żadnych szczegółach, bo obraz był ostry, chyba bardziej badałam stabilność otoczenia. Uznaję, że ok, mało miałam tam pola do manewru, postanowiłam wyjść przez uchylone drzwi, bo widziałam, że ten ciemny korytarz się ciągnie dalej, a po obu jego stronach są jakieś drzwi. Ale tu niemiła niespodzianka, jak weszłam w te drzwi, to taka ciemność zapadła, jak w niektórych grach komputerowych przy przechodzeniu, takie przywieszenie, potem się zaczęło destabilizować. Jakimś cudem dotarłam do jednych z drzwi po przeciwległej stronie, weszłam do czegoś podobnego do salonu w mieszkaniu cioci, myśląc o tym, że zanim otoczenie posypie się do końca, spróbuję zrealizować któryś z zapisanych na forum planów. Ale się sypało, odruchowo próbowałam przebić palcem drugą rękę jak przy RT, żeby to uczucie mnie ustabilizowało, ale nie, koniec...
Czyli FA. Niby wstałam z łóżka, podeszłam do komputera, potem do mojego pokoju wszedł mój znajomy, zaczęliśmy gadać, że miałam LD, że czułam, że on jest w pobliżu i pewnie mnie telepatycznie obudził - takie tam senne głupoty. Potem znów poszłam niby spać (incepcja!!) i jakby z tego LD wyszedł. Tzn. ze snu we śnie. Szłam niby korytarzem, już w moim domu, był półmrok, ale już wzrok tu posiadałam, w salonie paliło się światło, obok drzwi salonu była moja siostra. Coś tam robiła, ukłądała buty czy coś, przykucała na podłodze. Mijam ją, właściwie cały czas widząc ją kątem oka. Wchodząc do salonu, czuję, że to sen, tak jakoś udziela mi się przesiąkająca wszystko atmosfera wirtualnej rzeczywistości - nie wiem, jak to wyjaśnić, czułam to wtedy. Chcę to sprawdzić, w sposób głupi, biorąc pod uwagę moje wywalanie z LD, zatrzymuję się na środku salonu, skaczę w górę. Ryzyko jak podczas gry w TES Oblivion przez emulator Wink

Ale zawisam na chwilę w powietrzu, otoczenie wokół takie "sprężyste" się staje, ja ląduję i naprawdę już się czuję, jak przy graniu przez emulator Wink

Mówię dobra, potwierdzone, zatem jeśli tu jestem i otoczenie klarowne, przechodzę do jednego z planów z listy - zrobię z siebie syrenę i pozwiedzam dno oceanu. Tak, za dużo filmów przyrodniczych w dzieciństwie. Ale coś idzie nie tak. Ciemno się robi, czuję jak nogi zmieniają mi się w ogon, ale to chyba błąd, ze naraz chcę zmienić siebie i scenerię, zwłaszcza, ze nie próbowałam wcześniej krajobrazu kreować. Wiszę w czerni, słyszę szum, czuję napór ciśnienia, tej wody chyba. Ale dalej nie "wczytuje się" otoczenie, zatem myślę, że to pewnie koniec. Nie wiem, na ile sama myślami to przerwałam.
Potem - było przed pierwszą - zrobiłam SSILD'a i zasnęłam, ale bez efektów.[/quote]

Post został pochwalony 0 razy

Kolejne dwa dni

Nic. Chociaż teraz zaczynam znów "porządnie" robić jak wcześniej. Przemęczenie chyba tak działa. Dzisiaj chyba powinnam iść spać wcześniej. Jak się uda.
Pamięć snów zmienna, bez żadnych prawidłowości, albo szczegóły pamiętam, albo zupełna pustka. Dziennik snów zaniedbany. Wrócę do tego.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnia próba

Takie coś między snem polifazowym a długim WBTB. Korzystając z tego, że adrenalina odpuszcza, postanowiłam się zdrzemnąć po południu, tak około piątej.
I tu się zaczyna robić dziwnie, bo pojawił się krótki epizod LD, pomieszany ze snami o LD, ale to tak jak u mnie zazwyczaj, szybka utrata kontroli, straszne blokady i rozsypanie sennego świata. Mało to nawet pamiętaam, bo obudziłam się na chwilę i zasnęłam znowu. Teraz to nawet sobie pluję w brodę, że nie spróbowałam tego przywołać i zapisać, ale chroniczne przemęczenie było silniejsze...
Tak na dobre obudziłam się między 21 a 22, zjadłam kolację, poszłam się wykąpać, trochę w sieci posiedziałam. Przed pierwszą poszłam spać, próbowałam SSILD'a, ale tym razem bezskutecznie.
Teraz jak to zamierzałam napisać, naszła mnie refleksja, że coś w ostatnim czasie jak LD się pojawi, to w wyniku nie do końca określonego mechanizmu. To się udaje właśnie za "pierwszym" razem, kiedy mniej się do SSILD'a przykładam, z większym prawdopodobieństwem, kiedy nocy jeszcze nie ma. I zawsze pośrednio, bez określonej przyczyny. Średnio wiem, co dokładnie tak działa, to nie od SSILD'a samego w sobie zależy, a nie wiem, jak to sprawdzić...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnie cztery dni

Znów niedobory snu. Ostatni SSILD też mi na dobre nie wyszedł, bo do trzeciwj od rana już nie mogłam zasnąć. Na uczelni mi mówią, że wyglądam, jakbym wcale nie sypiała. Niewiele to odbiega od prawdy...
Raz, w niedzielę uzyskałam sen o LD, takie urywki, w poniedziałek bodajże miałam coś takiego dziwnego, że miałam taki częściowy/słaby koszmar, potem coś jakby FA albo sen we śnie i potem w tym "zewnętrznym" śnie mówiłam, że miałam chory sen, ale gdyby to był LD, to zamiast uciekać i się bronić, poeksperymentowałabym z występującymi tam dziwnymi zjawiskami. To może efekt myślenia o LD.
Dzisiaj ZAMIERZAM iść wcześnie spać Wink

Post został pochwalony 0 razy