Projekt 365

	Cytat:
	Postanowiłam wrócić do ćwiczeń na OOBE przed snem. Nie wiem czemu, ale im bardziej się do nich przykładam, tym silniej działa na mnie autosugestia.

Jeśli te ćwiczenia powodują jakikolwiek relaks to jest to jak najbardziej możliwe.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 59

Tym razem bez mycia twarzy, stąd zaśnięcie w trakcie i brak efektów. Zauważyłam też dziwną reakcję organizmu na zmianę długości snu. Teraz, kiedy muszę zrywać się o szóstej, budzik nastawiam na trzecią, wtedy też robię SSILD'a - tak, i właśnie po tej zmianie cyklu snu ciało tak bardzo się buntuje Wink

No i potem budzę się tak około wpół do piątej samoistnie. Korzystam w okazji i wtedy też robię SSILD'a, również bezskutecznie.

Najdziwniejsze jest to, że dzisiaj po południu, kiedy postanowiłam odespać ten męczący tydzień, dla przypomnienia zrobiłam te ćwiczenia na OOBE przed zaśnięciem. Efekt - chwilowy sen o LD, połączony z dwoma FA i krótkim przebłyskiem świadomości tego, gdzie jestem naprawdę i że ciało śpi. Spałam łącznie około pół godziny.
Co jest w tym najlepsze? Że same te ćwiczenia właśnie nie powodują relaksu, zaleca się stosować je PO technikach transowych lub autohipnozie (w instrukcji do nich pisali, że pozwalają przejść w OOBE BEZPOŚREDNIO). Że jeszcze nie opanowałam transu, robię po prostu te ćwiczenia "na żywca", przed zaśnięciem. Kilka razy wywołały efekt pośrednio Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sudo-Indygo dnia Sob 9:08, 01 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz

Jak to ćwiczenie na ciebie działa to rób je dalej z "wiedzą" że zaowocuje to świadomymi snami Smile

Post został pochwalony 0 razy

Próba 60 - Postanowienia

Wszystko dlatego, że właśnie zrobiłam przed snem te ćwiczenia na OOBE. A ich efekt uboczny jest taki, że jeśli równolegle za dnia praktykuje się jakiekolwiek ćwiczenie związane z energią, to w nocy jest prawdopodobieństwo, że jakiś aktywujący się kanał energetyczny da o sobie znać wyjątkowo namacalnie. Dlatego przez około dwóch godzin nie mogłam zasnąć, a nadmiar głupich myśli wywołanych przez to skutecznie uniemożliwił uświadomienie się, kiedy w końcu zasnęłam.
Tym razem mogłam pozwolić sobie, żeby tak jak wcześniej obudzić się o czwartej. O dziwo, nawet dobrze zrobiłam SSILD (wersja druga), tyle, że mało podziałało, głównie dlatego, że zasnęłam znów tak płytko i niespokojnie jak wcześniej, potem obudziłam się samoistnie po piątej, znów zaczęłam robić SSILD, zasnęłam w trakcie, o ile pamiętam, tym razem na tyle głęboko, żeby chociaż rano zapamiętać sen.

Podsumowanie

10 dni = 5 x pierwsza wersja SSILD + 5 x druga
2 razy miałam FA
1 raz miałam dziwny stan pomiędzy LD, OOBE i ogólnie pojętym hajem Wink

- w dodatku osiągnięty za pomocą przypadkowego WILD'a, kiedy żadnym sposobem nie mogłam zasnąć
2 razy sen o LD/OOBE
1 raz coś jak "sen w śnie" ??

Wnioski, czyli postanowienia

Spowodowane w zasadzie sprawdzoną doświadczalnie zależnością między stopniem redukcji zwyczajnego chaosu w umyśle a prawdopodobieństwem osiągania odmiennych stanów świadomości (dotyczy to zarówno technik pośrednich jak i bezpośrednich).

1. Najważniejsze - NAUCZYĆ SIĘ MEDYTOWAĆ! Naprawdę potrzebuję tego do tego i owego, a jak sama widzę, muszę nauczyć się oczyszczać umysł choćby po to, żeby czasem, gdy mam z tym problemy, w ogóle móc zasnąć. Poza tym przeczucie mówi mi, że zasypianie w stanie absolutnej pustki może być ciekawym doświadczeniem Wink

No i oczywiście zawsze łatwiej stosować jakiekolwiek techniki, kiedy nic nie rozprasza myśli.

2. Jako że kilka tygodni temu na jakimś forum dotyczącym LD/OOBE wielu userów przyznawało się do praktykowania Tai Chi/Falun Gong/Qigong, też postanawiam regularnie ćwiczyć. Według tamtych to zwiększało szansę na LD/OOBE, ponadto również uspokajało.

3. Regularnie spożywać gorzką czekoladę. Podobno stymuluje szyszynkę do produkcji większej ilości DMT, co zwiększa prawdopodobieństwo osiągania odmiennych stanów świadomości. No i gratis przeciwdziała anemii i ułatwia oczyszczanie krwi ze szkodliwych związków metali ciężkich i fluoru (magnez dobry na wszystko Wink

)

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sudo-Indygo dnia Sob 9:08, 01 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz

Próba 61 - Niesubordynacja level master

Czyli jak zepsułam ładne wczesne pójście spać... Leżałam w łóżku o dziewiątej, słownie DZIEWIĄTEJ Wink

, poczytałam trochę, żeby oderwać umysł od ostatnich problemów. Przed dziesiątą zaczynam ćwiczenia na OOBE... no i tu wpadam w jakąś schizę, stany lękowe, wmawiam sobie to i owo i nie mogę się powstrzymać przez dwie godziny, planuję na następny tydzień morderstwo... Schodzi tak do dwunastej i calą stymulację szlag trafia. Nie jestem w stanie teraz stwierdzić, jak zasnęłam...
Budzik miałam nastawiony na czwartą, obudzilam się samoistnie wcześniej. Poszłam do łazienki umyć twarz, no i wtedy się zaczęło. Potworny ból brzucha, tak dosłownie nie do wytrzymania, aż cała zaczęłam drgać, myślę o telefonie na pogotowie... Jakoś samo przeszło kilkanaście minut później, nie do końca, strasznie ciężko robiło się SSILD'a w tym stanie. I może dlatego nie podziałało, ale jakiś efent uzyskałam, sny były dłuższe, bardziej "realistyczne" i dobrze je pamiętałam.
I właśnie dlatego potrzebuję medytacji - żeby przed snem wywalić z umysłu cały ten chaos, który ostatnio psuje mi większość prób.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 61 i 62

W niedzielę nie podziałało z mojej winy - byłam w trakcie SSILD'a za mało przytomna. Jednak chyba muszę przedłużyć czas rozbudzania do co najmniej dwudziestu minut i chociaż na chwilę wstać i pochodzić.
Ostatnia próba skończyła się fiaskiem dlatego, że dokonywałam jej przed snem. Nie mogłam budzić się w nocy, skoro spalam niecale cztery godziny. Co zresztą odcierpiałam przez pół dnia Sad

Dzisiaj kładę się wcześniej, bo druga niedospana noc mnie zabije.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 63 - wtorek/środa

Zasadniczo zrobiłam wszystko tak dobrze, że lepiej się nie dało. O wpół do jedenastej w łóżku, robię ćwiczenia na OOBE z pozytywnym nastawieniem, zasypiam. Budzik nastawiony na trzecią, o dziwo nawet nie czuję się jak półprzytomne zombie Wink

Robię SSILD'a naprawdę się do tego przykładając, 4 cykle. Zasypiam dość szybko, ale nie ma większych efektów, poza poprawieniem wyrazistości i pamięci snów.

Próba 64 - środa/czwartek

No i tu ogólnie nic nie idzie zgodnie z planem. Zaczynam o wpół do jedenastej robić ćwiczenia na OOBE, potem zaczynam się koncentrować sama nie wiem na czym, coś tam próbuję siłą wymusić, bezskutecznie. Tylko zmęczona jestem jak diabli.
Zasypiam i o dziwo wyrzuca mnie do FA w paraliżu, przebłysk świadomości, sen o OOBE, znów przebłysk, paraliż i tak cyklicznie ze cztery, pięć razy. O ile jeszcze pamiętam, chyba próbowałam pod koniec przejąć kontrolę, w wyniku czego się obudziłam. Było po północy.
Zasypiam znowu, sny nieźle realistycznie wyraźne. Pobudka o czwartej. Robię SSILD'a, którego psuję po drugim cyklu. Bo na własne nieszczęście przyszło mi do głowy, że przy koncentracji na wrażeniach dotykowych, mogę przecież skoncentrować się także na tych nieszczęsnych kanałach energetycznych, które ostatnio tak dają mi się we znaki. W ten sposób koncentrację ogólny szlag trafił. W dodatku nie zasnęłam już do rana Sad

Rano tak przed ósmą chciałam się zdrzemnąć, bo uznałam, że jednak tak nie pociągnę, zasypiam płytko i wywala mnie do paraliżu. Hah, zupełnie zapomniałam, jakie "przyjemne" jest przeżywanie paraliżu przy wysokiej trzeźwości myślenia... Dziwnie było, co kilka minut umysł albo odpływał w sen, albo zaraz wracał do sparaliżowanego ciała. No i zaczęły się jazdy, część głosów ze snu zaczęła przenikać na jawę, w odruchu rozpaczy pomyślałam, że w takim razie przejdę w OOBE, prawie bezpośrednio zresztą, próbuję tak jakby się ruszyć, trochę mogę, ale nie za bardzo. Tak jakby mnie jakieś linki trzymały w pozycji leżącej, takie kilkucentymetrówe, niby jakiś ruch wykonam, ale w małym zakresie i zaraz coś blokuje. Może 3, 4 minuty tak walczyłam, zanim głosy, które słyszałam stały się nie do zniesienia a ja straciłam cierpliwość. Nie wiem, jak chciałam to zakończyć, ale ostatecznie gwałtownym ruchem przerwałam paraliż. Tylko tak myślę teraz, czy na pewno dobrze zrobiłam, bo może dało się inaczej...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 65 - czwartek/piątek

W zasadzie wszystko zrobiłam dobrze, to był jeden z nielicznych przypadków, kiedy drugą wersję SSILD'a zrobiłam dokładnie tak jak w instrukcji. Tym razem jednak żadnego efektu nie uzyskałam, przypuszczam, że wskutek nadmiernego wyczerpania. No i kto tu mówi, że przemęczenie sprzyja LD, OOBE czy czemukolwiek?!

Próba 66 - piątek/sobota

Czyli wyjątkowy brak kontroli i konkretnego planu w ogóle... Padam bezsilna na łóżko o szóstej wieczorem, zasypiam o ósmej. Do samoistnej pobudki przed trzecią mam dwa FA, w tym jedno wyjątkowo realistyczne. Nie prowadzą one do LD.
Rozbudzam się, myję twarz, idę do kuchni wypić wodę. Wracam do łóżka i robię SSILD'a, chociaż myśli strasznie mi uciekają. Zasypiam. O dziwo we śnie pojawia się moment, w którym mówię, że wiem, że to sen. I czuję coś, ciężko to wyjaśnić, jakby opór, wysiłek. Świadomość chciała się przebić czy jak? Nie prowadzi to do przejęcia kontroli niestety. Zatem chyba po prostu sen o LD...

Próba 67 - sobota/niedziela

Przed snem żadnych prób. Związane jest to głównie z moimi ćwiczeniami energetycznymi, które do wieczora powodują u mnie nader dziwne fizyczne objawy, które skutecznie uniemożliwiają zebranie myśli. Mam tylko cichą nadzieję, że przy próbie o czwartej będzie lepiej. Nawet było lepiej, SSILD'a zrobiłam względnie w spokoju. Tym razem bez żadnych efektów, pamięć snów znowu spadła.
Zastanawia mnie jedna rzecz... W ciągu ostatnich dni spałam naprawdę dużo, a cały czas jestem przemęczona. Gdybym zaryzykowała położenie się w ciągu dnia, z pewnością szybko zapadłabym w drzemkę. Chyba któregoś dnia, jak dalej tak będzie, zaryzykuję, odwalę tylko SSILD'a przed i zobaczę, co się stanie...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 68 - Weź się za RT, kobieto!

Czyli znów dałam się wyprowadzić na manowce rozpraszaczom Wink

Ile tygodni jeszcze potrzebuję, żeby nauczyć się to ignorować?!
Przed snem, w warunkach wyjątkowo utrudnionych, zrobiłam te ćwiczenia na OOBE, potem nawet coś w rodzaju przyspieszonej pierwszej wersji SSILD'a - głównie po to, żeby nie dać się ponieść myślom. Zaowocowało to bardziej realistycznymi snami. Budzik zadzwonił o czwartej a ja przez kilka minut nie potrafiłam zidentyfikować tego dźwięku Wink

Zgodnie z planem zrobiłam SSILD'a, znów uzyskałam dość realistyczne sny, najlepsze było to, że miałam super przekonujące FA, w czasie którego zaczęłam zapisywać poprzedni sen w dzienniku Wink

Uświadomiło mi to jedną niezbyt przyjemną rzecz. Mianowicie już prawie od miesiąca zapomniałam o RT. Czas się ogarnąć.
Zdałam sobie sprawę, że nawet lubię mieć FA - biorąc pod uwagę fakt, że tego zjawiska zaczęłam doświadczać już PO rozpoczęciu mojej przygody z odmiennymi stanami świadomości, mogę to traktować jak jakiś postęp, przejaw zmian.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 69 - No i wykrakałam

Konkretnie to wykrakałam w dość burzliwej na tym forum dyskusji o DEIR, przyznając się, że procesy, które we mnie zachodzą czasami znacząco psują mój eksperyment...
No to jeżeli do tej pory coś mi PRZESZKADZAŁO, to nie wiem, jak nazwać to, co stało się ostatniej nocy. Dokładnie to zaczęło się przed snem, tak po dziesiątej. Tylko się położyłam, nie zdążyłam zrobić nic poza nieśmiałą próbą wywalenia z umysłu chaosu przed przejściem do "nieoficjalnej" próby SSILD'a, ćwiczeń na OOBE czy czegoś, kiedy po prostu COŚ zaczęło się dziać, w rezultacie po niecalych pięciu minutach miałam wrażenie, że jestem naelektryzowaną krwawą miazgą, z oporem płynącą we wszystkie strony jednocześnie... Nie wiem, jakim sposobem zasnęłam.
Pobudka przed trzecią, SSILD zgodnie z planem, nadal dziwnie się czuję, ale kończę po 4 cyklach i próbuję zasnąć. Kończy się na "PRÓBUJĘ"... Nie zmrużyłam oka do rana.
Tak jednocześnie poszły w diabły trzy postanowienia - udany SSILD, przespana noc i żadnej kofeiny - w końcu jakoś cały dzień na uczelni musiałam się wspomagać...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 70 - regeneracja

Czyli priorytet. Pobiłam rekord, poszłam spać o dziewiątej. Zrobiłam SSILD'a przed snem, potem po pobudce o czwartej. Przy drugiej próbie zasnęłam w trakcie. Skutków nie uzyskałam żadnych, poza tym, że po raz pierwszy od dłuższego czasu rano nie miałam wrażenia, że padnę na pysk z wyczerpania. A to już coś...

Podsumowanie, zgodnie z umową...

10 dni (nocy??)
7 razy druga wersja SSILD, 3 razy dodatkowo przyspieszona pierwsza przed snem
4 razy miałam FA
2 razy sen o LD/OOBE
2 razy wywalenie ze snu do paraliżu

Ogólnie w przypadkach dobrze przeprowadzonego SSILD'a "realność" i pamięć snów wzrastała.

Post został pochwalony 0 razy

Próba 71 - niby dobrze

Niby, czyli prawie robi wielką różnicę. Tym razem naprawdę się postarałam, obudziłam się o czwartej, zrobiłam SSILD'a dokładnie tak jak w instrukcji. I nic. Kompletny brak efektów. Nie wiem, dlaczego, może muszę kilka dni z rzędu zrobić tak jak trzeba, żeby pomogło...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 72

Znowu amnezja. Taka dziwna, bo bez powodu. Pamiętam, że przed snem robiłam jedno z ćwiczeń, opisanych w "Traktacie o Projekcji Astralnej", potem chyba odpłynęłam, przerwa w życiorysie, kompletna, potem budzik. Jakoś mętnie, niby SSILD'a robię, znów amnezja, jeszcze większa, do momentu, kiedy przed siódmą siostra weszła do mojego pokoju. No i chyba zasnęłam, właściwie dopiero teraz zapaamiętałam sen. Niedobrze...

Post został pochwalony 0 razy

Próba 73 - Nic nie rozumiem

Ale i tak na swój sposób jestem zadowolona.
W sumie zaczęło się od tego, że znów czułam to i owo i postanowiłam sobie, że tym razem to zignoruję. No i nawet mi się częściowo udało, jak zaczęłam robić coś w rodzaju tamtego ćwiczenia na intuicję, potem znów mnie coś naszło i spróbowałam robić te wizualizacje pobierania energii, opisane przez Roberta Bruce'a...
Ogarnęłam się z trudem, zaczęłam znów robić coś w rodzaju ćwiczenia na intuicję, po to głównie, żeby wywalić chaos z umysłu. Potem zmieniłam pozycję, w zasadzie próbowałam zasnąć, zaczęłam odpływać... I tu robi się dziwnie Wink

Niby paraliż, ale tak jakoś w ekspresowym tempie i od razu przestawia mnie na ten "inny tryb" odczuwania. Przechodzi przeze mnie drżenie, w powietrzu wyczuwam jakby tarcie. Mimowolnie się "poruszam", bo mniej więcej dociera do mnie co się dzieje. No po prostu klasyczne odzwierciedlenie opisów technik Roberta Monroe Wink

I jak tu nie wie wierzyć w OOBE u licha?!
Trzeźwość umysłu doskonała, żadnej różnicy nie odczuwam, poza lekką paniką, że znów popsuję. Ale próbuję się zmobilizować, lekko się odwracam, wyciągam "rękę" nad głowę. Niesamowite wrażenie, ruch w górę jest względnie łatwy, kiedy przesuwam dłoń poziomo, tak jak przy pływaniu, czuję nienaturalnie zwiększony opór powietrza. Niby osobiście już to poznałam, ale zdążyłam prawie zapomnieć Wink

Próbuję się ogarnąć i wstać, ale opory są jakieś silne, ostatecznie nie daję rady. Niestety...
Wracam? Budzę się? nie wiem jak to nazwać, ale leżę w tej pozycji, w której zaczęłam odpływać...
Budzik miałam nastawiony na czwartą, ale do trzeciej nie zasnęłam. Wyłączyłam go i od razu zrobiłam SSILD, potem zasnęłam. Sny miałam super realistyczne, normalnie w jakości HD Wink

I nie wiem, czy mam być na siebie zła, czy się cieszyć...

Post został pochwalony 0 razy

	Cytat:
	No po prostu klasyczne odzwierciedlenie opisów technik Roberta Monroe I jak tu nie wie wierzyć w OOBE u licha?!

Wszystko o to się rozchodzi. OOBE to jedno wielkie placebo. Jak i przed (okres WILD'owania, wychodzenia "poza ciało") jak i po (zwiedzanie "astralu").
Tak samo działa również zwiedzanie tych wszystkich wspaniałych miejsc jak np. "park". Sen jest ekstremalnie podatny na placebo. Wszystko się w nim na tym opiera. To czyni OOBE takie wiarygodne.

	Cytat:
	Wracam? Budzę się? nie wiem jak to nazwać, ale leżę w tej pozycji, w której zaczęłam odpływać...

To oznacza że od tego momentu byłaś już we śnie! Jestem zdania że wiara w OOBE nawet utrudniła ci proces udanego WILD'a. Przy OOBE piszecie i mówicie o tych wszystkich przewodnikach i tym podobnym. Czytając kiedyś techniki doszedłem do wniosku że wyjście z ciała musi być naprawdę bardzo trudne, i samo przejście przez proces "wychodzenia" jest bardzo ciężki i często na nim się kończy.
Natomiast LD'kowicze nie mają takich wierzeń i problemów. Najczęściej wiedzą kiedy już jest sen (np. przez test z podniesieniem ręki, który opisywałem w FAQ) i wiedzą że teraz wystarczy pomóc wyobraźni, np. podnieść się monotonnie i wstać. Tutaj często kończy się wybudzeniem przy próbie otwarcia oczu (sam takich problemów nie mam) i dobrze jest znowu pomóc wyobraźni, np. włączyć światło czy zdjąć senną przepaskę na oczach.

Post został pochwalony 0 razy